sobota, 29 maja 2021

Leśniczówka Wszebory - Joanna Tekieli

 


Ola traci z dnia na dzień pracę i szukając zajęcia trafia się nietypowa oferta: zredagowanie przewodnika po Wszeborowskim Parku Narodowym. Postanawia skorzystać z okazji i wkrótce wyjeżdża do Wszeborowa. Zostaje zakwaterowana w leśniczówce, za gospodarzy ma leśniczego, nieco gburowatego Andrzeja i jego dziesięcioletniego syna Maćka. Początki Oli w nowej pracy są trudne, jednak wkrótce okazuje się, że pobyt wśród dzikiej przyrody znacząco wpłynie na jej dalsze życie. 

Jak mi się spodobała ta książka! Dawno już nie przeczytałam książki w jeden dzień, a z Leśniczówką Wszebory właśnie tak było. Czyta się ją świetnie - tak jak wspomniałam szybko, jest lekka, zabawna, łączy wątek obyczajowy, jest odrobinka magii pod postacią słowiańskich mitów i wierzeń, jest maleńki akcent kryminalny - no po prostu bomba! Jest też romantycznie, ale tu za romantyzm odpowiada magiczny, nieco tajemniczy a zarazem sielski klimat leśniczówki w środku lasu, rozległy Wszeborowski Park Narodowy, a i maleńkie akcenty w relacjach międzyludzkich dodają tę szczyptę miłości. 

Uwielbiam książki, w które wplecione są wątki słowiańskiej mitologii i tutaj, choć są to delikatne akcenty tak właśnie jest. Stare, potężne lasy otaczające leśniczówkę sprzyjają takiemu klimatowi. Już na samym początku Ola spotyka się z nietypowym przywitaniem we Wszeborowie, przez starca o dziwnych, zamglonych oczach. Z biegiem czasu kobieta zaczyna dostrzegać coraz więcej dziwnych rzeczy, jednak dla mieszkańców leśniczówki są one codziennością. Mitologię słowiańską pokochałam dzięki książkom Katarzyny Bereniki Miszczuk z cyklu Kwiat Paproci, i uważam że jest najpiękniejsza z wszystkich dotąd mi znanych, poza tym dla mnie - Polki - najbliższa sercu i bardzo, bardzo cieszy mnie, że coraz częściej jest wspominana, dlatego ogromny plus dla autorki. Szkoda, że mitologii słowiańskiej nie mamy w szkole! 

Powieść ma niesamowity klimat, urok. Leśniczówka otoczona lasami, dzika przyroda, zwierzęta żyjące na wolności w swoim naturalnym środowisku, rzadkie gatunki roślin i stare okazy drzew to sceneria wręcz bajkowa. Ostatnio bardzo lubię książki, gdzie wyczuwa się klimat wsi, sielskości i pewnej beztroski i to właśnie jest to! Razem z bohaterami możemy wybrać się na piękne, dzikie szlaki, spędzić wieczory na balkonie w towarzystwie natury, napić się domowej roboty nalewki i podążać za rytmem wiejskiego życia, gdzie ratowanie rannych leśnych zwierząt czy pomoc w narodzinach cielaka jest codziennością i rzeczą zupełnie naturalną. Kocham takie klimaty, dlatego nie potrafię przestać się zachwycać! 

Bohaterowie książki są niezwykle sympatyczni, a słowne przepychanki Oli i Andrzeja bawiły mnie do łez! Maciek jest niesamowicie rezolutnym chłopcem, a jego dziecięca szczerość czasami rozbraja na łopatki. Również poboczni bohaterowie są barwni i ciekawi, dodają całej fabule smaczku. I jak to w małych, wiejskich społecznościach bywa wszyscy się znają, nic nie umknie uwadze sąsiadów. Ja mieszkając od dziecka na wsi doskonale odnalazłam się w klimacie tej powieści i jeszcze raz to powtórzę - uwielbiam ją!

Sięgając po książkę spodziewałam się że dostanę powieść z romansem w leśnej głuszy w tle, a dostałam coś zupełnie innego, coś co zdecydowanie mnie zaskoczyło, a przy tym oczarowało i w sobie rozkochało. Rzadko mi się to zdarza po przeczytaniu jednotomowej powieści, ale tu bardzo, bardzo, bardzo chciałabym aby powstała kontynuacja! Uwielbiam ją, tulę do serca i rezerwuję dla niej miejsce w pamięci na długi, długi czas. 

wtorek, 27 kwietnia 2021

Olszany. Kamienna róża - Agnieszka Litorowicz-Siegert





Olszany. Kamienna róża
to druga część olszańskiej serii Agnieszki Litorowicz-Siegert. Już pierwszy tom oczarował mnie klimatem pełnym tajemnic i niewyjaśnionych zjawisk, przepełnionym pewną magią i urokiem. Kamienna róża pod tym względem jest jeszcze lepsza, bo akcja powieści przenosi się na Kresy - do miasteczka Oszmiana na Białorusi. 

Tym razem bohaterkami powieści są znana nam doskonale z pierwszej części Julia i Justyna - Kalina, którą też dane nam było poznać w Drodze do domu. Kobiety, mimo, że początkowo nie zapałały do siebie sympatią postanawiają wspólnie wyruszyć w podróż w poszukiwaniu swoich korzeni. Julia - po to by poznać historię Kazimierza Borowicza- brata jej dziadka, po którym odziedziczyła dom w Olszanach, a Kalina by zwrócić pewien przedmiot na swoje miejsce a tym samym zdjąć rodzinną klątwę. 

