czwartek, 31 grudnia 2015

2015, wrap up & tbr 12/1

Na samym początku, zapraszam do wyzwania:
  Czytam Polskich Autorów



Rok 2015, tak jak już wspominałam był dla mnie bardzo dobrym rokiem. Nie tylko jeśli chodzi o bloga, ale też prywatnie. Skupiając się jednak na blogu - w 2015 roku mój blog zaczął istnieć w blogosferze. Założyłam go jeszcze w 2014 roku, ale do marca praktycznie tylko był, a potem coraz częściej tu zaglądałam i we wrześniu przepadłam na dobre.  Poznałam cudownych ludzi, a dzięki nim wspaniałe książki. Dzisiaj, w ostatnim dniu w roku nadszedł czas na czytelnicze podsumowanie,  a więc.. Jeśli chodzi o wyzwanie Przeczytam 52 książki to udało mi się, chociaż dopiero jak zabrałam się za podsumowanie dowiedziałam się o tym, bo wcześniej nie liczyłam ile przeczytałam. I proszę, jaka niespodzianka - 73/52!  Tak więc w 2015 roku przeczytałam 73 książki. 

Przeczytane książki:
  1. Anna Karenina - Lew Tołstoj 
  2. Srebrne dzwonki - Luanne Rice
  3. Kalamburka - Małgorzata Musierowicz
  4. Język Trolli - Małgorzata Musierowicz
  5. Żaba - Małgorzata Musierowicz
  6. Czarna polewka - Małgorzata Musierowicz
  7. Sprężyna - Małgorzata Musierowicz
  8. Lawendowy pokój - Nina George
  9. Ostatnia spowiedź III - Nina Reichter
  10. O krok za daleko - Abbi Glines
  11. Spróbujmy jeszcze raz - Abbi Glines
  12. Zostań, jeśli kochasz - Gayle Forman
  13. Papierowe miasta - John Green
  14. Gwiazd naszych wina - John Green
  15. Duma i uprzedzenie - Jane Austen
  16. Wróć, jeśli pamiętasz - Gayle Forman
  17. Dziewczyny z powstania - Anna Herbich
  18. Złodziejka książek - Markus Zusak
  19. Morze spokoju - Katja Millaj
  20. Medaliony - Zofia Nałkowska
  21. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet - Stieg Larsson
  22. Zakochać się - Cecelia Ahern
  23. Rezerwat niebieskich ptaków - Ewa Nowak
  24. Bardzo biała wrona - Ewa Nowak
  25. Niewzruszenie - Ewa Nowak
  26. Klinika śmierci - Harlan Coben
  27. Po tamtej stronie Ciebie i mnie - Jess Rothenberg
  28. Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson
  29. Zamek z piasku, który runął - Stieg Larsson
  30. McDusia - Małgorzata Musierowicz
  31. Wnuczka do orzechów - Małgorzata Musierowicz
  32. Zanim się pojawiłeś - Jojo Moyes
  33. Na gorącym uczynku - Harlan Coben
  34. Oskar i pani Róża - Eric-Emmanuel Schmitt
  35. Niebo jest wszędzie - Jandy Nelson
  36. Najdłuższa podróż - Nicholas Sparks
  37. Trucicielka i inne opowiadania - Eric-Emmanuel Schmitt
  38. Tata - Danielle Steel
  39. Drżenie- Maggie Stiefvater
  40. Niepokój - Maggie Stiefvater
  41. Ukojenie - Maggie Siefvater
  42. Ps. Kocham Cię - Cecelia Ahern
  43. Noc jest moją porą - Mary Clark
  44. Na południe od granicy, na zachód od słońca - Haruki Murakami
  45. Wołanie kukułki - Robert Galbraith
  46. Tęsknię za Tobą - Harlan Coben
  47. Weronika postanawia umrzeć - Paulo Coelho
  48. Na końcu tęczy (Love, Rosie) - Cecelia Ahern
  49. Odnaleziony - Harlan Coben
  50. Prawie jak gwiazda rocka - Matthew Quick
  51. Mistrz - Katarzyna Michalak
  52. Wybacz mi, Leonardzie - Matthew Quick
  53. Oddam Ci słońce - Jandy Nelson
  54. Co nas nie zabije - David Lagercrantz
  55. Czerwona królowa - Victoria Aveyard
  56. Mroczne umysły  - Alexandra Bracken
  57. Gdzie jest korona cara? - Artur Pacuła
  58. Nigdy nie gasną - Alexandra Bracken
  59. Ekspozycja - Remigiusz Mróz
  60. Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven
  61. Gra Endera - Orson Scott Card
  62. Po zmierzchu - Alexandra Bracken
  63. Księżyc zza nikabu - Monika Abdelaziz, Ewa Zarychta
  64. Przypadki Callie i Kaydena - Jessica Sorensen
  65. Tajemny ogień - C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld
  66. Szukając Alaski - John Green
  67. Grey - E.L. James
  68. Zabłądziłam - Agnieszka Olejnik
  69. Księga Wyzwań Dasha i Lily - Rachel Cohn, David Levithan
  70. Dla Ciebie wszystko - Nicholas Sparks
  71. Feblik - Małgorzata Musierowicz
  72. Kiedy Cię poznałam - Cecelia Ahern
  73. Złodziej pioruna - Rick Riordan


6 najlepszych książek przeczytanych w 2015 roku: 
kolejność przypadkowa, a 6 dlatego, że nie potrafiłam się ograniczyć do 5

Złodziejka książek 
Love, Rosie
Zabłądziłam 
Wszystkie jasne miejsca 
Oddam Ci słońce
Dziewczyny z powstania




I jeszcze króciutkie podsumowanie grudnia i plan na styczeń :)

W grudniu przeczytałam 7 książek:

Księga Wyzwań Dasha i Lily - Rachel Cohn, David Le...
Zabłądziłam - Agnieszka Olejnik
Grey - E L James
Dla Ciebie wszystko - Nicholas Sparks
Feblik - Małgorzata Musierowicz
Kiedy cię poznałam - Cecelia Ahern
Złodziej pioruna - Rick Riordan - recenzja wkrótce

Do mojej biblioteczki przybyło 8 książek!

Złota krew i Złoty syn - wygrane w konkursie u vegaczyta 
Baśniarz - kupiona na nieprzeczytane.pl
Fangirl - wygrana w konkursie u KittyAilli
Przypadkowe spotkanie - wygrana w konkursie u cyrysi
Poradnik pozytywnego myślenia - od medyk ze świątecznej wymiany organizowanej przez Fenko 
Przekraczając granice - jak wyżej
Spowiedź - egzemplarz recenzencki od portalu Czytamy Polskich Autorów




Jakie zatem plany na styczeń? 

Póki co, dokończyć Cień wiatru - już jestem w niej zakochana! Potem Spowiedź Tomasza Mackiewicza. Postanowiłam, że w styczniu ograniczam chodzenie do bibliotek - nie lada próba dla mnie :D Ale narobiło mi się tyle zaległości na półkach, że będę chciała czytać to, co mam w domu. 
Na pewno będzie książka polskiego autora w ramach wyzwania, którego ogłoszę najpóźniej 2 stycznia. Poza tym chcę jeszcze przeczytać Wyśnione szczęście. A potem? Potem będzie spontan, chociaż przeczuwam, że zbliżająca się sesja nie pozwoli mi na zbytnie szaleństwo.

Jak u Was wypadł 2015 rok? Ile książek udało się Wam przeczytać, które z nich szczególnie zapadły Wam w pamięć? I jakie plany, postanowienia czy wyzwania stawiacie przed sobą w 2016 roku? Piszcie!

Kochani, życzę Wam szczęśliwego zaczytanego Nowego Roku! 


poniedziałek, 28 grudnia 2015

Wyzwanie: Czytam Polskich Autorów by bookworm

Kochani!

Jak wiadomo, nowy rok, nowe wyzwania czytelnicze! Tym razem i ja postanowiłam stworzyć autorskie wyzwanie czytelnicze, bardzo proste, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. 

