środa, 29 kwietnia 2015

Niezbędnik obserwatorów gwiazd - Matthew Quick

"Witajcie w Belmont, gdzie rządzą czarne gangi oraz irlandzka mafia (zależy od dzielnicy) i gdzie mieszka Finley. Jego dziadek nie ma obu nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o których nikt nie chce mówić. Finley też nie chce mówić – odzywa się tylko wtedy, gdy musi. Woli grać w koszykówkę. Jedyną osobą, która rozumie Finleya, jest jego dziewczyna Erin. Oboje co wieczór spotykają się na dachu jego domu, patrzą w gwiazdy i marzą o tym, aby wydostać się z piekła, jakim jest Belmont. Pewnego dnia trener Finleya prosi go o dziwną przysługę…"


Właśnie ten opis, opis z tyłu książki, zachęcił mnie do jej przeczytania. Kupiłam ją dawno temu w promocji i nie spodziewałam się, że stanie się jedną z moich ulubionych książek.
Finley ma osiemnaście lat. Jest koszykarzem. Chłopak zamknięty w sobie, nie ma przyjaciół ani znajomych, jedynym jego towarzystwem jest jego dziewczyna Erin, którą bardzo kocha. Chłopak czuje się nierozumiany i nieakceptowany przez społeczeństwo, dlatego zamyka się w swojej skorupie. Razem z Erin planują wspólną przyszłość, daleko od swoich rodzinnych stron.
Wszystko zmienia się, kiedy w jego domu pojawia się trener z prośbą o niecodzienną przysługę... Finley zgadza się pomóc trenerowi, co okazuje się niełatwym zadaniem. 
Poznaje chłopaka, który przeżył ogromną tragedię. Chłopak ów każe zwracać się do siebie "Numer 21". Co wyniknie z tej przymusowej przyjaźni Finleya i Numeru 21? 

Quick umiejętnie łączy ze sobą wątki tragedii, przyjaźni i miłości. Ciężko jest znaleźć wartościową książkę dla młodzieży, gdzie w taki subtelny a zarazem dobitny sposób ukazana jest idea przyjaźni, zrozumienia i miłości. Autor ukazuje potęgę jaką ma w sobie przyjaźń i miłość, ukazuje drogę do szczęścia. 
Finley jest bohaterem nieśmiałym, ale jest chłopakiem, który nigdy się nie poddaje. Walczy o swoje do końca nie zważając na przeciwności. I kiedy wszystko wydaje się w jego życiu bezsensowne, Finley nie poddaje się. 
Książka jest przewidywalna, ale niesie ze sobą tak duże przesłanie, że nie sposób jej nie docenić.
Jest lekka, ale dająca wiele do myślenia. Po jej przeczytaniu przez długi czas nie mogłam się z niej otrząsnąć. 

"Zawsze mogę spojrzeć w kosmos i się zachwycić, bez względu na to, co się dzieje. A gdy spoglądam w górę, moje problemy robią się takie małe. Nie wiem czemu, ale zawsze czuję się wtedy lepiej."

Powieść uwodzi swoją subtelnością i emocjonalnością, w delikatny sposób oddziałuje na czytelnika, nieraz zmuszając do myślenia. Jest to jedna z nielicznych książek, przy których się wzruszyłam.
Polecam i zachęcam do lektury :) 




poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Papierowe miasta - John Green

Dzień dobry :) 

Za oknem cudowna, wiosenna pogoda, zapach wiosny i ciepła - uwielbiam to! A tymczasem przychodzę do Was z recenzją książki Johna Greena "Papierowe miasta", która jest przyjemną lekturą na wiosenny dzień albo wieczór :)  Z tego co wiem, w lecie ma pojawić się film, na który z niecierpliwością czekam!