Coś, co najbardziej mnie oczarowało to niepowtarzalny, swojski klimat Kresów sprzyjający powrotowi do przeszłości i odkrywaniu tajemnic z młodości swoich przodków. Opisy pięknej białoruskiej przyrody, miejsc i panujących tam zwyczajów są dla mnie największym atutem tej powieści. Nigdy nie myślałam o Białorusi - o Kresach, jako o destynacji swojej podróży, ale po  przeczytaniu tej pozycji zapragnęłam się tam udać i poczuć to co czuły bohaterki. Ludzie wydają tam się milsi, bardziej otwarci i gościnni - choć to wcale nie oznacza że są ufni i nazbyt chętni do natychmiastowego nawiązywania nowych znajomości. To miejsce, gdzie tradycja wydaje się być nadzwyczaj ważna, gdzie jakaś cząstka dawnych czasów została zaklęta i przetrwała w ludziach, w tamtejszych lasach i dworkach. Urokliwy Pałac Ogińskich w Zalesiu również znalazł swoje miejsce w powieści, a autorka tak pięknie ubrała w słowa jego otoczenie i historię, że czujemy się tak, jakbyśmy tam byli. 

Bardzo lubię takie historie, w których przeszłość miesza się z teraźniejszością, nie wszystko jest od razu do końca wyjaśnione, a odkrywanie tajemnicy stanowi dla czytelnika ogromną frajdę. To właśnie są Olszany. Czytałam tę książkę powoli, bo nie chciałam żeby się skończyła, choć w pewnym momencie już nie dałam rady się powstrzymywać i popłynęłam.

Szczególnie urzekł mnie wątek pewnej staruszki, zielarki, która odegrała niemałą rolę w poszukiwaniach Julii. Jest tak bardzo wzruszający, tak ciepły, klimatyczny..

Julia i Kalina podczas swojego pobytu w Białorusi spotykają wielu życzliwych, serdecznych ludzi, którzy z chęcią niosą pomoc. Jest starszy ksiądz, który pomaga ruszyć w poszukiwaniach, pewna artystyczna dusza, lekarz, gosposia z plebanii - wszyscy są tak barwni, tak żywi, tak życzliwi, że aż chce się z nimi spędzić jeszcze jeden dzień, jeszcze chwilę. 

Olszany. Kamienna róża to piękna powieść obyczajowa o sile tradycji, o rodzącej się przyjaźni, o wspólnym poszukiwaniu swoich korzeniu i odkrywaniu zaskakujących faktów z przeszłości. Lubię takie powieści, gdzie wątek miłosny jest jedynie tłem i w Kamiennej róży tak właśnie jest - choć powszechnie wiadomo, że miłość to ogromna wartość i bohaterowie doskonale o tym wiedzą, bo miłość przejawia się tu w małych gestach, bezinteresownej pomocy czy troski ojca i syna. Tutaj miłość pokazana jest subtelnie, delikatnie, nienachalnie. Jest perfekcyjnym uzupełnieniem wspaniałej całości. 

środa, 31 marca 2021

Wybór Charlotty - Agnieszka Olejnik

 



Uwielbiam powieści Jane Austen i uwielbiam powieści pisane współcześnie, ale stylizowane na tamten okres. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, jak dużym wyzwaniem dla autora jest napisanie takiej książki - nie tylko pod względem fabularnym, ale przede wszystkim językowym i stylistycznym, a poniekąd nawet i historycznym. Dlatego też do takich powieści podchodzę z drżeniem serca. 

Przy lekturze każdej książki Agnieszki Olejnik, powtarzam, że to moja ulubiona autorka i sięgam po nią w ciemno. Wybór Charlotty intrygował mnie od samego początku, gdy tylko się dowiedziałam, że taka książka powstaje. Jednak muszę przyznać, że miałam też obawy - bo jednak napisanie takiej powieści to ciężki orzech do zgryzienia. Takiej, żeby była logiczna, spójna, sensowna i na dodatek zaciekawiła czytelnika. Ale już po pierwszych rozdziałach wiedziałam, że jest dobrze. A im dalej czytałam, tym lepiej było i nie wiem czy dobrnęłam do połowy - całkowicie przepadłam.

Charlotta Riley jest panną niebrzydką i niegłupią, ale pozbawioną posagu i przez to skazaną na zamążpójście z rozsądku. Dziewczyna nie zamierza czekać aż ktoś inny podejmie za nią decyzję. Niepokorna i odważna postanawia wziąć los w swoje ręce i postanawia sama wybrać sobie męża - skoro nie dane jest jej wyjść za mąż z miłości, to chce to zrobić na własnych zasadach. Dopiero później - na przekór wszystkiemu, okazuje się że przemyślany plan Charlotty komplikuje.. miłość. 

Charlotta Riley jest bohaterką niezwykle barwną, początkowo wydaje się trochę skryta, ale z czasem pokazuje swój charakter. A charakter Charlotty bardzo mi się spodobał, bo jest dziewczyną dosyć śmiałą i sprytną, mądrą i na swój pozytywny sposób przebiegłą. Jest oddaną przyjaciółką, gotową do poświęceń, a jednocześnie myślącą bardzo zdroworozsądkowo. Lata jej dojrzewania przypadły na czas kiedy straciła najpierw matkę, potem kuzynkę, która niejako uczyła ją świata, a na koniec ojca. Być może przez to była nieco nieobeznana w życiu towarzyskim, generalnie w dorosłym życiu. Nieoczekiwanie przeżywa swoje pierwsze zauroczenie, swoje pierwsze - wydawać by się mogło wielkie uczucie. A później nadchodzi okrutne zderzenie z rzeczywistością, z którym zagubiona Charlotta radzi sobie nadzwyczaj dobrze. 

Charlottę jako bohaterkę bardzo polubiłam, ale jest ktoś, kto wzbudził we mnie większa sympatię i to w zasadzie wbrew logice, bo bohater jest oschły, apodyktyczny i nieco gruboskórny. Ale na przekór wszystkiemu od samego początku ogromnie polubiłam Cedrika - chyba za jego miłość do drzew, schowane głęboko dobre serce i nieco tajemniczą, nietuzinkową osobowość.