Jak wiemy, nasi rodzimi autorzy często są spychani na boczny tor, podczas gdy naprawdę zasługują na uwagę. Możemy być dumni z naszych polskich autorów, bo tworzą świetne powieści, które niestety bardzo często są niedoceniane, a wręcz skreślane na starcie gdy tylko zobaczymy na okładce polskie nazwisko. Sama do niedawna chętniej sięgałam po zagranicznych autorów, ale teraz chcę poznać naszą ojczystą twórczość. Tak więc w mojej głowie zrodził się pomysł wyzwania..

Czytam Polskich Autorów

12 autorów w 12 miesięcy. 




Na czym będzie polegać wyzwanie? 

Każdy miesiąc będzie pod znakiem innego autora. Na początku miesiąca będę ogłaszać, jakiego autora czytamy, uczestnicy czytają minimum jedną książkę tego autora, publikują recenzję/opinię i wklejają do niej linka w odpowiednim miejscu na moim blogu. Takie posty będę tworzyć każdego miesiąca. 
Będę się starała dobierać autorów tak, żeby każdy czytelnik znalazł coś dla siebie.
W zależności od tego, jakich rozmiarów nabierze akcja, przewiduję konkursy.

Regulamin wyzwania:
  1. Zgłoś w komentarzu chęć podjęcia wyzwania. Stworzę listę osób w odpowiednim poście. Zostaw link do swojego bloga i swój nick. 
  2. Udostępnij baner na swoim blogu. (Nie jest to warunek konieczny, aczkolwiek byłoby mi miło.)
  3. Zaobserwuj mojego bloga. (Warunek niekonieczny - jak wyżej.)
  4. W każdym miesiącu przeczytaj minimum jedną książkę danego autora. 
  5. Udostępnij link do recenzji/opinii na temat tej książki w odpowiednim miejscu. 
  6. Dołączyć do wyzwania można na początku każdego miesiąca. 
  7. Wyzwanie trwa od 1 stycznia 2016 roku do 31 grudnia 2016 roku. 

Jeżeli jakiś autor byłby chętny podjąć współpracę, zapraszam do kontaktu: agat_a156@interia.pl 

W każdym miesiącu przewiduję 3 posty poświęcone danemu autorowi: post z recenzją przeczytanej przeze mnie książki,  post z opiniami uczestników wyzwania i trzeci - wywiad, konkurs, w razie współpracy, może to być też  post na życzenie autora.

Nawet jeśli nie chcecie podjąć się wyzwania, będzie mi miło, jeśli udostępnicie wiadomość o nim na swoich stronach. 

Mam nadzieję, że zbierze się chociaż mała grupka chętnych osób i cała akcja będzie mogła ruszyć!

To jak, kto chętny? :) 





niedziela, 27 grudnia 2015

Kiedy cię poznałam - Cecelia Ahern

Tytuł: Kiedy cię poznałam
Autor: Cecelia Ahern
Ilość stron: 413
Ocena: 5/10
Skąd: biblioteka


Jasmine ma 33 lata, świetną pracę i dom, kocha ponad wszystko swoją siostrę z zespołem Downa. Jej życie jest uporządkowane, więc kiedy niespodziewanie traci pracę, jej świat wywraca si do góry nogami. 
Matt jest znanym radiowcem, który często zagląda do kieliszka i łatwo wpada w tarapaty. Jasmine go nienawidzi, jednak wydarzenia sprawiają, że z każdym dniem coraz lepiej go poznaje. 

Cecelię Ahern polubiłam przede wszystkim dzięki cudownej książce jaką jest Love, Rosie, ale też dzięki Ps.Kocham Cię i Zakochać się. Jakiś czas temu przeczytałam recenzję, która bardzo tę książkę wychwalała, a ja miałam pozytywne wrażenia odnośnie Ahern z innych lektur, więc od razu sprawdziłam w bibliotece - jest, ale trzeba czekać w kolejce. Tym bardziej wydawało mi się, że musi być dobrą lekturą. Niestety, zawiodłam się. 

Książkę czytało mi się ciężko, ale nie jest to kwestia stylu czy języka - po prostu nudziłam się lekturą. Przez połowę lektury praktycznie nic się nie działo, autorka opisywała sąsiedzkie życie, dylematy Jasmine i jej upór. Książka jest pisana "do Matta", czyli Jasmine zwraca się bezpośrednio do Matta. Bardzo mało jest w niej dialogów, a cała historia jest widziana z perspektywy Jasmine. Pomimo tego, że to Matt jest tym złym bohaterem, to jego polubiłam zdecydowanie bardziej. Generalnie chyba wszystkich bohaterów polubiłam bardziej niż Jasmine - także doktora Jamesona, Mondaya, czy siostrę Jasmine - Heather. 

Co mi się podobało, to poruszony temat choroby - a dokładniej zespołu Downa. Takie osoby często są spychane na bok, traktowane inaczej - jedni takich osób się brzydzą, a innym wydaje się, że trzeba się z nimi obchodzić jak z jajkiem. Postać Heather pokazuje, że osoba dotknięta zespołem Downa może funkcjonować niemalże jak normalny człowiek - mieszkać sama, pracować, kochać, podróżować - żyć. 

Książka może i wydaje się być przewidywalna, ale różni się od typowych romansów i to jest oczywiście duży plus. Czego innego się spodziewałam, co innego dostałam i jestem pozytywnie zaskoczona. Szkoda tylko, że wszystko pomiędzy, jest tak naprawdę o niczym. 

Kiedy cię poznałam to książka o tym, jak cienka jest granica pomiędzy nienawiścią a przyjaźnią. Porusza temat zespołu Downa i pokazuje, że osoby nim dotknięte mogą być takie same jak my. Książka podnosi na duchu, może dać niezłego kopa do działania i do wzięcia się w garść - jak Matt. Momentami jest smutna i wzruszająca. Polecam osobom, które chcą się "odmóżdżyć", ale zdecydowanie nie polecam osobom, które nie znają innych książek Cecelii Ahern - ta pozycja może was zniechęcić do autorki, a nie warto się zniechęcać, bo inne jej książki - choćby Love, Rosie czy Zakochać się są naprawdę warte przeczytania. 

piątek, 25 grudnia 2015

Liebster Blog Award #5

Do LBA nominowała mnie KittyAilla - dziękuję! 





W Święta nie może zabraknąć...

Może to płytkie, ale śniegu. Nie czuję Świąt bez śniegu i choinka, światełka, Wigilia, spędzanie czasu z rodzina nie jest tak magiczne jak nie ma śniegu.

Kim chciałabyś być w Fabryce Św. Mikołaja?
Elfem! *.* Obojętnie jakim, ważne że elfem :D Ale lubię mieć wszystko uporządkowane, zorganizowane, więc mogłabym być kimś od zarządzania, planowania, układania dnia, tak, żeby wszystko było na czas i niczego nie zabrakło. 

Książka z najlepszym świątecznym klimatem?
Czytałam bardzo mało książek typowo świątecznych, a ostatnio przeczytałam Księgę wyzwań Dasha i Lily i według mnie świąteczny klimat tej książki był naprawdę świetny :)

Mój wymarzony bożonarodzeniowy prezent to...
.. być z kimś najważniejszym w życiu. I nielimitowana karta prezentowa na książki :D

Czy masz w swojej biblioteczce książkę, której za nic w świecie byś nie oddała? Dlaczego, jeżeli tak?
Mam sporo takich książek. Nie oddałabym Sezonu burz bo uwielbiam Wiedźmina i dostałam ją w prezencie od taty, nie oddałabym też Ostatniej spowiedzi III bo jest z autografem Niny Reichter i nie oddałabym Dumy i uprzedzenia, bo też dostałam ją w prezencie i jest z cudowną dedykacją :) Gdybym jednak musiała wybrać jedną - Sezon burz.

Gdybyś mogła wydać książkę w dowolnym wydawnictwie, które byś wybrała?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Bardzo cenię sobie wiele wydawnictw, ale na chwilę obecną byłoby to chyba wydawnictwo Bukowy Las. Nie tylko pięknie wydają książki, ale też dbają o promocję autora. 

Żadna kobieta nie może się według mnie obejść bez...

..mężczyzny. Bo w końcu przyjdzie taki dzień, że będzie potrzebować męskiej silnej ręki albo trzeźwego męskiego spojrzenia na świat.

Spotykasz dżina - masz trzy życzenia. Pamiętaj jednak, że dżiny są chytre i zawsze znajdą jakiś haczyk - jak wypowiedziałabyś życzenia?