Johna Greena każdy zna, dzięki bestsellerowej "Gwiazd naszych wina". Wielu czytelników sięga po inne działa autora, a wielu nie zna innych powieści. "Papierowe miasta" są trzecią z kolei książką Greena, którą przeczytałam i dotychczas niestety chyba najsłabszą. Ale nie skreśla to tejże powieści.
Książkę czytałam jakiś czas temu i "na gorąco" nie byłam bardzo zadowolona, ale z perspektywy czasu mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że książka ma pewien magiczny klimat, coś co mimo wszystko wciąga czytelnika i sprawia, że nie można się od niej oderwać. 


Bohaterami są osiemnastoletni Quentin - Q oraz jego sąsiadka Margo. Jakże bohaterowie różnią się od siebie! Q jest spokojny, można powiedzieć aspołeczny wręcz i jego życie jest ustatkowane i do bólu przewidywalne. Margo natomiast jest zbuntowaną nastolatką, osobą szaloną, wybuchową i nieprzewidywalną. Bohaterowie w dzieciństwie przeżyli coś niesamowitego, jest to element który spaja ich losy. W pewną noc ich drogi znów się krzyżują, za sprawą nieobliczalnej Margo, Q przeżywa niesamowitą noc, niesamowitą przygodę, po czym dziewczyna.. znika. 
Rozpoczyna się szaleńcze poszukiwanie, rozszyfrowywanie wskazówek i podążanie tropem Margo. Q jest niesamowicie zdeterminowany, działa tak, jakby nie był sobą - nic dziwnego, jest po uszy zakochany w koleżance.
Książka nie jest typową książką dla nastolatek o miłości. Miłość jest tutaj na drugim torze, a tak naprawdę, choć nie jest to wprost powiedziane, czytelnik odkrywa czym dla człowieka jest przyjaźń. Wiele tu zabawnych momentów, które rozbawiają do łez. John Green jest dla mnie mistrzem kreowania bohaterów, jego postaci są żywe i zwyczajne. Czasem odnoszę wrażenie, czy bohater jest takim samym człowiekiem jak ja, z problemami, sekretami, swoimi fanaberiami.Nie odczuwa się, że bohater to fikcyjna postać, czuje się tak, jakby był żywą, prawdziwą osobą. I to właśnie bardzo cenie w książkach Greena.
Niesamowicie podobał mi się motyw podróży. A poza tym, fajnie jest czytać książkę z punktu widzenia chłopaka, bo większość książek przeznaczonych dla młodzieży jest pisana z punktu widzenia dziewczyny. "Papierowe miasta" pozwala zgłębić odrobinę psychikę chłopaków, co bardzo, bardzo mi się podoba. 
Początkowo akcja strasznie się dla mnie dłużyła, aż do momentu, kiedy dotarłam do rozdziałów które były oznaczane nawet godzinowo- wtedy czułam się jak bohaterowie, którzy pędzili z duszą na karku, gdy gonił ich czas - ja tak samo chciałam już już wiedzieć co będzie dalej!
Zakończenie, paradoksalnie, pomimo że mnie zdenerwowało, jest dla mnie ogromnym plusem. Nie lubię słodkich, cukierkowych zakończeń w książkach tego typu, więc dla mnie było naprawdę mocne.
To, co mogę książce zarzucić, to fakt, że początkowo niemiłosiernie się dłużyła i że w niektórych momentach akcja była po prostu.. nudna.

Polecam wszystkim, którzy chcą przeżyć niesamowitą przygodę razem z Q, którzy chcą poznać wyrazistych bohaterów. Pomimo, że jest lekturą lekką, podczas czytania uświadamia czytelnikowi różne, na pozór nieistotne sprawy, które jednak mają znaczenie w naszym życiu. Zdecydowanie fajna alternatywa wszelakich paranormal romance.  Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że książka jest wartościowa.
Książka w sam raz na wiosenną aurę :)



piątek, 24 kwietnia 2015

Światowy Dzień Książki- akcja bookcrossingowa

23 kwietnia - Światowy Dzień Książki, 
a co za tym idzie wiele fajnych akcji organizowanych przez biblioteki i księgarnie. 
Bookcrossing znany już od dawna, przy okazji Dnia Książki nabrał większego rozmachu i na ulicach miasta można było wymieniać, a nawet wziąć dla siebie książki :) 
Żałuję, że nie mogłam wcześniej, bo dotarłam pod bibliotekę już pod koniec akcji, ale i tak udało mi się złowić coś dla siebie, szczególnie z jednej pozycji jestem meega zadowolona.