Podobała mi się forma jaką zastosowała pisarka w celu ukazania relacji Charlotty z mężem. Brakowało mi w ostatnio czytanych książkach takiego wątku miłosnego, który mnie wciągnie, który będę czytać z zaciekawieniem i wypiekami na twarzy. A tu właśnie to dostałam! Z ogromnym zaangażowaniem śledziłam losy A smaczku dodaje nutka erotyzmu, którą pięknie autorka wplotła w ten wątek miłosny - tak nienachalnie, subtelnie, z wyrafinowaniem - idealnie. 

Agnieszka Olejnik w swojej najnowszej powieści ukazała realia ówczesnego świata, XIX-wiecznej Anglii, skupiając się przede wszystkim na warunkach życia kobiet, na tym jak bardzo, choć nieświadomie, były podporządkowane życiu mężczyzn, zwłaszcza mężów. W moim odczuciu powieść jest świetnie poprowadzona, co nie jest łatwe w przypadku romansów, zwłaszcza tych historycznych.  Ogromnym atutem jest niesamowity angielski klimat, a najbardziej oczarowały mnie krajobrazy, które widziałam przed oczami w czasie czytania - zielone wzgórza ciągnące się aż po horyzont, urokliwe zatoczki i sekretne miejsca, które pokazują nam bohaterowie.  

Pokochałam Charlottę całym sercem, pokochałam ten klimat i poczułam się jakbym żyła w tamtym miejscu, w tamtym czasie. Do tego piękny język stylizowany na XIX wieczną Anglię, ale wcale nie trudny, świetny w odbiorze, odrobina erotyzmu i całe mnóstwo niezwykłego klimatu. Przepis na lekturę dla mnie idealną. 

sobota, 27 marca 2021

Zawsze i na zawsze - Klaudia Bianek

 



Uwaga! Może zawierać niewielkie spoilery z pierwszej części – nie więcej niż na okładce J .

Mozolnie odbudowywana radość życia i kruche szczęście, jakiego zaznała Eliza w związku z Filipem rozsypują się wraz z odkryciem szokującej prawdy. Przez moment uwierzyła, że jest jeszcze zdolna kogoś kochać, otworzyć serce dla innego mężczyzny niż ukochany zmarły mąż. Po kolejnym ciosie zadanym przez życie Eliza na powrót zamyka się w sobie, nie ma już siły żeby walczyć.

W pierwszej części najbardziej spodobał się wątek przeżywania żałoby – był dopracowany w każdym calu, pełny, doskonały. Kiedy myślę o „Zawsze  i na zawsze” i chcę znaleźć coś takiego –coś, co moim zdaniem jest zrobione w stu procentach i nic więcej nie można już dodać, przychodzi mi na myśl Jaś i jego rozwój jako dziecka z zespołem Downa. Duża część książki skupia się właśnie na chłopcu, który dostał szansę przebywania wśród rówieśników takich jak on – od których nie będzie odstawał, którzy będą go traktować jak równego sobie. Wszystkie momenty, wszystkie te małe postępy Jasia były ogromnie wzruszające i jakkolwiek by spojrzeć – optymistyczne. Autorka w ten sposób pokazała nam, że dziecko z zespołem Downa może wieść normalne życie, chodzić do przedszkola, uczyć się, rozwijać, robić postępy i dzięki tym małym kroczkom wywoływać wielki uśmiech na twarzach najbliższych.

Podoba mi się też to, jak Klaudia Bianek pokazała relacje między rodzeństwem – Emilką a Jasiem. Bez ubarwień, na surowo wręcz – Jaś wymaga wzmożonej opieki, a Emilka jako starsza, wiele potrafi zrozumieć. Zarówno Eliza jak i dziadkowie starają się, by Emilka w żaden sposób nie odczuła tego, że poświęcają jej mniej czasu, że jest w jakikolwiek sposób zaniedbywana, ale to bardzo trudne zadanie. I choć dziewczynka czasem odnosi mylne wrażenie że jest na drugim planie – jedno jest pewne. Mimo nawet i sprzeczek z młodszym bratem, potrafi stanąć za nim murem. I to kolejny piękny, wzruszający fragment książki, przy czytaniu którego czytelnikowi cieplej robi się na sercu.

Ta powieść jest tak wielowątkowa, tak ładnie rozbudowana, że o każdym jej aspekcie można by było napisać oddzielną opinię. Autorka niczego nie koloryzowała, pokazała życie takim jakie jest. Nie uniknęła tematu sporów i kłótni w wielopokoleniowej rodzinie. Rodzinie, która tak z sobą zżyta nagle się rozbija,  część jej członków ze sobą nie rozmawia, a część została zupełnie odrzucona.

Porusza też temat przyjaźni, pięknej przyjaźni która może wydarzyć się między osobą młodą, jaką jest Eliza i staruszką – Zofią Skalską.

W  tej części w moich oczach zyskał Filip. To poprzez jego postać pisarka pokazuje czytelnikowi jak silna może być nadzieja, jak bezinteresowna potrafi być miłość i jak długo można cierpliwie czekać na drugą osobę. To też powieść o przeszłości na którą nie mamy wpływu, o porzuceniu, poczuciu bycia niechcianym i niekochanym.

„Zawsze i na zawsze” to też swoista kontynuacja motywu żałoby – godzenia się ze stratą ukochanego,  symboliczne przejście do nowego etapu życia, zamknięcie pewnego rozdziału i rozpoczęcie nowego.

Pomimo tego, że w powieści wybrzmiewają echa nieracjonalnego czasami (ale to jedynie w moim odczuciu) zachowania czytelników z poprzedniej części, uważam że „Zawsze i na zawsze” jest o niebo, niebo lepsza niż „Życie po Tobie”. Bardziej dopracowana, rozbudowana, a wszystkie wątki łączą  się spójnie w logiczną, płynną całość.