Aaa, nie wiem :D Nigdy nie byłam dobra w te klocki. Okej, jako pierwsze życzenie chcę by dwa kolejne spełnił bez kombinowania i nadinterpretacji :D ee, zadziała? 

Lubisz ubierać choinkę?

W dzieciństwie uwielbiałam ubierać choinkę, teraz też lubię, ale już nie tak bardzo, nie wyczekuję tego, ale jak już przyjdzie co do czego to chcę mieć w tym swój udział.

Jakiego autora najchętniej byś poznała i spędziła z nim cały dzień w dowolnie wybrany przez siebie sposób?
Wiem w jaki sposób - chciałabym się z autorem wybrać na górską wędrówkę. Ale z kim? Tutaj pojawia się problem bo chciałabym poznać wielu autorów i autorek, ale ostatnio jestem pod wrażeniem twórczości Agnieszki Olejnik i byłoby miło spędzić z tą autorką dzień. A z zagranicznych autorów chciałabym poznać J.K. Rowling, chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego :)

Jak wyglądałaby zakładka zaprojektowana przez Ciebie? :)

Utrzymana w stylu minimalistycznym, stonowane barwy, pewnie czerń z bielą i pastelowe, stonowane kolory. Do wykonania użyłabym czarno białej gazety i akwareli.  Może nawet kiedyś w przypływie weny (i nadmiaru czasu!) pobawię się z gazetami i akwarelami :) 

środa, 23 grudnia 2015

Feblik - Małgorzata Musierowicz. Wesołych Świąt!


Tytuł: Feblik

Autor: Małgorzata Musierowicz
Ilość stron: 254
Ocena: 7/10
Skąd: biblioteka


Zauważyłam, że ostatnio Jeżycjada ma nie tylko wiernych fanów, ale też wrogów. Ja od kilku lat jestem w tej serii zakochana i bez wahania sięgam po każdą jej kolejną część, wręcz nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z Borejkami i ich przyjaciółmi.


Najnowsze części są wzbogacone o nowych bohaterów, które ubarwiają powieści i wnoszą do nich coś świeżego, co zdecydowanie działa na korzyść. 

Feblik skupia się w głównej mierze na dwóch wnukach Ignacego i Mili - Ignacym Grzegorzu Strybie i Józefie Pałysie. Obydwaj są już dorośli, mają za sobą pierwsze zawody miłosne i rozczarowania, obydwaj dojrzeli i stali się mężczyznami. Osobiście uwielbiałam Józefa, a nie lubiłam Ignasia, ale w tej części, dwudziestej pierwszej Ignacy był..znośny. Nie powiem, że nagle zapałałam do niego sympatią, ale chętnie czytałam o jego perypetiach. 
Ignacy porzucony przez Magdusię przeżywa sercowy zawód, a przypadek sprawia, że spotyka swoją dawną koleżankę - Agnieszkę. Młodzi spędzają ze sobą czas i przeżywają niezwykłe przygody.
Z kolei Józef pomaga wujkowi w pracy i w tajemnicy przed rodziną podkochuje się w Dorotce. 

Akcja dzieje się na wsi, u Patrycji, jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części, Wnuczki do orzechów. Gorące lato przegoniło wszystkich z miasta na wieś, a tutaj życie bohaterów to istna sielanka. 

Feblik to duża dawka rodzinnej atmosfery, ciepła i wszechobecnej miłości - takie pięknej miłości w różnych postaciach. Bohaterów znamy doskonale z poprzednich części, wiemy o nich chyba wszystko i są dla nas niczym dobrzy przyjaciele. Ja już tak bardzo zżyłam się z Borejkami i ich przyjaciółmi, że jak nie mam nowej dawki ich przeżyć to zaczynam tęsknić. I zawsze chętnie wracam do tych książek, bo książki Musierowicz są niezwykłe same w sobie - tylko Jeżycjada ma taki unikalny, specyficzny klimat. Ta część nie jest może najlepsza, ale wciąż nie ma na co narzekać; być może do twórczości Musierowicz przedostaje się inny, nowoczesny styl i dla niektórych to jest plusem, ale ja jakoś bardziej lubiłam te pierwsze tomy. Mimo to, z Feblikiem spędziłam miły czas, pobyłam z Borejkami i na jakiś okres czasu czuję się usatysfakcjonowana i zaspokojona. 


Kochani, z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, życzę Wam wspaniałej rodzinnej atmosfery, ciepła, bliskości, ludzkiej dobroci, dużo zdrowia, miłości, spełniania marzeń, stosu książek pod choinką, więcej czasu na czytanie i wytrwałości w tym co robicie. 
Wesołych Świąt! 





wtorek, 22 grudnia 2015

Roczek bloga!

Dokładnie rok temu, 22 grudnia 2014 roku postanowiłam założyć tego bloga. Nie spodziewałam się, że będę gościć to tak długo, bo przeważnie po kilku miesiącach mój zapał się kończył. A tu proszę, równo rok funkcjonuje już Apteka Literacka!

W ciągu tego roku zdobyłam 106 obserwatorów - moich czytelników.  Jeśli chodzi o liczbę wyświetleń bloga to na dzień dzisiejszy licznik wskazuje 8220 - na niektórych ta liczba nie robi wrażenia, ale ja jestem usatysfakcjonowana, zwłaszcza, że tak na dobre blogiem zajęłam się dopiero we wrześniu, bo wcześniej pojawiały się posty okazjonalnie, w ogóle niesystematycznie i mało czasu spędzałam na blogu swoim jak i na blogach innych.  Teraz "ogarnianie" bloga i Waszych blogów zajmuje mi co najmniej godzinę dziennie. 




Co ten rok wniósł do mojego życia? 

Jeśli chodzi o sferę czysto osobistą, ten rok był dla mnie niesamowicie ważny, bo wiele, wiele zmieniło się w moim życiu, ale przede wszystkim w samej mnie. To zmiana oczywiście na plus - ogromny, ogromny plus! Ale nie będę się o tym rozpisywać, bo nie o tym ma być ten post - post ma być o blogowaniu. Ale myślę, że do tych zmian osobistych blogowanie też się przyczyniło.

W ciągu tego roku poznałam wiele cudownych ludzi, wspaniałych blogów i niesamowitych książek. Odkrywając blogosferę napotkałam wiele blogów, na których zostałam już na dobre i teraz z wielką niecierpliwością wyczekuje kolejnej recenzji, posta książkowego czy nawet zupełnie z literaturą niezwiązanego. 
Jestem też wdzięczna każdej osobie która na moim blogu została na dłużej - w ciągu roku ponad 100 osób to dla mnie niesamowity wynik! Zdaję sobie sprawę, że część z tych osób to takie martwe duszyczki które nawet nie czytają moich postów, ale, ale! Są też wśród tych blogerów takie osoby, które na moim blogu bywają i mimo tego, że z wieloma z Was nie zamieniłam ani słowa, czuję się tak, jakbym Was znała. Dla tych osób które to bywają, czytają, komentują, tworzę tego bloga i wiedzcie, że jesteście dla mnie najwspanialszą motywacją!

Nie tak dawno udało mi się nawiązać współprace z portalem Czytajmy Polskich Autorów, recenzowałam również dla wydawnictwa Bukowy Las oraz dwóch autorów: Artura Pacuły i Agnieszki Olejnik. Taka współpraca to naprawdę budujące doświadczenie, a dla mnie dodatkowo spełnienie marzenia. 

Wśród tego wszystkiego są też niestety rzeczy, które mnie denerwują.

Po pierwsze, nie mogę znieść jak ktoś jest "czytelnikiem" tylko od konkursu do konkursu.  Każdy chce wygrywać książki - to takie fajne uczucie! Bywam na wielu blogach i sama biorę udział w konkursach, czasem trafiam na dany blog tylko poprzez konkurs, ale poza tym udzielam się na blogach innych i też prowadzę swojego. A są takie osoby, które są wpisane pod każdym postem konkursowym na wielu blogach, ale poza tym- nie udzielają się nigdzie. 