Cień wiatru - to książka, na którą nie mogę się doczekać. Zdecydowanie najcenniejsza z wszystkich, które udało mi się zdobyć.

Wyśnione szczęście - od dawna na półce "do przeczytania", ale nigdy nie mogłam się zabrać by ją wypożyczyć. Pewnie przeczeka do Świąt Bożego Narodzenia, bo w takim klimacie jest pisana i w takim klimacie najlepiej takie książki się czyta.

Tata - chociaż nie jestem wielką fanką twórczości Steel, ciekawa jestem tej książki. Dotychczas przeczytałam jedną książkę Danielle Steel i ciekawa jestem, czy zmienię podejście do autorki.

Opowieść wigilijna - któż jej nie zna? Miło będzie wrócić do czegoś, co czytało się w podstawówce.

Weronika postanawia umrzeć - wyzwanie. Książka ta stanowi dla mnie wyzwanie, ponieważ nie lubię, o  ile tak to można określić książek Coelho, Dotychczasowe moje spotkanie z literaturą tego pisarza zniechęciło mnie, ale może ta książka będzie inna? 




środa, 8 kwietnia 2015

Książkowy Tag

Dziękuję za zaproszenie do zabawy http://opiniumkosa.blogspot.com/

Ze swojej strony zapraszam:
http://papierowyazyl.blogspot.com/
http://sklep-z-pamiatkami.blogspot.com/



1. Jaki gatunek książek najczęściej wybierasz?
Tego właśnie się obawiałam, że ciężko będzie odpowiadać na te pytania. Bo ja tu wybrać ukochaną książkę, gatunek czy bohatera?
Najchętniej czytam kryminały i dramaty. Chociaż nie pogardzę też fantasy, a po młodzieżowe paranormal sięgam z wielką przyjemnością J

2. Która postać książkowa jest najbardziej podobna do Ciebie lub którą chciałabyś być?
Ciężko mi coś na ten temat powiedzieć. Chyba z większością bohaterów książkowych utożsamiam się w jakimś stopniu, ale zazwyczaj jest to maleńka cząstka mnie.  Ostatnio poczułam silną więź z Mią z „Zostań jeśli kochasz”, ale czy podobna.. Na pewno chciałabym być taka jak ona J

3. Jaką książkę dałabyś koniecznie swojemu dziecku do przeczytania?
Moje dziecko będzie wymęczone przez matkę-książkoholiczkę.  Jest szereg takich książek, zależy od wieku.  Na pewno nie odpuszczę „Dzieci z Bullerbyn” ani „Małego Księcia”, a później koniecznie „Złodziejka książek”

4. Wolisz książki w wersji papierowej, e-booki czy audiobooki?
 Papierowe, papierowe i jeszcze raz papierowe.  Nie ma dyskusji.

5. Jaka książka zrobiła na Tobie największe wrażenie?
„Zostań jeśli kochasz” Gayle Forman. Chociaż już dawno czytałam, nadal nie mogę się otrząsnąć z tej książki. Wzruszająca, tragiczna ale i budująca. Od dawna żadna książka nie sprawiła, że nie przespałam nocy, żeby móc czytać ;) A tejże powieści to się udało.

6. Jaka książka nie zrobiła na Tobie dobrego wrażenia?  
Chyba „Papierowe miasta” Johna Greena. Nie chodzi o to, że mi się nie podobała, ale spodziewałam się czegoś więcej, czegoś co bardziej złapie za serducho.