„Zawsze i na zawsze” jest piękną, subtelną, wielowątkową powieścią o nadziei, kobiecej sile, miłości w różnych wymiarach. Porusza delikatny temat rodzinnych sporów, odrzucenia. Dzięki historii Jasia pokazuje, że dziecko z zespołem Downa może wieść stosunkowo normalne życie, być akceptowanym i kochanym tak samo jak zupełnie zdrowe dziecko. Mówi też o poczuciu bycia niechcianym, o przyjaźni i godzeniu się z życiem.

Na zakończenie powiem tyle – ostatni rozdział, nie mówiąc już o ostatnich stronach powieści, zostawiają czytelnika w takim zawieszeniu, że nawet jeśli miałaś w planie nie kontynuować serii (choć wątpię, że takie osoby są) to gwarantuję, że i tak sięgniesz po „Taką, jaka jesteś”. 

czwartek, 25 marca 2021

Życie po Tobie - Klaudia Bianek

 


Najpierw moją uwagę przykuła piękna okładka, taka subtelna, delikatna, wiosenna. Potem przeczytałam mnóstwo zachęcających opinii, aż wreszcie uległam. Nakręcona tak pozytywnym odbiorem debiutanckiej obyczajowej powieści Klaudii Bianek sięgnęłam po nią z ogromnymi oczekiwaniami. Od początku chciałam się delektować każdą stroną, chłonąć każde słowo. Nasza relacja na początku jednak okazała się dosyć chłodna. Ale potem - potem stało się coś, co sprawiło że historia Elizy wdarła się do mojego serca, zawładnęła nim i już wiedziałam, że jestem kupiona. 

W momencie gdy Eliza traci ukochanego męża, zmienia się cały jej świat. Mimo rozpaczy musi wciąć się w garść i stanąć na nogi, by zapewnić byt swoim ukochanym dzieciom. Ukojenia szuka z dala od miejskiego zgiełku, w niewielkiej miejscowości Lilecko. W rodzinnym domu, wśród bliskich powoli wraca do siebie. Gdy poznaje nowego sąsiada, Filipa, znajduje też przyjaźń, zrozumienie i wsparcie. Filip jest z zawodu weterynarzem, jest człowiekiem czułym i wartościowym. Coraz czulsze spojrzenia mogą okazać się początkiem czegoś nowego, silnego, a jednocześnie - nowym początkiem dla Elizy. 

Piękne są motywy tej powieści. Jest jednak taki jeden, szczególny aspekt tej powieści, który wyjątkowo chwycił mnie za serce. Piękne są emocje, uczucia i cała ta psychologiczna strona przeżywania żałoby. Tak, najbardziej do mojego serca trafił wątek opisujący to, co przeżywała Eliza po stracie ukochanego męża, mężczyzny jej życia. To było tak piękne, tak mocno uderzające w serce czytelnika. Taka miłość jaką wydarzyła się pomiędzy Elizą a Arturem, jednocześnie najpiękniejsza i w pewien sposób niszcząca, wydawałoby się - nie może się zdarzyć. A jednak, jednak autorka ubrała w słowa wszystkie te uczucia tak trafnie, tak do bólu realnie i zwyczajnie, że odnosimy wrażenie że to miłość, która łączy wiele par, ale dopiero gdy wydarzy się tragedia zdajemy sobie sprawę z jej ogromu.

Wyobraźcie sobie taki obrazek: wielopokoleniowa rodzina mieszkająca w dużym, rodzinnym domu, otoczonym sadem, obok stadnina koni. Zapach wsi, zapach lata. Ludzie, którzy się kochają i wspierają, na których zawsze można liczyć. Sielanka, prawda? Mimo, że tak by się mogło wydawać, Klaudia Bianek porusza bardzo delikatne, trudne tematy. Żałoba, niepłodność, opieka nad dzieckiem z zespołem Downa, a także małe nieporozumienia, z którymi domownikom przychodzi się mierzyć każdego dnia. Autorka z ogromnym taktem, jednocześnie nie ubarwiając opisuje codzienność ludzi, którym przyszło się mierzyć z przeróżnymi problemami. 

Podziwiam Panią Klaudię za to, w jak naturalny sposób wplotła w powieść wątek dziecka z zespołem Downa. Dzięki historii Jasia dowiadujemy się jak wygląda opieka nad dzieckiem z wadą genetyczną, jak wiele trzeba poświęcić, ale też jak dużą radość sprawiają nawet niewielkie postępy, samodzielność w prostych czynnościach, uśmiech dziecka skierowany w stronę bliskiej osoby czy zaufanie, którym obdarzy kogoś spoza najbliższego otoczenia. 

Wiele jest takich trudnych tematów - jedne są rozwinięte, inne są tylko zaznaczone, ale nie zbagatelizowane. Mnie osobiście od początku ciekawi jak potoczą się losy Kuby i Oli - a Ola to moja ulubiona bohaterka, mimo, że drugoplanowa. Pokochałam tę dziewczynę całym sercem za szczerość, naturalność i siłę, jaką w sobie ma. 

Sam wątek znajomości Elizy i Filipa w moim odbiorze powieści zszedł na drugi plan. Nie uważam, że jest płytki czy słaby, po prostu bardziej skupiłam się na czym innym. Jednakże faktem jest, że to dzięki Filipowi Eliza zaczęła odzyskiwać wiarę w sens dalszego życia, dzięki niemu zaczęła budzić się ze swoistego letargu. To właśnie on stał się bodźcem, który wyzwolił w niej chęci do ruszenia dalej. On, i rozmowa z Zofią Skalską - staruszką, którą spotyka co tydzień na cmentarzu, kiedy obydwie kobiety odwiedzają zmarłych mężów. 

Czy widzę jakieś minusy powieści? Tak, widzę, ale w ogólnym rozrachunku giną w mnóstwie pozytywów. Eliza czasami mnie denerwowała, niektóre zachowania bohaterów wydawały mi się pozbawione logiki. 