Inna sprawa - chyba najbardziej irytująca mnie jako blogerkę to komentowanie. Ja, komentując czyjąś recenzję/post czytam go.  A często się zdarza, że przeglądając komentarze widzę takie typu "Super książka!" albo "Skoro polecasz, to muszę przeczytać", podczas gdy autor posta wcale książki nie polecał.. Albo komentarze typu "Mnie też się bardzo podobała", a w recenzji autor zaznaczył, że książka nie przypadła mu zbyt do gustu. Myślę, że jak ktoś komentuje, to wypadałoby się chociaż pobieżnie zapoznać z tekstem. 
Tu mam jeszcze jeden przykład- z własnego tym razem bloga. Kiedyś przez dłuższy okres nie moderowałam komentarzy, wobec czego nazbierało się ich trochę. Od użytkownika powiedzmy XX dostałam w godzinach porannych komentarz, że dana książka nie leży w jego czytelniczych upodobaniach, wobec czego nie przeczyta tej książki. W godzinach wieczornych, od tego samego użytkownika dostałam komentarz w którym XX nie mógł się doczekać, aż będzie mógł tę książkę przeczytać.  Może ktoś nagle zmienił zdanie.. ale prawdopodobnie, ktoś nawet nie czytał notki,  a takie komentarze zostawia pod losowo wybranymi postami. Nie wiem, jaki w tym ktoś ma cel. Żadnego z tych komentarzy nie zaakceptowałam, bo nie widziałam w tym sensu. 

Generalnie rzecz biorąc - na początku nie myślałam, że tak bardzo wciągnę się w blogowanie, że poznam tyle fajnych ludzi, książek, że będę miała możliwość wziąć udział w różnych ciekawych akcjach.  Teraz nie wyobrażam sobie codzienności bez pisania, bez bloga i bez Was - moich czytelników! Dziękuję każdemu z osobna - to dzięki Wam wciąż tu jestem i dla Was mam zamiar tu być.

DZIĘKUJĘ! 

sobota, 19 grudnia 2015

Wyniki konkursu



W konkursie w którym do wygrania była książka Wybacz mi, Leonardzie wzięło udział 43 osoby, z czego 15 nadesłało odpowiedź na pytanie zwiększając swoje szanse na wygraną poprzez przyznanie dodatkowych losów. Miałam te dodatkowe losy przyznać trzem osobom, ale tak trudno było dokonać wyboru, a zorientowałam się, że wybieram pomiędzy sześcioma odpowiedziami, tak więc postanowiłam, że wszystkim sześciu odpowiedziom przyznam losy. I tak losy otrzymały:

                                                             3 losy: Marcelina L. i verax
                                                     2 losy: Klaudia Cebula i Patrycja Sudoł
                                                     1 los: Rose Belle i Katarzyna Jankowicz 

Ponadto dodatkowe losy za tabelkę "TOP komentujący" dostały: KittyAilla, Just yśka, Meredith, tiggerss


Losowania dokonywałam ręcznie.

Szczęśliwcem jest...Patrycja Sudoł!
Gratuluję!


Na kontakt ze zwyciężczynią czekam do poniedziałku do godziny 20, w przypadku gdy takowego nie będzie, wylosuję kolejną osobę. 

Na pewno niedługo pojawi się kolejny konkurs, ale nie będzie to już raczej losowanie, a konkretne zadanie. Ale to już prawdopodobnie po nowym roku :)

czwartek, 17 grudnia 2015

#z życia mola książkowego - dlaczego czasem warto ściągnąć słuchawki i troszkę o pisaniu

Tak dawno już nie było żadnej takiej notki, ale nie miałam pomysłu, a pisać o niczym i na przymus, to lepiej w ogóle nie pisać. Ale dzisiaj - po ostatnim kolokwium w tym roku kalendarzowym i po skończonych wcześniej zajęciach coś mnie natchnęło. Tutaj muszę napisać króciutkie wyjaśnienie, bo niektórych być może dziwiłyby pewne rzeczy które będę pisać dalej. 
Na co dzień dojeżdżam na uczelnię -20 km, niedużo, bo niedużo, ale zawsze trochę czasu z doby mi to zabiera. A od przystanku do domu mam prawie 4 kilometry, z tym, że jak jest ładna pogoda, chodzę "skrótem", który niestety niezbyt się nadaje do użytku gdy na przykład popada. Dlatego wtedy jadę na przystanek i zostawiam samochód na parkingu, po czym jadę autobusem na uczelnie. 
Dzisiejszy dzień należał do takich, kiedy mój skrót zdecydowanie nie nadawał się do użytku, więc pozostały mi moje prawie 4 kilometry. I wyjątkowo nie pojechałam samochodem. 

Zima rozpieszcza zachodami słońca

I zmrokiem

Czasem warto ściągnąć słuchawki. Właśnie taka myśl mi się nasuwa po dzisiejszym dniu. Zazwyczaj w autobusie zakładam słuchawki i przez 30 minut słucham muzyki, zamknięta na otoczenie, a potem kolejne kilkanaście minut wracając do domu.  A dziś słuchawki zastąpiłam odgłosami otoczenia. I może to się wydawać dziwne - ale słuchając gwaru rozmów w autobusie, dźwięku silnika, radia w tle, otwierających się drzwi, chrzęstu kamieni pod stopami ludzi sprawiło, że poczułam się szczęśliwa. A potem, idąc do domu prawie 4 kilometry, wsłuchiwałam się w odgłosy otoczenia. Mieszkam na wsi i uwielbiam to, jak brzmi wieś. Przejeżdżające samochody, szum wiatru, szczekanie psa, nawet traktor sprawiały, że czułam jak przepełniała mnie radość. Głosy ludzi dochodzące z oddali, gdzieś w tle dzwon kościelny. I tak idąc, kiedy chłód szczypał mi policzki, a wiatr rozwiewał włosy, które wchodziły mi do oczu, poczułam się bardziej człowiekiem. Wiem, dziwne. Czasem słuchawki na uszach zagłuszają to, co jest naprawdę cudowne - i nie docenia się tego na co dzień, ale przychodzi taki moment, że za tym zatęsknimy i takie kilkadziesiąt minut spędzone sam na sam ze światem potrafi wywołać taką.. radość. Tak, najprawdziwszą radość!

Okej - dość mojego ględzenia, ale tak strasznie miałam ochotę się tym podzielić, no po prostu musiałam! I polecam tego kiedyś spróbować :) 

I jak tu nie kochać wsi? 


A jak już tak zarzucam Was zdjęciami,
to i mój szczęśliwy ryjek Wam pokażę!


I podczas tego mojego przymusowego (ale jakże cudownego!) spaceru w mojej głowie ukształtował się pewien pomysł. Właściwie od dawna o tym myślałam, ale dziś to był taki decydujący impuls. Otóż.. zamierzam zacząć pisać. Opowiadanie, książkę - nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie. Ale mam pomysł, który mnie osobiście bardzo się podoba. Pewnie kiedyś się z Wami nim podzielę. Być może za jakiś założę oddzielnego bloga w celu publikacji tej mojej pisaninki, a może nikt nigdy tego nie przeczyta - ale co tam! Mam tylko nadzieję, że nie stracę zapału i rzeczywiście powstanie z tego moja pierwsza "książka" - bo nie wiem jak to nazwać. Trzymajcie kciuki, żebym się nie wypaliła po tygodniu czy dwóch!


I jeszcze muszę się pochwalić stosikiem jaki udało mi się uskładać w ostatnich dniach. 
Grudzień był dla mnie baardzo łaskawy, bo wygrałam aż 4 książki :)

Złota krew, Złoty syn - wygrane u vegaczyta
Przypadkowe spotkanie - wygrane u cyrysi
Fangirl - wygrana u KittyAilii (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam :D )
a do tego Baśniarz kupiony na nieprzeczytane.pl 
I jeszcze, jeszcze! Listy do M. na DVD kupione w Lidlu za 9.90 - uwielbiam ten film, dlatego nie mogłam się powstrzymać. W niedalekiej przyszłości zamierzam też poświęcić Listom oddzielny post. 

Grudniowe zdobycze

Coś czuję, że niebawem pojawi się jeszcze jedna notka tego typu, pewnie gdzieś w okolicach Wigilii. Już mam pomysł i pewnie mogłabym to zmieścić w tym poście, ale jak zobaczyliście taki długi wpis to pewnie niejeden się zniechęcił, a jeśli ktoś dotarł do tego momentu to podziwiam i przede wszystkim - dziękuję! 

