środa, 10 kwietnia 2019

Śmierć w blasku fleszy - Alek Rogoziński

Wiele dobrego nasłuchałam się o autorze, miałam nawet przyjemność poznać go na Targach Książki w Krakowie. To bardzo pozytywny człowiek, zaraża optymizmem, jest bardzo otwarty, energiczny i pozytywnie nastawiony.  O tym, żeby w ogóle sięgnąć po jego twórczość pomyślałam za sprawą Pani Magdaleny Witkiewicz, która popełniła z Alkiem już dwie książki. I rzeczywiście, pierwszą pozycją autora jaką przeczytałam była książka napisana w duecie z Magdaleną Witkiewicz. Podobało mi się, bardzo, dlatego też chciałam w końcu przeczytać coś od autora solo. Padło na najnowszą Śmierć w blasku fleszy. I być może na początek trafiłam na nie najlepszą lekturę, albo moje oczekiwania były zbyt wygórowane, bo trochę się rozczarowałam. Aczkolwiek – książkę czytało się rewelacyjnie, płynnie i lekko. To pozycja idealna na leniwe popołudnie, z nutką niepewności, odpowiednią dozą humoru i intrygi.

Głównymi bohaterami książki są Krystyna i Weronika Rośnickie – matka i córka. Matka prowadzi agencję modelek, a córka jest jedną z nich, chociaż niekoniecznie ma ku temu predyspozycje. Krystyna słynie z oschłości i obojętności, natomiast Weronika bez skrupułów potrafi kierować matką i jej działaniami tak, by zyskać to czego aktualnie pragnie. Nawet po trupach do celu.  Niemałą rolę odgrywa też Damian Czerwiec – mężczyzna który miał wiele kobiet w kręgu modelingu, między innymi właśnie Weronikę. Po przeciwnej stronie mamy Mario i Miśkę, a także Stefę – matkę Miśki, która niespodziewanie zjawia się z wizytą u córki. Gdy na pokazie organizowanym przez przyjaciół dochodzi do morderstwa do akcji wkracza Stefania jako samozwańcza detektyw.

Pierwsze co zwróciło moją uwagę, to przedstawienie bohaterów, jak w sztuce. Dobrze, że jest ten spis bo bohaterów jest sporo i naprawdę ciężko jest się w nich połapać, nie mówiąc już o tym kto jest kim. Spis dużo ułatwia, ale i tak pogubiłam się wśród zbyt dużej ilości postaci. Z drugiej strony, dzięki takiemu chaosowi trudniej było odgadnąć kto jest mordercą. A sam spis bohaterów wprowadza nas w pewne przedstawienie, i tak właśnie pisana jest ta książka – jak sztuka teatralna, gdzie równocześnie na scenie występuje tylko kilkorga aktorów, a całość łączy się w jeden duży spektakl.

Bohaterowie, prawdopodobnie przez to że jest ich po prostu dużo, są wykreowani pobieżnie, bez wchodzenia w szczegóły ich osobowości. Są za to bardzo dobrze przedstawieni od strony psychologicznej. Poznajemy pobudki jakie kierowały każdym z nich, bo generalnie każdy z nich jest podejrzany. Autorowi udało się namieszać w postaciach i wydarzeniach na tyle, że do końca nie wiedziałam kto stoi za zbrodnią. Alek Rogoziński tak sprytnie poplątał wątki i zeznania, popodrzucał kilka poszlaków by na koniec i tak wywieść czytelnika  w pole. I bardzo dobrze! Za to należy się ogromny, ogromny plus.

Coś, za co czytelniczki uwielbiają książki Alka to humor. Komedia kryminalna to szalenie interesujące połączenie. Nie mam wątpliwości co do kryminalnej strony książki – jest morderstwo, intryga, niewiadoma, śledztwo. Czytelnik próbuje sam rozwikłać kryminalną zagadkę świetnie się przy tym bawiąc. Natomiast jeśli chodzi o stronę humorystyczną, to w moim odczuciu jest nieco gorzej. Zaznaczam, że byłam nastawiona na dużą dawkę humoru. A tutaj było zabawnie, głównie za sprawą Stefanii, ale jedyny moment który spowodował że roześmiałam się na głos to końcowa scena (też ze Stefanią). Lekkością i swobodnym, plastycznym językiem autor wiele nadrabia, ale oczekiwałam więcej powodów do uśmiechu.

Śmierć w blasku fleszy, najnowsza powieść Alka Rogozińskiego to idealna lektura na leniwe popołudnie. Czyta się szybko, można się sporo nagimnastykować żeby odgadnąć kto zabił,  a i tak na koniec będzie zaskoczenie.  Powieść jest bardzo dobrym połączeniem wątków kryminalnych i komediowych, a styl pisania autora jest ogromnym atutem. Mimo, że nie do końca spełniła moje (wygórowane) oczekiwania, z chęcią sięgnę po inne książki autora.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Edipresse. 

wtorek, 2 kwietnia 2019

Prosty układ - K. A. Figaro

Już jutro, 3 kwietnia premierę będzie miała debiutancka powieść K. A. Figaro - Prosty układ. Książka skusiła mnie już samym opisem. Dawno nie czytałam też literatury tego typu, więc byłam pewna, że nie będę porównywała i kategoryzowała. Mam jednak bardzo mieszane odczucia co do tej pozycji. Niewątpliwie na korzyść autorki działa fakt, że jest to debiut, o czym dowiedziałam się właściwie pod koniec czytania i dzięki temu niektóre błędy się wybacza. Sama fabuła wnosi trochę świeżości i wymyka się schematom, co jest dużym pozytywem, ale główna bohaterka - Łucja Zarzycka pogrążyła tę książkę. Nie polubiłyśmy się i nie wiem, czy cokolwiek jest w stanie to zmienić. 

Tuż po przeczytani opis książki miałam wrażenie, że to właśnie bohaterowie są jej największym atutem. O ile Dymitr rzeczywiście spełnił moje oczekiwania bez większych zastrzeżeń, tak postać Łucji pozostawia wiele do życzenia. Denerwowała mnie swoją infantylnością,, naiwnością i bezmyślnością. Ja rozumiem, że zakochany człowiek nie zawsze postępuje racjonalnie, ale ona od początku miała problem z rozwagą. Dodatkowo co chwilę musiała zapalić papierosa i gdy po raz setny o tym czytałam po prostu czułam..zażenowanie. Być może jest to czepianie się drobnostek, nie zmienia to jednak faktu, że bardzo mnie to irytowało.

Dymitr też nie jest ideałem, choć zdecydowanie bliżej mu do niego niż Łucji. Młody, obrzydliwie bogaty, dyrektor w dużej firmie. Imię Dymitr idealnie oddaje jego usposobienie i charakter. Apodyktyczny, tajemniczy, nie znoszący sprzeciwu ani tym bardziej odmowy. Lubi kontakty z kobietami, a Łucja nie chce mu ulec, co dodatkowo podsyca jego pragnienie. Z góry wiadomo, że to typ faceta, który nie chce się angażować w żaden związek, nie chce okazywać uczuć ani czuć się w żaden sposób ograniczony. Nie interesuje go nic poza układem, który proponuje kobietom. Z kolei Łucja pragnie czegoś więcej: ciepła, bliskości i miłości, choć zraniona w przeszłości bardzo się tego boi. Wie, że to "coś" z Dymitrem, bo nie można tego nazwać związkiem przyniesie jej rozczarowanie, lecz mimo to postanawia w to brnąć. Dobrą stroną Łucji są jej przyjaciółki - wierne, oddane, gotowe skoczyć za nią w ogień. To piękna, silna przyjaźń. Niestety odniosłam wrażenie, że dziewczyny zatrzymały się na poziomie 16-17 lat,  bo choć mają po 20-kilka, na tyle wskazuje ich zachowanie i decyzje które podejmują.  Dziewczyny właśnie ukończyły studia, autorka między kartami przemyca trochę tego studenckiego życia. Jednakowoż zwraca też uwagę na to, że Łucja, Roksana i Natalia stają właśnie stoją właśnie u progu nowego etapu w życiu i mają wiele trudnych decyzji do podjęcia. Każda z nich pragnie też tego co kształtuje człowieka i czyni jego życie wartościowym - miłości, bezpieczeństwa, stabilizacji. Zauważymy tu elementy typowe dla powieści young adult - skupia się na młodych ludziach, ich wkraczaniu w dorosłe, samodzielne życie, przeżywaniu miłosnych uniesień. To bardzo burzliwy okres w życiu człowieka,  a gdy dodatkowo do głosu dochodzą emocje i uczucia, nic nie jest proste. 

Prosty układ to w zamyśle autorki powieść erotyczne. Sporo w niej takich elementów - scen pikantnych, erotycznych. Generalnie nie mam większych zastrzeżeń, choć czasami zdarzały się, w moim odczuciu elementy zbyt wulgarne i trochę niesmaczne. 

Fabuła jest spokojna, z niewielkimi emocjonalnymi wstrząsami co pewien czas. Niektóre elementy są aż nazbyt przewidywalne, ale są też takie, które bardzo zaskakują. Na plus jest to, że książkę czyta się szybko i płynnie.

Styl autorki, jak na debiut oceniam na dobry plus. Jest lekki, nie zauważyłam błędów merytorycznych ani logicznych. Język jest swobodny, może trochę nazbyt luźny, ale wierze, że to kwestia wprawy i z kolejną książką będzie coraz lepiej, bo widzę duży potencjał. Jak na debiut, jest naprawdę bardzo dobrze. 

Od połowy książki odnosiłam wrażenie, że historia nie zamknie się w jednej książce. Nie wiem czy rzeczywiście tak jest - moim zdaniem to nie jest koniec historii Łucji i Dymitra. Na chwilę obecną nie wiem jednak, czy sięgnęłabym po  kontynuację - nie mówię jednak "nie". 

Prosty układ, debiutancka powieść K. A. Figaro to historia Łucji i Dymitra, którzy przyciągają się jak magnes, ale wciąż coś staje im na przeszkodzie. Historia dwójki młodych ludzi, okraszona erotyzmem, pożądaniem i czymś, co próbuje się przedostać przez mur zasad i obojętności to książka w sam raz dla osób poszukujących niewymagającej, przyjemnej i lekkiej lektury.