Nie przypominam sobie, bym w ostatnim czasie czytała książkę tak mocno naszpikowaną emocjami. Klaudia Bianek jest dla mnie mistrzynią w operowaniu uczuciami nie tylko bohaterów, ale i czytelników. Życie po Tobie to powieść subtelna, piękna, delikatna. To powieść poruszająca istotę żałoby i jej przeżywania, powieść pokazująca nieidealne życie zwyczajnych ludzi, których mocno doświadcza życie. To również historia o kobiecej sile, miłości silniejszej od śmierci i mocy uczuć, które - choć nie zawsze jesteśmy gotowi to przyznać - rządzą naszym życiem. 

sobota, 20 marca 2021

Olszany. Powrót do domu - Agnieszka Litorowicz-Siegert


Lubicie książki z motywem powrotu do korzeni, rodzinne sagi, małe sielskie miasteczka i do tego dreszczyk grozy? Jeśli tak, to Olszany. Powrót do domu z pewnością przypadnie Wam do gustu!

Julia, główna bohaterka po rozstaniu z narzeczonym na kilka miesięcy przed planowanym ślubem potrzebuje złapać oddech z dala od obecnego życia. Na Pomorzu na Julię i jej matkę czekają nieuporządkowane sprawy rodzinne - posiadłość w Olszanach po dziadku Julii, który zmarł kilka lat temu. Dziewczyna nie była zżyta z dziadkiem, podobnie jak jej matka z ojcem, dlatego wyjazd do Olszan jest dla niej drogą ku zbadaniu swoich korzeni i poznaniu czegoś zupełnie nowego, dotąd nieznanego. 

Na miejscu zatrzymuje się w uroczym pensjonacie "Czarny Kamień" prowadzonym przez niezwykle charyzmatyczną Stellę. Szybko poznaje miejscowych mieszkańców, zaskarbiając sobie ich sympatię.  Sprawa domu w Olszanach okazuje się być dużo bardziej skomplikowana, niż początkowo wydawało się Julii. Tragiczne wydarzenie z przeszłości, które naznaczyło Olszany złą sławą wciąż powraca i utrudnia Julii uporządkowanie rodzinnych spraw. 

Olszany to wciągająca saga rodzinna, sięgająca wydarzeniami do czasów II wojny światowej. Na początek poznajemy historię Julii - najmłodszej z pokolenia. W trakcie odkrywania tajemnicy Olszan Julia przypadkowo poznaje historię swojej matki, o której nie miała pojęcia. Jednak najbardziej absorbująca okazuje się historia Ludwika - dziadka Julii - to właśnie ona dostarcza nam najwięcej emocji, strachu i wiedzy o dziejach rodziny Borowiczów. 

Julia podczas pobytu w Olszanach poznaje mieszkańców miasteczka. Bohaterowie powieści są sympatyczni, barwni, naprawdę świetnie wykreowani. Chociaż jest ich sporo, bez trudu odnajdujemy się w tym kto jest kim. Są postacie bardzo osobliwe, a dzięki temu fascynujące - jak na przykład Zofia, która interesuje się zjawiskami nadprzyrodzonymi, Basia - wielka pasjonatka ogrodnictwa czy Artur - - egzorcysta, miejscowy ksiądz o bardzo wyrozumiałym i mądrym podejściu do spraw religijności i duchowości. Ważną postacią w powieści jest Wiktor Zajbert mieszkający w sąsiedztwie Olszan i pomagający Julii w uporządkowaniu spraw spadku. 

Powieść jest bardzo klimatyczna, czyta się ją szybko i z przyjemnością odkrywamy kolejne elementy układanki. 

Dawno żadna książka nie sprawiła, żebym była tak totalnie oczarowana, żebym chciała ze ściśniętym gardłem powiedzieć: wow. Tej książce prawie się to udało, gdyby nie coś, czego zabrakło mi na samym końcu - większego dreszczyku emocji, większego zaskoczenia? Przez niemalże całą powieść historia posiadłości w Olszanach pełna była tajemnic, poszukiwania, a nawet grozy, takiego przyjemnego strachu towarzyszącego czytelnikowi podczas czytania. Potem nagle wszystkie tajemnice znalazły swoje rozwiązanie, choć dla mnie ono było trochę za słabe. Po naprawdę doskonałej historii, świetnie poprowadzonej, przepełnionej emocjami, wyjaśnienie tajemnicy dziadka Ludwika i Olszan okazało się dla mnie zbyt błahe, za mało emocjonujące. Mimo to, historia jest naprawdę ciekawa, intrygująca i wciągająca. Na tyle, że bez wahania sięgnę po drugi tom powieści. 

piątek, 12 marca 2021

Wszystkie nasze dni - Natalia Sońska




Nina robi w życiu to co kocha - prowadzi własną firmę, jest konsultantką ślubną i spełnia się organizując przyjęcia weselne. Sama jest zaręczona z Mateuszem, ale zapracowanie i zabieganie sprawiają, że nie ma głowy do zaplanowania własnego ślubu. Ukochany wiernie trwa przy jej boku i wydaje się, że unikanie przez Ninę tematu ślubu nie robi na nim wrażenia. Sam również oddaje się pracy i spychanie ślubu na dalszy plan nie jest dla niego aż tak istotne. Ktoś jednak w końcu straci cierpliwość..

Wszystkie nasze dni  Natalii Sońskiej to lekka, bardzo optymistyczna i kobieca książka. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie, a wydarzenia w powieści skupiają się głównie wokół ślubu, jaki Nina organizuje dla jednej ze swoich klientek - Sylwii. Autorka zabiera czytelnika w sam środek ślubnych przygotowań - wszystko dzieje się dynamicznie. 

Bohaterowie są pełnokrwiści, energiczni, pełni życia. Są wykreowani na bardzo realnych, takich których możemy spotkać na ulicy, nie są papierowi. Polubiłam chyba wszystkich, bez wyjątku, ale największą sympatią darzę postać Mateusza - narzeczonego Niny. Taki mężczyzna u boku kobiety to skarb! Cierpliwy, wyrozumiały, a jednocześnie zdecydowany i męski. Pomiędzy Niną i Mateuszem widać uczucie, przeskakującą dobrą energię. Czuje się, że relacja jaka ich łączy jest wyjątkowa i zbudowana na przyjaźni, szacunku, zrozumieniu i oczywiście miłości. 

Oprócz życia zawodowego Niny poznajemy też bardzo dobrze jej życie prywatne. Poznajemy jej charakter, przyjaciół i przeszłość. "Normalna" dziewczyna, mająca swoje wady i zalety, słabości i rozterki, gorsze i lepsze dni. Odrobinę niezdecydowana, odkładająca pewne decyzje na bok, jednocześnie pełna dobrej, pozytywnej energii i pasji. Jest to chyba jedna z moich ulubionych bohaterek z książek Natalii.

Powieść pokazuje też, że dużą wartością w naszym życiu jest przyjaźń. Choć na co dzień otaczamy się wieloma ludźmi, wśród nich zazwyczaj jest tylko kilka osób, które są dla nas zawsze, które nas wysłuchają, wesprą, będą towarzystwem do płaczu, śmiechu, butelki wina i czary goryczy. Taka relacja łączy Ninę i Martę, relacja która trwa od lat i mimo odległości i mimo tego, że Nina ma wokół siebie inne życzliwe dusze, to właśnie Marta jest tą osobą, która potrafi ją zrozumieć jak nikt inny. 

Jak już wspomniałam historia jest dynamiczna, czyta się ją lekko i szybko, napisana jest prostym językiem. Wydaje się taka bardzo zwyczajna, przyziemna i dzięki temu bardzo fajnie się ją odbiera. Mamy wrażenie, że bohaterowie są ludźmi których spotykamy na co dzień, nie są wyidealizowani ani przerysowani. Są tak cudownie do bólu zwyczajni i to najbardziej oczarowało mnie w tej powieści.  Choć ja dosyć szybko zorientowałam się o co chodzi w pewnej sytuacji, to i tak uważam ją za świetną książkę. Odpręża, relaksuje, pozwala zapomnieć o codzienności. 
 

niedziela, 28 lutego 2021

Miłość warta wszystkiego - Agnieszka Jeż

 


Dawno żadna książka nie wywołała we mnie tylu emocji. Początkowo nasza relacja była nieco chłodna, bo historia Anny Matkowskiej i Marcina Zielińskiego wydawała się taka jak wiele innych - ona pracuje jako dziennikarka, on jako analityk w korporacji. Poznają się przez Internet, wybuchają uczucia i zaczyna się wielka miłość. Ale obok tej historii, gorącej, świeżej miłości toczy się zupełnie nieświadomie inna historia, już nie taka radosna i pogodna. Pozornie dwie różne historie w pewnym momencie zaplatają się w jedną. 

Jak nawet tytuł wskazuje - to powieść o miłości. Miłości tak silnej, że potrafi przetrwać wszystko. Powieść o miłości, która potrafi posunąć się do rzeczy okrutnych. Powieść o miłości w trudnych czasach wojennych, pięknej, gorącej, ale też bezwzględnej. 

Autorka podzieliła książkę na dwie przestrzenie czasowe - teraźniejszość, gdzie skupiła się na losach Anny i Marcina i przeszłość - czasy drugiej wojny światowej, gdzie opowiada historię Sary - młodziutkiej Żydówki pracującej w Zofiówce - sanatorium dla ludzi chorych umysłowo, słabych i cierpiących, Marii - przyjaciółce Sary i jednocześnie pielęgniarce w tym samym ośrodku i Janie - lekarzu pracującym w Zofiówce. 

Ja uwielbiam takie historie - teraźniejszość łączącą się z przeszłością. Bardzo lubię historie z czasów II wojny światowej, bo jak żadne inne uświadamiają, że mamy tendencję do niedoceniania tego, co obecnie mamy - wolności, poczucia bezpieczeństwa, dostatku w mniejszym lub większym stopniu. To są właśnie historie warte opowiadania - historie, które pokazują co przeszli nasi przodkowie byśmy mogli żyć w wolnym kraju, wolnym świecie. Nie są to historie proste i mimo, że często skupiają się na wątku miłosnym pokazują wstrząsającą rzeczywistość okrutnych czasów w historii. 

Miłość warta wszystkiego to emocjonalna bomba, zwłaszcza, że im głębiej poznajemy historię Sary i Jana, tym więcej dociera do nas cierpienia tej dwójki. Trudne wybory, decyzje niemożliwe do podjęcia - czy ratować siebie i ukochaną osobę, czy bezbronną siostrę lub brata - to rozterki które młodym ludziom towarzyszyły wtedy niemalże na co dzień. To mierzenie się z bólem straty najbliższych, a jednocześnie walka o przetrwanie. Agnieszka Jeż pokazuje, jak ogromną siłą jest wola życia, do czego jest w stanie posunąć się człowiek by ratować siebie, co jest w stanie zrobić by w tych trudnych czasach zaznać chociaż namiastki szczęścia. 

To powieść, po której przeczytaniu człowiek zadaje sobie pytanie: co teraz? Jak zaakceptować nową rzeczywistość, gdy niemalże całe życie okazuje się zbudowane na kłamstwie? Wreszcie - jak skonfrontować się z tą nową rzeczywistością? 