Na koniec jeszcze przypominam, że jutro ostatni dzień konkursu! W sobotę ogłoszę wyniki. 

A teraz pytanie - czy macie czasem takie chwile, kiedy czujecie się tak szczęśliwi, z tak błahych powodów, jak ja dzisiaj? I czy macie jakieś doświadczenia z pisaniem własnych książek? Jeśli tak, będzie mi niezmiernie miło jeśli się nimi ze mną podzielicie, będę wdzięczna za wszelakie wskazówki :) 


środa, 16 grudnia 2015

Dla Ciebie wszystko - Nicholas Sparks

Tytuł: Dla Ciebie wszystko
Autor: Nicholas Sparks
Ilość stron: 398
Ocena: 7/10
Skąd: biblioteka 

Na co dzień nie jestem wielką fanką Sparksa i z reguły nie czytuję jego książek, ale od czasu do czasu lubię zatracić się w jakimś romansie. I jak już wpadnie mi w ręce jakaś książka to ciężko jest mi zrezygnować z jej przeczytania. I tak było z Dla Ciebie wszystko.

Pomiędzy Amandą i Dawsonem w młodości zapłonęło uczucie. Pochodzili z dwóch różnych grup społecznych - ona córka szanowanych w mieście rodziców, on syn alkoholika, złodzieja, lokalnego przestępcy. Dawson był jednak inny, nie naśladował ślepo swojej rodziny. Rozwój wydarzeń sprawia, że drogi młodych się rozchodzą, i gdy po latach spotykają się na pogrzebie ich wspólnego przyjaciela, wydawać się może że wiodą na pozór poukładane życie. Amanda ma męża, trójkę dzieci, udziela się charytatywnie w szpitalu, Dawson pracuje na platformie na morzu. Spotkanie przywołuje jednak wspomnienia, a stłumione uczucie zaczyna powracać.

Nicholas Sparks ma to do siebie, że tworzy piękne historie i chyba każdy fan romansów zaczytuje się w tym autorze. Przedstawione historie są zazwyczaj bardzo prawdopodobne, co nie zawsze można powiedzieć o każdej historii.

W dla Ciebie wszystko autor jak używa prostego, płynnego języka, dzięki czemu czytelnik bez trudu płynie przez powieść.  Amanda i Dawson to postacie bardzo dobrze wykreowane, żywe, realne. Podoba mi się nadnaturalny element w historii jaki wprowadził Sparks - dodaje to odrobinę tajemnicy i z pewnością wzbudza zaciekawienie w czytelniku. Oprócz głównych bohaterów i głównego wątku mamy też wiele innych postaci, które można poznać - przede wszystkim Tuck, Jared, Frank, kuzyni Dawsona, matka Amandy, rodzina Bennetów. Cała akcja toczy się wokół głównego wątku, ale te poboczne są znakomicie rozwinięte. Wątki poboczne bardzo mi się spodobały, a rzadko się zdarza, by to co z reguły ma być mniej ważne zaciekawiło czytelnika tak samo mocno jak wątek główny. Za to duży plus. 

Dla Ciebie wszystko jest wielowątkową, słodko-gorzką, wzruszającą powieścią, która usatysfakcjonuje każdego czytelnika lubiącego romanse. Chociaż sama za Sparksem nie przepadam, spędziłam miło czas z tą lekturą, zwłaszcza pod koniec, kiedy zrobiło się naprawdę bardzo ciekawie. Polecam na długi wieczór.

________________________________________________________

Przedwczoraj wybiła setka obserwujących - dziękuję! Już szykuję konkurs z tej okazji, ale najpierw rozstrzygnięcie obecnego, który jeszcze trwa - do piątku macie czas na zgłoszenia!

niedziela, 13 grudnia 2015

Medyczny TAG książkowy

Na początek przypominam jeszcze o KONKURSIE - macie do piątku czas na zgłoszenia :) 

Do tego TAGu już jakiś czas temu nominowała mnie tiggerss.   Dziękuję!





1. Anestezjologia- książka tak nudna, że prawie cię uśpiła

Cierpienia młodego Wertera. Uuh, jak ja nie lubiłam tej lektury, jak ona mnie nudziła.. A z reguły nie mam nic przeciwko lekturom. 


2. Diagnoza- smutna książka
Z takich książek, które ostatnio przeczytałam przychodzi mi do głowy Zabłądziłam Agnieszki Olejnik. Jest smutna, ale też piękna, wartościowa i motywująca. 

3. Zawał- książka z nagłym zwrotem akcji
Myślę, myślę, i nie mogę nic wymyślić. Może Ekspozycja Remigiusza Mroza? 


4. Dentysta- książka, której szczerze nie lubisz 
Znów z ostatnio przeczytanych - Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana E L James.




5. Panie doktorze! Straciliśmy pacjenta...- książka z zupełnie niespodziewaną śmiercią
Znów mogłabym wymienić Pieśń Lodu i Ognia, ale żeby nie było monotonnie.. o, Wszystkie jasne miejsca. Może nie dla wszystkich, ale mnie bardzo zaskoczyła.




6. Operacja- książka podczas wstrzymywałaś oddech ze zdenerwowania i napięcia
Tak mi do głowy przychodzi Zostań, jeśli kochasz Gayle Forman. Może nie jest jakaś nieprzewidywalna i niesamowicie zaskakująca, ale ja ją bardzo emocjonalnie przeżywałam i każdą cząstką siebie byłam z bohaterami.


7. Pobranie krwi- krwawa książka! 
Bez wątpienia którakolwiek z cyklu Pieśń Lodu i Ognia. Tyle, co tam jest krwi.. a biorąc pod uwagę, że każda książka to kilkusetstronowe tomisko - ja nie czytałam jeszcze bardziej krwawych książek. 


8. Komu lekarstwo?- książka z gorzkim zakończeniem
Zanim się pojawiłeś Jojo Moyes. Zakończenie żadnej innej książki mną tak nie wstrząsnęło, żadne inne mnie tak nie zdenerwowało i jednocześnie zbulwersowało. 


9. Zawroty głowy- książka za świetnym wątkiem miłosnym
Jak dla mnie - Love, Rosie Cecelii Ahern. Ogólnie uwielbiam tę książkę i będę na pewno często do niej wracać. 


10. Rozprzestrzenianie się zarazy- czyli kogo tagujesz?
Tym razem nikogo nie nominuję, ale każdy kto tylko ma ochotę, niech czuje się nominowany :) 

piątek, 11 grudnia 2015

Księżyc zza nikabu - Monika Abdelaziz, Ewa Zarychta

Tytuł: Księżyc zza nikabu. Polska muzułmanka w Egipcie 

Autor: Monika Abdelaziz, Ewa Zarychta
Ilość stron: 233
Wydawnictwo: Novae Res
Ocena: 7/10
Skąd: egzemplarz recenzencki 

Księżyc zza nikabu to książka o współczesnym Egipcie widzianym oczami dwóch Polek tam mieszkających – Moniki Abdelaziz i jej matki, Ewy Zarychty. W dużej mierze oparta jest na blogu prowadzonym przez nasze rodaczki – www.polskamuzulmanka.blog.pl

Pustynie, wielbłądy, piramidy, prażące słońce, islamiści i miasta przepełnione turystami– takie jest wyobrażenie o Egipcie większości Polaków. Żyjemy w XXI wieku, w dobie Internetu, a nasze wyobrażenia są tak mylne. Żyjąc w Polsce Egipt uważamy za kraj Trzeciego Świata, a tymczasem, kraj ten na niektórych płaszczyznach dorównuje, a i zdarza się, że wyprzedza Polskę.

Panie Monika i Ewa w swojej książce bardzo prosto, ale barwnie opisują prawdziwy Egipt i życie w nim. Ukazują przepiękne krajobrazy, najróżniejsze zakamarki Egiptu, ale książka jest przede wszystkim nieocenioną skarbnicą wiedzy na temat tamtejszej kultury, religii, klimatu, zwyczajów i codzienności. Pani Monika w Egipcie założyła rodzinę-ma męża i synka, po którego narodzeniu postanowiła przejść na islam. W bardzo przystępny sposób wyjaśnia czytelnikowi na czym tak naprawdę islam się opiera i jak wygląda jego praktykowanie współcześnie. Żyjąc w Egipcie Polki musiały się przystosować, zadomowić i chociaż nie zawsze jest łatwo, Egipt nie jest taki straszny, jak wielu z nas sobie wyobraża. Niestety, nie zawsze jest też kolorowo, o czym autorki niejednokrotnie się przekonały. Patrząc przed siebie widzimy zdumiewający, piękny kraj, o bogatej kulturze i tradycji, a kiedy się obejrzymy możemy się zderzyć z brutalnością Egiptu.

Egipt zdecydowanie różni się od europejskich krajów, ale nie jest też taki jak większość krajów arabskich. Autorki łamią niejeden stereotyp, chociażby o prawach i traktowaniu tamtejszych kobiet. Czytając książkę mamy doskonały pogląd na rzeczywistość, na codzienność jaka otacza tamtejszą ludność. Z lektury wyniosłam, że ludzie tam są nieraz o wiele bardziej życzliwi niż Europejczycy, szczególnie w stosunku do dzieci, ale niestety też istnieje druga strona medalu – trzeba naprawdę uważać, komu się ufa, nawet jeśli zna się tę osobę kilka czy kilkanaście lat.

Pani Monika Abdelaziz opisuje jak wygląda jej życie z mężem muzułmaninem, jak wygląda codzienność jej i ich dziecka. Codzienność w Egipcie diametralnie różni się od tej naszej. Największą różnicą, i taką która mnie osobiście najbardziej zaskoczyła jest ta dotycząca pór dnia. Otóż w Egipcie nie ma nic dziwnego w tym, że dzieci, nawet w wieku 4 lat o 1 w nocy bawią się w rówieśnikami na zewnątrz. Nie ma nic dziwnego w tym, że o 2 w nocy do męża Pani Moniki dzwoni kolega z propozycją wyjścia na miasto. Zakłady krawieckie w Egipcie czynne są nawet do 4 nad ranem i tak, nie ma w tym nic dziwnego. Prawdziwe życie w Egipcie zaczyna się po 22.

Życie w Egipcie, u boku muzułmanina być może nie zawsze jest łatwe, ale jak sama Pani Monika pisze, każdy związek wymaga starań z obu stron, a w związku ludzi innej narodowości czy z innych kręgów kulturowych jest to dodatkowo utrudnione. Nie obejdzie się bez kompromisów, ale ważne jest to, by do nich dochodzić.

„Prosta zasada – obie strony muszą wykonywać kroki. I to kroki o podobnej długości i w podobnym tempie. Jakiekolwiek braki w tej kwestii wcześniej czy później dadzą o sobie znać.”

Żałuję, że książka nie wyjaśnia jak autorki znalazły się w Egipcie, zaspokoiłoby to ciekawość niejednego dociekliwego czytelnika. Szkoda też, że nie ma rozróżnienia, która z Pań pisze dany rozdział – zdarzało mi się czytać coś z przekonaniem, że wydarzenia opisuje Pani Monika, a po pewnym czasie okazywało się, że jest to historia z perspektywy Pani Ewy. Ale nie jest to aż tak istotne i w większości przypadków bez problemu można rozróżnić która z Pań pisze.

Księżyc zza nikabu otworzył mi oczy i rozjaśnił wiele sprawy dotyczących Egiptu. Dzięki tej lekturze czytelnik dowiaduje się, że kraj ten ma niejedno oblicze. Autorki ukazują prawdę taką jaka jest, bez zbędnych ozdobników i przekłamań. Ukazują piękno Egiptu, ale nie ukrywają, że potrafi być równie brutalny. Książka ta zmieniła moje poglądy nie tylko na temat samego Egiptu, ale również na temat ludzi tam żyjących. Polecam wszystkim miłośnikom Egiptu, ale również tym, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o tym egzotycznym kraju i nastawiają się na prawdę, a nie podkolorowaną historię. Księżyc zza nikabu to idealna lektura dla osób, które chcą się wybrać do Egiptu czy to w celach czysto turystycznych czy innych. Myślę, że mogę zaryzykować stwierdzenie, że po tej lekturze zdecydowanie zmienicie swoje podejście do Egiptu.

Za egzemplarz dziękuje portalowi Czytajmy Polskich Autorów/ wydawnictwo Novae Res.





środa, 9 grudnia 2015

Księga Wyzwań Dasha i Lily - Rachel Cohn, David Levithan

Tytuł: Księga Wyzwań Dasha i Lily
Autor: Rachel Cohn, David Levithan
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 306
Ocena: 8/10
Skąd: egzemplarz recenzencki 


Księga Wyzwań Dasha i Lily to zabawna, przyjemna i nadzwyczaj wciągająca romantyczna historia z literaturą i bożonarodzeniowym Nowym Jorkiem w tle.

Szesnastoletnia Lily, zazdroszcząc szczęśliwego związku swojemu starszemu bratu zostawia w swojej ulubionej księgarni notatnik pełen wyzwań i wskazówek. Początkowo nie wierzy, że ktoś odważy się podjąć grę - żeby była jasność, gra skierowana jest tylko do chłopaków. Dlatego gdy dostaje notes z odpowiedzią od chłopaka w pierwszej chwili nie do końca w to wierzy, ale z czasem sama zaczyna się coraz bardziej wkręcać w grę. Dash jest ciekawski, ironiczny i lekko cyniczny. Na Boże Narodzenie został w domu sam, zresztą od dawna "dom" nie ma dla niego takiego znaczenia jak dla innych, dlatego księga wyzwań stała się dla niego odskocznią od codzienności. Dash i Lily szukają notesu po całym Manhattanie, rzucając sobie nawzajem coraz to bardziej szalone wyzwania. Na kartkach notesu rodzi się uczucie, ale czy w rzeczywistości Dash i Lily są tacy jak na papierze? 

Bohaterowie różnią się od siebie. Niewątpliwie łączy ich miłość do literatury, ale pod wieloma względami są zupełnie różni. Lily kocha święta - Dash ich nienawidzi. Lily ma wspaniałą, dużą rodzinę, z którą uwielbia przebywać - rodzice Dasha się rozwiedli i w efekcie żadne z nich nie poświęca mu zbyt dużo uwagi. Pomimo tego, że książka jest lekka i nie podejmuje żadnych poważnych tematów, ma w sobie nutkę goryczy. Smutne jest to, że Dash spędza sam święta, że jego ojciec się nim zupełnie nie interesuje, że ze wszystkim musi radzić sobie sam - owszem, ma przyjaciół, ale przyjaciele nie zawsze mogą zastąpić rodzinę. 
Z kolei rodzina Lily jest wielka, kochająca się i na każdym kroku się wspierają. Szczególnie polubiłam postać ciotki Idy - nieco zwariowanej starszej pani, dziadka Lily i jej brata Langstona. Nietrudno było wyczuć na kartach powieści miłość, jaka łączy tych ludzi. Bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu - nie są oklepani, wręcz przeciwnie - są oryginalni i jedyni w swoim rodzaju. 

Ludzie, którzy są dla nas ważni, pozostawiają w nas ślady. Niektórzy zostają z nami na dłużej, inni przychodzą i odchodzą, ale tych śladów nie da się zatrzeć - i dobrze. To dzięki nim dojrzewamy, dochodzimy do pełni społeczeństwa.

Lily i Dash poznają się na kartach notesu, jednak każde z nich zaczyna myśleć o tym, jak wyglądałoby ich spotkanie w rzeczywistości? W nastolatkach budzi się obawa, że rzeczywistość nie będzie taka magiczna jak wymienianie się słowami na papierze - bo trzeba przyznać, jest coś magicznego w słowach spisanych w notatniku - coś na kształt listów. Jak będzie wyglądało ich spotkanie? Czy w ogóle się spotkają? A jeśli tak, to czy czar nie pryśnie? Tego musicie dowiedzieć się sami. 

Księga Wyzwań Dasha i Lily pisana jest z perspektywy dwóch bohaterów. Jak się na końcu dowiedziałam, autorzy pisali książkę osobno - Rachel Cohn część Lily, a David Levithan część Dasha. Nie planowali wcześniej fabuły, pisali rozdziały i na bieżąco przekazywali je sobie mailami. I taka praca stworzyła naprawdę fajny efekt! W trakcie czytania czytelnik nie odczuwa, że książka jest napisana przez dwóch autorów, czyta się lekko, płynnie i bardzo szybko - ani się nie obejrzałam, a przeczytałam całą lekturę w ekspresowym tempie. 

W książce nie brakuje humoru i zabawnych wydarzeń. Ponadto jest lekka i podnosi na duchu - ot tak sprawia, że robi się cieplej na sercu. Delikatnie przekazuje, że czasem szczęściu trzeba pomóc, wziąć sprawy w swoje ręce i otworzyć się na wyzwania jakie przynosi nam każdy kolejny dzień. A uroku jeszcze dodaje okres świąteczny, na tle którego rozgrywają się wydarzenia.

Kto nie chciałby mieć chłopaka? Świat jest jednak urządzony w taki sposób, że niełatwo upolować tak egzotyczne stworzenie. Szczególnie dobrej jakości.


Kontakty z rodziną - na podobieństwo arszeniku - najlepiej stosować w małych dawkach.

Zakończenie pozostawia czytelnika w zawieszeniu - niby wiemy jak się ta historia kończy, ale jednak pozostaje nutka niepewności. Chętnie dowiedziałabym się jednak jak dalej potoczyły się losy Dasha i Lily.

Księga Wyzwań Dasha i Lily wraz z bohaterami zabiera czytelnika w magiczną podróż po Nowym Jorku ogarniętym gorączką świąt Bożego Narodzenia. To ciepła, wzruszająca, lekka lektura na zimowy wieczór, podnosząca na duchu i radująca serce. Jest uroczą, romantyczną powieścią i z pewnością oczaruje niejedną osobę, szczególnie w świątecznym okresie - ale nie widzę przeciwwskazań, by i w innym czasie w roku po nią sięgnąć. Daje nadzieję i pokazuje, że warto marzyć i dążyć do spełniania marzeń. Polecam wszystkim, którzy chcą przyjemnie spędzić czas, pośmiać się, udać się w magiczną podróż z bohaterami i przypomnieć sobie, że czasem warto zaryzykować, podjąć wyzwanie i zobaczyć co z tego wyniknie. Wspaniale było się oderwać na chwilę od rzeczywistości i zatracić w niezwykłej atmosferze tej książki. 



Za egzemplarz Księgi Wyzwań Dasha i Lily i okazane zaufanie dziękuję
Wydawnictwu Bukowy Las.








niedziela, 6 grudnia 2015

Zabłądziłam - Agnieszka Olejnik

Tytuł: Zabłądziłam
Autor: Agnieszka Olejnik
Ilość stron: 311
Ocena: 10/10
Skąd: egzemplarz recenzencki od autorki

Czasami po przeczytaniu książki mam tak, że nie potrafię znaleźć odpowiednich słów by wyrazić to co czuje. Czasami książka wprawi mnie w taki stan, że wydaje mi się, że nie będę potrafiła napisać o niej ani słowa, ale przecież muszę, muszę się podzielić z Wami opinią na temat tak cudownej książki, bo warto, żeby każdy ją przeczytał. 

Pewnie mało kto słyszał o tej książce. Niestety, nasi rodzimi autorzy często są odstawiani na bok i szukamy wstrząsających książek wśród zagranicznych autorów, a nie wiemy co mamy tuż pod nosem. 

Agnieszka Olejnik to polonistka, anglistka, pochodzi z "lotniczej" rodziny, sama poprzestała na szybownictwie. Zakochana w Tatrach i jaskiniach Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Ma trzech synów. Literatura, psy i podróże to jej największe pasje.

Zabłądziłam opowiada losy szesnastoletniej Majki. Dziewczyna boryka się z koszmarną przeszłością - gwałt, samobójstwo, depresja, samotność nie są jej obce. Nie czerpie radości z życia. Na jej drodze staje osiemnastoletni Alek, który z czasem wyrywa Majkę z jej szarej codzienności i wzbudza w niej nieśmiałe uczucia. Jak się okazuje, Alek też jest mocno doświadczony przez życie. Pomiędzy dwójką młodych ludzi rodzi się uczucie, ale okazuje się, że nie tylko to ich łączy..

Majkę poznajemy jako zagubioną szesnastolatkę, dziecko, które musiało zbyt szybko dorosnąć. W trakcie powieści jej postać przechodzi prawdziwą przemianę, podczas której czytelnik cały czas jej towarzyszy. Z bezradnej nastolatki staje się kobietą i pod koniec powieści postrzegamy ją zupełnie inaczej - Majka wydoroślała, spoważniała, wzięła sprawy w swoje ręce - stała się dojrzała, pomimo swoich nastu lat. Autorka wspaniale wykreowała postać Majki.  Poznajemy jej charakter, demony przeszłości, zagłębiamy się w psychikę dziewczyny i dzięki temu wiemy, co przeżywa. Alek natomiast jest zbuntowanym nastolatkiem, jest samodzielny - mieszka sam, ale niestety też odrobinę nieodpowiedzialny. Podobnie jak Majka, przechodzi przemianę z nieco tylko innych powodów. W efekcie Alek  dojrzewa i staje się mężczyzną, który bierze odpowiedzialność za swoje czyny. 

To co spotkało Maję i Alka to zdecydowanie rzeczy straszne, wstrząsające, których żaden człowiek nie powinien doświadczać. Pomimo swojego młodego wieku Majka nie załamała się - straciła tylko wiarę w ludzi i otoczyła się niewidzialną barierą, przez którą nikogo nie chciała przepuścić. Alek by poradzić sobie z tragedią jaka spotkała jego wybrał inny sposób - uciekł w alkohol, imprezy i szukał chwilowego pocieszenia u przypadkowych dziewcząt. Do czasu aż się spotykają, każde inaczej radzi sobie ze swoim dramatem. Ich spotkanie odmienia zarówno Maję jak i Alka. Uświadamia im, że można żyć inaczej, przywraca wiarę w ludzi i miłość, przywraca sens codzienności. Niestety, bohaterowie przekonują się też, że jeden błąd, nierozważne posunięcie może zburzyć wszystko, co z takim trudem udało im się wypracować.

Miłość Mai i Alka wydaje się piękna, prawdziwa i wielka, ale jest to taka "niedorosła miłość". Bohaterowie są w sobie zakochani, ale nie myślą o tym poważnie, nie zdają sobie spraw z konsekwencji. Uczą się na własnych błędach, błędach, które mogą zrujnować im życie, jeśli nie będą potrafili do nich podejść dojrzale. Z czasem niedorosłe uczucie przemienia się w coś prawdziwego, ale by to osiągnąć, pokonują długą, wyboistą drogę. 

Jeśli chodzi o bliskość, wystarczyłoby mi przytulanie. To nie jest tak, że nie mam ochoty na kontakt fizyczny. Pewnie, że tego potrzebuję, chyba każdy potrzebuje. Mam ochotę się wtulić, tak z całej siły, w kogoś, komu mogę zaufać (...) Chciałabym pozostać w tej pozycji wiele, wiele godzin, aż spłynie ze mnie cały gniew, bunt, cały ten cholerny, wielotonowy smutek.


Chociaż akcja książki nie pędzi w zawrotnym tempie i dla niektórych może być przewidywalna, historia nastolatków jest piękna, bolesna i wzruszająca. Czytając niejednokrotnie miałam łzy w oczach i nierzadko na mojej twarzy bezwiednie pojawiał się szeroki uśmiech. Opowieść jest przede wszystkim do bólu prawdziwa i autorka nie oszczędzała bohaterów - ale to właśnie dzięki temu czytelnik dostaje coś, po co warto sięgnąć. Styl i język są proste, książkę czyta się lekko i przyjemnie, wręcz płynie się przez powieść. Jest tak realna, że ani przez chwilę nie pomyślałam o niej jako o fikcji literackiej.

Zabłądziłam to piękna, wzruszająca i prawdziwa powieść o nastolatkach wchodzących w dorosłe życie. Do ostatniej strony byłam zaciekawiona i dopiero na ostatniej stronie dowiadujemy się, jak kończy się historia Majki i Alka. Czytałam ostatni rozdział już trzy razy i zaraz zrobię to po raz kolejny. Pokochałam bohaterów całym sercem i duszą, dorastałam wraz z nimi i przeżywałam wszystkie ich problemy razem z nimi. Pomimo, że bohaterka w swoim życiu się pogubiła, zabłądziła, znalazła siłę i odwagę by walczyć o siebie i nie tylko - skłoniła bliskie jej osoby, by walczyły również o siebie. Naprawdę bardzo zżyłam się z bohaterami i miałabym ochotę przytulić ich mocno- każdego z osobna. Książka wywołuje w czytelniku masę emocji, wzruszeń, bawi, uczy, czasem szokuje swoją drastycznością, jest do bólu prawdziwa - ale takie książki są najpiękniejsze. Nie jest to kolejna schematyczna powieść o młodzieńczej miłości - jest czymś znacznie więcej, jest powieścią o odnajdywaniu siebie, szukaniu akceptacji, zrozumienia, o pokonywaniu strachu - z miłością w tle. Polecam wszystkim, szczególnie młodym dorosłym, którzy stoją u progu dorosłości i nieraz muszą podejmować trudne decyzje.  Zazdroszczę tym, którzy mają te powieść jeszcze przed sobą. 


Za egzemplarz książki, okazane zaufanie i możliwość poznania tak pięknej historii dziękuję autorce.


Zapraszam do poznania twórczości autorki!
Profil autorki: Agnieszka Olejnik 





sobota, 5 grudnia 2015

Grey - E L James

Tytuł: Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana 
Autor: E L James
Ilość stron: 685
Ocena: 3/10
Skąd: biblioteka


Zdaję sobie sprawę, że fanom Greya nie spodoba się moja recenzja, a raczej krótka opinia, bo nie będę się długo rozwodzić nad tą książką. Sama chyba bym jej nie czytała, ale pożyczyłam w bibliotece dla koleżanki, więc i mnie skusiło..

Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana to wydarzenia z Pięćdziesiąt twarzy Greya z perspektywy Christiana. Jest to tom 1.5, czyli pomiędzy pierwszą a drugą częścią trylogii. Wiem, że jest wiele fanów trylogii, a jeszcze więcej chyba przeciwników. Ja sama nie należę raczej do żadnej grupy.

Trylogię Greya czytałam i przyznam szczerze, że podobała mi się. Nie było zachwytów, "ohów ahów", ale czytałam z przyjemnością i nurtowała mnie bardzo postać Christiana - od strony psychicznej. Tak więc wydaje się, że ta pozycja powinna zaspokoić nieco moją ciekawość, ale niestety.. Ciekawość zaspokoiła w tak maleńkim stopniu, że szkoda gadać. Jedyne co mi się podobało to fragmenty opisujące dzieciństwo Greya, ale było ich tak niewiele, że praktycznie znikły w tak obszernej powieści. Niby można było obserwować tę przemianę jaka zachodziła w Christianie..niby. Język w moim odczuciu jest beznadziejny - o ile w trylogii jakoś dało się go znieść, tutaj wydał mi się wręcz prymitywny. Może to jest kwestia tłumaczenia, nie wiem. 
Trochę się dziwie, że tak bardzo mi się nie podobała ta książka w porównaniu z trylogią. Cóż, trylogię czytałam 3 lata temu, wtedy czytałam głównie fantastykę i Grey był czymś zupełnie nowym dla mnie i może dlatego mi się spodobała. Bardzo lubiłam te książki patrząc na nie przez pryzmat psychiki Christiana.  A może to kwestia tego, że znam tę historię z perspektywy Any, a ta książka wnosi niewiele nowego. 

Podsumowując: szkoda czasu. Pewnie fani i tak po nią sięgną - ja się do wielkich fanek trylogii nie zaliczam, aczkolwiek lubię trylogię i myślałam, że wreszcie będę mogła zagłębić się w psychikę Greya - chociaż trochę, więc spodziewałam się, że w moim odczuciu książka będzie co najmniej przeciętna. Nie polecam, jest wiele dobrych książek do przeczytania, więc nie marnujcie na nią czasu. 

A już jutro, najpóźniej w poniedziałek przychodzę do Was z recenzją cudownej książki polskiej autorki - jestem w trakcie czytania i nie mogę wyjść z podziwu!

środa, 2 grudnia 2015

Szukając Alaski - John Green


Tytuł: Szukając Alaski

Autor: John Green
Ilość stron: 315
Ocena: 8/10
Skąd: biblioteka


Szukając Alaski jest pierwszą książką Johna Greena. Tak się złożyło, że ja czytałam ją jako ostatnią, bo pozostałe poznałam już jakiś czas temu. O ile Papierowe miasta i Gwiazd naszych wina nie wzbudziły we mnie zbyt silnych emocji, tak 19 razy Katherine i Szukając Alaski spodobały mi się znacznie bardziej. Sporo osób uważa właśnie 19 razy Katherine za najgorszą powieść Greena, a ja lubię ją najbardziej. A może ktoś z Was też tak uważa? 


Głównymi bohaterami książki są szesnastoletni Miles i Alaska. Miles, znany później jako Klucha przenosi się do szkoły z internatem w Culver Creek. Tam spotyka Alaskę, dziewczynę niezwykłą, do której od razu zapałał uczuciem. W poprzedniej szkole był niewidzialny, dlatego  nowa szkoła jest dla niego szansą na znalezienie przyjaciół i na odmianę życia. Ma oryginalne hobby - poznawanie ostatnich słów sławnych ludzi. Alaska jest szalona, zbuntowana, pełna niedorzecznych pomysłów - ale właśnie za to koledzy ją lubią. Pali papierosy, lubi alkohol, i jak sama mówi - jej hobby to seks. 

Pierwsze co mi się nasunęło na myśl jeszcze w trakcie czytania książki, to czy rzeczywistość w amerykańskich, prywatnych szkołach faktycznie tak wygląda? Wydarzenia jakie opisuje autor wydawały mi się trochę nierealne,ale nigdy w takiej szkole nie byłam (i już nie będę :D) więc nie mogę na tej podstawie oceniać książki. 

Szukając Alaski jest powieścią przede wszystkim o dojrzewaniu, o przyjaźni i miłości - takiej pierwszej, niedojrzałej, ale na swój sposób pięknej. Jest o poszukiwaniu siebie w wielkim świecie, niezrozumiałym dla osób dopiero co wkraczającym w dorosłe życie. 

Narracja jest prowadzona z punktu widzenia Milesa, ale to Alaska odgrywa w książce najważniejszą rolę. Spodobała mi się jej postać - jest tajemnicza, pełna sprzeczności, ale od samego początku wiedziałam, że jej postać jest głębsza - i nie myliłam się. Pod powłoką zbuntowanej nastolatki kryje się inna osoba - skrzywdzona przez życie i nie potrafiąca sobie wybaczyć zdarzeń zaistniałych w przeszłości. Z silnej, niezależnej i twardej Alaski wychodzi bezbronna, wrażliwa, krucha dziewczyna pragnąca ciepła i zrozumienia. Postać Alaski jest wielowymiarowa - jest cudownie wykreowana, a jej postawa i zachowania dają czytelnikowi wiele do myślenia. 

Akcja książki toczy się w swoim tempie, jest taki jeden punkt zwrotny, który mnie osobiście mocno zaskoczył i dodał dreszczyku emocji, co jest zdecydowanie bardzo pozytywne! Język jest prosty, młodzieżowy i lekki - kto czytał Greena wie o czym mówię. 

Szukając Alaski to książka w głównej mierze skierowana do młodzieży. Porusza problem wchodzenia w dorosłe życie, odkrywa pokusy dorosłego świata, przybliża młodzieńcze relacje, namiętności, pragnienia i odzwierciedla wszystko to, co siedzi w głowie nastolatkom. Ale ma też drugą stronę: ukazuje słabości i zagrożenia wynikające ze zmieniającego się światopoglądu nastolatków. Historia Alaski wzbudza w czytelniku ciekawość i zmusza do refleksji. Porusza wiele naprawdę ważnych tematów, dlatego nie waham się polecić tej książki każdemu nastolatkowi, a i starszy, bardziej wymagający czytelnik powinien w niej znaleźć coś wartościowego. Jeśli czytaliście coś innego Greena i niezbyt przypadło Wam to do gustu - nie zniechęcajcie się, bo Szukając Alaski jest naprawdę warta uwagi i poświęconego czasu.