7.Czytasz jedną książkę od początku do końca czy zaczynasz kilka książek na raz?
Jedną od początku do końca. Wyjątkiem był okres liceum, kiedy czytałam lektury – wtedy lektura z inną zdarzało się.

8.  Częściej czytasz wypożyczone książki czy raczej preferujesz własny zakup?
Ostatnimi czasy zdecydowanie częściej czytam wypożyczone książki. Zaraz, kiedy ja ostatnio kupiłam książkę.. w styczniu? Tak, w styczniu. Taka jestem silna! Ale przyznam, że kupowanie książek to mój nałóg, chociaż tak jak wspomniałam, walczę ostro.

9. Jaką jedną książkę powinien przeczytać każdy, niezależnie od swoich zainteresowań?
Każdy Polak – „Kamienie na szaniec”
Każdy człowiek – „Mały Książę”

10.  Czy oceniasz książkę po okładce?
Bywa, że jestem zniechęcona przez okładkę albo zachęcona okładką, ale nie, nigdy nie zdarzyło mi się ocenić po okładce.

11. Czy ulegasz promocjom cenowym na książki? Jeżeli tak to jaka była największa ilość książek, którą kupiłaś w promocji? 
TAK!  Zapisać po stronie słabych stron.  Ile najwięcej? W ciągu jednego dnia 3, w ciągu tygodnia 7. A tak, na każdy dzień książeczka J

12. O jakiej książce marzysz, choć póki co nie możesz jej mieć?
Wiele jest książek o których marze. Trudno podać jedną. Marzę o „Wichry Zimy” Georga R.R Martina, ale nic na temat premiery póki co niewiadomo..

13. Ile książek liczy Twoja biblioteczka i jak przechowujesz swoje zbiory? 
Mam 68 książek, wszystkie na półkach. Zdecydowanie ulubione element mojego pokoju.

14. Co najpierw: książka czy ekranizacja? 
Książka, chociaż zdarzało mi się obejrzeć ekranizację, a potem sięgnać po książkę, tak było na przykład w przypadku Niezgodnej. Ale fakt faktem, nie wiedziałam, że film jest na podstawie książki.

15. Co teraz czytasz? 
"Nad Niemnem". Pamiętam, że czytałam fragmenty w liceum i chcę poznać całość, a właśnie przed chwilką skończyłam „Po Tamtej Stronie Ciebie  i Mnie”.









niedziela, 5 kwietnia 2015

Morze spokoju - Katja Millay

Sięgając po tę książkę, miałam mieszane uczucia. Lubię czytać powieści typowo młodzieżowe, a ta do takich niewątpliwie należy. Jednocześnie obawiam się utartego schematu w powieściach tego typu. Zachęciła mnie również okładka, która jest prosta, ale w tajemniczy sposób przyciągająca.

"Morze spokoju", gdzie główną bohaterką jest Natsya chwyta za serce. Wprawia w trans, tak, że nie możesz się od niej oderwać.

Na początku, jak w każdej książce, poznajemy główną bohaterkę. Dziewczynę bardzo specyficzną, którą ciężko jest jednoznacznie określić.Zaczynamy czytać książkę z punktu widzenia bohaterki na przemian z punktem widzenia Josha. Pierwsze strony ostro mnie zniechęciły, głównie przez słownictwo autorki, ale na szczęście, tylko na początku, bo potem utonęłam. I przebrnęłam przez 2, a może nawet 3 rozdziały gdy wreszcie dotarło do mnie najważniejsze. W jakimże byłam szoku! Nie będę zdradzać szczegółów, żeby nie zepsuć wam przyjemności z czytania, ale sprawiło to, że siedziałam oniemiała i nie wiedziałam jak przewrócić kartkę. Natsya poznaje Josha, który również jest osobą bardzo specyficzną. Dziewczyna trafia na zajęcia, które w ogóle jej nie interesują - na te same, które dla Josha są wszystkim. Młodzi ludzie stopniowo się poznają, co w przypadku Natsyi nie jest łatwe, a również Josh nie ułatwia zadania. Książka ukazuje bezwarunkową miłość i przyjaźń, a przyjaźń jest tutaj ukazana w piękny sposób. 