Długo nie mogłam się pozbierać po przeczytaniu tej książki. Łzy i ogromny smutek przeplatały się z promykami nadziei i radości - radości takiej przytłumionej, ostrożnej. Nie wiedziałam jak mam nazwać emocje, które czułam podczas czytania ostatnich stron. Chyba najtrafniejsze byłoby: zagubienie i ogromna chęć poznania dalszych losów bohaterów. Odkrycia tego, jak oni poradzą sobie z tak trudną dla nich sytuacją i przytulenie ich wszystkich do serca. 

czwartek, 25 lutego 2021

Podróż Cilki - Heather Morris

 



Podróż Cilki to książka, która swego czasu wzbudzała wśród czytelników wiele kontrowersji. Oparta jest na prawdziwej historii Cilki Kelin, kobiety, która przeżyła Auschwitz a potem obóz na Syberii. 
Autorka już na wstępie zaznacza, że życie Cilki było inspiracją, wydarzenia zawarte w powieści starała się oddać jak najwiarygodniej, a pisanie powieści poprzedziła wieloma wywiadami, czytaniem literatury obozowej, odwiedzeniem miejsc, w których niegdyś przebywała Cilka. Nie wszystko jednak co jest w powieści zawarte jest autentyczne - wiele kwestii, jak na przykład rozmowy kobiet przybywających w obozie są dziełem wyobraźni opartym na solidnym reaserchu. 

Podróż Cilki zaczyna się w momencie wyzwolenia więźniów z Auschwitz. Nie dla każdego oznaczało to wolność - Cilka trafia do obozu w Workucie, na Syberii. Niezależnie od pogody i panujących temperatur kobiety tam zesłane pracują w kopalni, przy węglu. Każda z kobiet niesie na barkach inny ciężar, inną historię. Wydawać by się mogło że wspólne cierpienie powinno je jednoczyć, jednak każdy dzień jest rywalizacją - o pożywienie, cieplejsze miejsce przy piecu, o lepsze miejsce pracy. Zazdrość i nienawiść jest wszechobecna, ale każda z nich walczy o przetrwanie. To kolejna powieść, która pokazuje do czego zdolny jest człowiek, który rozpaczliwie pragnie żyć. Do jakiego okrucieństwa jest w stanie się posunąć, by przeżyć jeszcze jeden dzień, a każdy kolejny wciąż będzie niepewny. 

Autorka bez ogródek opisuje warunki jakie panowały w barakach kobiecych i to, co się tam działo. Rywalizacja między sobą, donoszenie - to jeszcze nic. Najgorsze dla kobiet były naloty mężczyzn, którzy brutalnie, bez cienia skrupułów przychodzili w nocy do kobiet i gwałcili je.  Niejednokrotnie w obozach rodziły się dzieci, które były chowane przy matkach do drugiego roku życia, a potem separowane od matek. Tylko te najsilniejsze zdołały przeżyć. 

O wielkim szczęściu mogły mówić te kobiety, którym udało się zdobyć lepsza pracę, jak na przykład praca w stołówce, szwalni czy lazarecie - czyli miejscu, gdzie trafiali chorzy. Dawało to nie tylko względne poczucie bezpieczeństwa, ale też większe racje żywnościowe, a nawet dostęp do jedzenia, które kobiety mogły przemycić i podzielić między siebie. Cilka już na początku pobytu w Workucie trafiła do pracy w lazarecie. Tam w pełni oddała się chorym i cierpiącym, niosąc pomoc najlepiej jak umiała, niejednokrotnie ryzykując swoją bezpieczną pozycję, a nawet narażając swoje życie. 

Podróż Cilki to nie tylko powieść o tematyce obozowej - w moim odczuciu jest to powieść o ogromnej sile kobiet, o tym jak wiele może przetrwać kobiece ciało i umysł.  O miłości która zaistniała choć nikt sobie jej nie wyobrażał. Autorka bardzo wyraźnie oddaje uczucia i emocje głównej bohaterki, co pozwala czytelnikowi mocniej zrozumieć, co przeżywali ludzie w niewoli podczas wojny i po niej. Wywarła na mnie ogromne wrażenie, dla mnie jest lepsza niż "Tatuażysta z Auschwitz". Trudna, bolesna, ale dzięki swej surowości i brutalności rzeczywista i do bólu prawdziwa.

piątek, 12 lutego 2021

Pani Churchill - Marie Benedict

 



Pani Churchill to kolejna książka Marie Benedict opowiadająca o kobiecie żyjącej u boku swojego sławnego męża. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że jest pierwszą, która nieco mnie rozczarowała. W porównaniu z innymi pozycjami autorki ta zawiera sporo trudnej treści, długie, nużące opisy, a treść o wydźwięku politycznym przysłania to, czego oczekiwałam - czyli historii o życiu codziennym Clementine Churchill i państwa Churchillów. Akcja książki rozgrywa się na przestrzeni lat obejmując obydwie wojny światowe. Więc może moje rozczarowanie jest bezzasadne? Może życie prywatne Churchillów skupiało się na działaniach antywojennych i politycznych rozgrywkach? Być może Pani Churchill rzeczywiście miała do powiedzenia tak samo dużo jak Winston Churchill, jeśli chodzi o przebieg wojny? 

Historię Clementine i Winstona poznajemy od samego początku, od momentu ich poznania się. Jest też pięknie zarysowane pochodzenie zarówno Clementine jak i Winstona, ich pozycje społeczne. Początkowo dostajemy więcej codzienności, takiego prawdziwego życia - są nawet opisane momenty zakochiwania się w sobie, pierwsze rozterki i obawy, radości i małe sukcesy. Przełomowym momentem jest dzień, w którym zostają małżeństwem. Wtedy sielanka powoli odchodzi na bok, a do głosu dochodzi polityka. Clementine jednak od samego początku wiedziała, na co się pisze i sprawia wrażenie osoby, której polityczne utarczki i dążenie męża do zajęcia lepszej pozycji sprawa radość, satysfakcję i z dużą przyjemnością aktywnie w nim uczestniczy. Życie Pani Churchill było w pełni podporządkowane mężowi - nawet okres ciąż, połogu i późniejszego macierzyństwa postrzegała jako pewną niedogodność. Była jednak dobrą matką, a jej matczyne serce niejednokrotnie krwawiło z bólu. Bez wątpienia była silną kobietą, taką, która uczestniczyła w wojennych rozgrywkach na równi z mężem, choć nigdy nie na pierwszym planie. 

Najpierw I Wojna Światowa, a potem II Wojna Światowa zmieniły losy świata. Dotknęły przede wszystkim zwykłych ludzi, ale na ich losy mieli wpływ ci wielcy. Państwo Churchill zrobili wiele dobrego dla zwykłych śmiertelników. Chcieli być wśród nich, co noc po bombardowaniach patrolowali miasto i schrony. Byli blisko, a głównie za sprawą Clementine paskudny los ludzi stawał się nieco lepszy. 

Państwo Churchill spędzili razem całe życie. Nie było to łatwe życie, ale przez wiele lat małżeństwa dla niego była zawsze tylko ona, a dla niej - tylko on. 

Pani Churchill to książka nie tylko o niezwykle silnej i wpływowej, choć stojącej z boku kobiecie, ale też potężna dawka wiedzy o Anglii w czasie wojen światowych. Marie Benedict tą powieścią pokazuje wycinek historii o niebanalnym znaczeniu dla nas, dla miejsca i czasu w którym teraz jesteśmy. Przez cały okres edukacji szkolnej nie dowiedziałam się tyle o Churchillu i Anglii z tamtego okresu, co podczas czytania tej książki. I mimo małego rozczarowania uważam, że to książka po którą warto sięgnąć i na pewno zrobiłabym to ponownie. 








piątek, 22 stycznia 2021

Otwórz się na miłość - Natalia Sońska

 



Jakże ta książka mnie poruszyła! Jak dużo w niej odnalazłam siebie, jak wiele emocji mi dostarczyła!
Dawno nie przeżywałam książki tak bardzo całą sobą. A główna bohaterka - Ania to kobieta, z którą mam więcej wspólnego niż mogłabym się spodziewać. 


Otwórz się na miłość jest piątą książką z serii zakopiańskiej Natalii Sońskiej. Mam takie ciche marzenie, żeby ta seria nigdy się nie kończyła. To, że powieść ma ten niesamowity zimowy, zakopiański klimat jest oczywiste. To, że autorka zabiera nas w góry, prowadzi tatrzańskimi szlakami przez Dolinę Kościeliską i Dolinę Strążyską, że czaruje magią gór, to już w tej serii tradycja. To, że jest Pani Aniela, kochana, mądra góralka, służąca dobrą radą, staruszka o wielkim sercu i domu zawsze otwartym dla zbłąkanych duszyczek, to miód na serce. Nie spodziewałam się jednak, że w takiej niepozornej, wydawałoby się nieco cukierkowej świątecznej powieści znajdę tak dużo siebie, tak wiele strun mojego serca poruszy, i  że tak mocno ją przeżyję. 

Jestem bardzo wdzięczna autorce, że podjęła w powieści temat mobbingu w pracy. Ania, główna bohaterka, oprócz tego że zmaga się z brakiem asertywności, lękiem w relacjach z innymi, nadopiekuńczą i zaborczą matką staje się ofiarą mobbingu ze strony swojego przełożonego. 

Choć w dzisiejszych czasach coraz odważniej poruszamy problemy społeczne, temat mobbingu jest wciąż w moim mniemaniu na boku. Mobbing w pracy to temat trudny, ale dlatego jest tak istotne, by o nim mówić. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że są ofiarami mobbingu, dopóki nie jest już za późno. Taka sytuacja, niezależnie od tego czy pracujemy umysłowo czy fizycznie, niszczy zarówno zdrowie psychiczne i fizyczne, równowagę emocjonalną, wpływa na nasze relacje z bliskimi, na stosunki w pracy z współpracownikami, bo rodzi się zazdrość czy rywalizacja. Bardzo rzadko ofiary mobbingu decydują się podjąć kroki formalne, a to takie ważne - nie tylko ze względu na samego siebie, ale też kolejne, potencjalne ofiary mobbera. 

Ania, główna bohaterka, to bardzo ciepła, serdeczna i wrażliwa osoba. Przez brak asertywności nie potrafi sobie poradzić z nadopiekuńczą matką, która kontroluje ją na każdym kroku. Ania pracuje zdalnie, mało wychodzi z domu. Stroni od ludzi i na pozór czuje się dobrze w swoim kokonie bezpieczeństwa. Wszystko się zmienia, kiedy pewnego popołudnia przypadkowe spotkanie w galerii handlowej wywraca jej poukładany świat do góry nogami. 

W tym właśnie momencie dostrzegamy tę ciepłą, rozgrzewającą serce stronę powieści. Autorka pokazuje piękną przyjaźń dwójki zupełnie różnych kobiet. Pokazuje rodzące się uczucie, to jak Ania z dnia na dzień, bardzo ostrożnie buduje zaufanie względem drugiego człowieka, jak powoli wychodzi ze swojej skorupki i otwiera się na życie. 

Jak już wspomniałam, zimowy, zakopiański klimat kupił mnie całkowicie. Uwielbiam góry i teraz, gdy podróżowanie jest nieco trudniejsze, taka wycieczka na tatrzański szlak z bohaterami powieści na moment ukoiła tęsknotę za szlakiem. 


Po Otwórz się na miłość spokojnie można sięgnąć bez względu na porę roku. Ze względu na okrutnie ważny temat jaki porusza, chciałabym aby dotarła do jak największego grona czytelników. Może dzięki historii Ani, ktoś też się odważy i uwolni od tego, co powoli go niszczy? To opowieść o silnej kobiecie, która choć na pozór krucha powoli odkrywa radość z przebywania z ludźmi, buduje zaufanie i wychodzi ze swojej strefy komfortu. Do tego szczypta górskiej magii, mądrości pani Anieli, urokliwego zimowego klimatu sprawiają, że książka jest łatwa w odbiorze i utula czytelnika.
Ciepła, mądra pełna uczuć, emocji i wzruszeń.