Nie jest to książka o banalnych problemach nastolatki. "Morze spokoju" przedstawia historię dziewczyny doświadczonej przez życie, dziewczyny, która cierpiała, bo stała się ofiarą przypadku, dziewczyny, którą życie zmusiło do pogrzebania swoich marzeń, gdy tylko zaczęła je spełniać.
Powieść pokazuje też pasje, która jest tak silna, że ludzie wkładają w nią całe serce, a to, co wykonują jest cząstką tego człowieka.
Dawno nie czytałam książki młodzieżowej, która tak mocno chwyciła mnie za serce, w taki właśnie sposób.
Książka o trudności życia, o miłości, cierpieniu i przebaczaniu.  Po przeczytaniu długo czułam głód, jak narkomanka. Rzadko wracam do przeczytanych już książek, ale wiem, że do tej wrócę. Atmosfera, klimat, ciepło jakie emanuje z książki sprawiają, że ciężko było pogodzić się z faktem, że to koniec. Jednocześnie czułam radość z tego, jak wszystko się zakończyło.  A i małe ukłucie zazdrości, o to, co połączyło Natsję i Josha.

sobota, 4 kwietnia 2015

Gwiazd naszych wina - John Green

Wracam po dosyć długiej nieobecności. Mam nadzieję, że teraz nie będzie już takich zastojów :) 
I wracam do Was z recenzją, króciutką, ale gdzieś słyszałam, że takie najchętniej czytacie, książki, o której musiał słyszeć każdy mól książkowy. John Green  i "Gwiazd naszych wina".
Dawno już przeczytałam, ale teraz chcę się nią z Wami podzielić. Przeczytałam też "Papierowe miasta" i w najbliższym czasie na pewno pojawi się również słówko o tej książce.





Gwiazd naszych wina.  Długo nie mogłam zdecydować się by sięgnąć po tę książkę. Nie jestem przekonana do książek które są czytane masowo, a ta książka taką właśnie jest. Obawiałam się. Niesłusznie. Emocjonalna, wzruszająca, prawdziwa, piękna. 

"Gwiazd naszych wina" to książka, która uświadamia jak ważna jest każda chwila naszego życia. Jak cenne jest życie, zdrowie, rodzina i miłość.
Hazel to dziewczyna chora na raka, a mimo tego nigdy się nie poddaje, chociaż tak zapewne byłoby łatwiej. Augustus to chłopak, który w wyniku choroby stracił nogę, ale wyzdrowiał. Na tyle, na ile to możliwe w przypadku raka. Ich losy łączą się. Razem przechodzą przez trudności codziennego życia z chorobą, razem spełniają marzenia i wykorzystują jak najlepiej każdy dzień jaki jest im dany. 
Książka porusza, szczególnie dwie sceny wywarły na mnie ogromne wrażenie, w których brutalnie ukazana jest rzeczywistość osób chorych na raka i ich rodzin. 
Nikt tutaj nie boi się mówić prawdy, nikt nie czuje obrzydzenia, nie ma wymuszonych poświęceń, ciężarów. Jest tylko miłość i troska. 
W pewnym momencie fabuła bardzo zaskakuje -niestety, znałam wcześniej zakończenie, mimo wszystko szeroko otwarłam oczy. Myślę sobie "Zaraz. To nie tak miało być". Nie zgadzałam się na to, co miało się wydarzyć. Cóż, życie jest brutalne.
Jeśli miałabym polecić komuś książkę wzruszającą, mądrą - poleciłabym "Gwiazd naszych wina".
Szczególnie młodzieży, ale każdy chyba uroniłby łzę przy lekturze tej książki.




Lubimy czytać: