niedziela, 28 lutego 2021

Miłość warta wszystkiego - Agnieszka Jeż

 


Dawno żadna książka nie wywołała we mnie tylu emocji. Początkowo nasza relacja była nieco chłodna, bo historia Anny Matkowskiej i Marcina Zielińskiego wydawała się taka jak wiele innych - ona pracuje jako dziennikarka, on jako analityk w korporacji. Poznają się przez Internet, wybuchają uczucia i zaczyna się wielka miłość. Ale obok tej historii, gorącej, świeżej miłości toczy się zupełnie nieświadomie inna historia, już nie taka radosna i pogodna. Pozornie dwie różne historie w pewnym momencie zaplatają się w jedną. 

Jak nawet tytuł wskazuje - to powieść o miłości. Miłości tak silnej, że potrafi przetrwać wszystko. Powieść o miłości, która potrafi posunąć się do rzeczy okrutnych. Powieść o miłości w trudnych czasach wojennych, pięknej, gorącej, ale też bezwzględnej. 

Autorka podzieliła książkę na dwie przestrzenie czasowe - teraźniejszość, gdzie skupiła się na losach Anny i Marcina i przeszłość - czasy drugiej wojny światowej, gdzie opowiada historię Sary - młodziutkiej Żydówki pracującej w Zofiówce - sanatorium dla ludzi chorych umysłowo, słabych i cierpiących, Marii - przyjaciółce Sary i jednocześnie pielęgniarce w tym samym ośrodku i Janie - lekarzu pracującym w Zofiówce. 

Ja uwielbiam takie historie - teraźniejszość łączącą się z przeszłością. Bardzo lubię historie z czasów II wojny światowej, bo jak żadne inne uświadamiają, że mamy tendencję do niedoceniania tego, co obecnie mamy - wolności, poczucia bezpieczeństwa, dostatku w mniejszym lub większym stopniu. To są właśnie historie warte opowiadania - historie, które pokazują co przeszli nasi przodkowie byśmy mogli żyć w wolnym kraju, wolnym świecie. Nie są to historie proste i mimo, że często skupiają się na wątku miłosnym pokazują wstrząsającą rzeczywistość okrutnych czasów w historii. 

Miłość warta wszystkiego to emocjonalna bomba, zwłaszcza, że im głębiej poznajemy historię Sary i Jana, tym więcej dociera do nas cierpienia tej dwójki. Trudne wybory, decyzje niemożliwe do podjęcia - czy ratować siebie i ukochaną osobę, czy bezbronną siostrę lub brata - to rozterki które młodym ludziom towarzyszyły wtedy niemalże na co dzień. To mierzenie się z bólem straty najbliższych, a jednocześnie walka o przetrwanie. Agnieszka Jeż pokazuje, jak ogromną siłą jest wola życia, do czego jest w stanie posunąć się człowiek by ratować siebie, co jest w stanie zrobić by w tych trudnych czasach zaznać chociaż namiastki szczęścia. 

To powieść, po której przeczytaniu człowiek zadaje sobie pytanie: co teraz? Jak zaakceptować nową rzeczywistość, gdy niemalże całe życie okazuje się zbudowane na kłamstwie? Wreszcie - jak skonfrontować się z tą nową rzeczywistością? 

Długo nie mogłam się pozbierać po przeczytaniu tej książki. Łzy i ogromny smutek przeplatały się z promykami nadziei i radości - radości takiej przytłumionej, ostrożnej. Nie wiedziałam jak mam nazwać emocje, które czułam podczas czytania ostatnich stron. Chyba najtrafniejsze byłoby: zagubienie i ogromna chęć poznania dalszych losów bohaterów. Odkrycia tego, jak oni poradzą sobie z tak trudną dla nich sytuacją i przytulenie ich wszystkich do serca. 

czwartek, 25 lutego 2021

Podróż Cilki - Heather Morris

 



Podróż Cilki to książka, która swego czasu wzbudzała wśród czytelników wiele kontrowersji. Oparta jest na prawdziwej historii Cilki Kelin, kobiety, która przeżyła Auschwitz a potem obóz na Syberii. 
Autorka już na wstępie zaznacza, że życie Cilki było inspiracją, wydarzenia zawarte w powieści starała się oddać jak najwiarygodniej, a pisanie powieści poprzedziła wieloma wywiadami, czytaniem literatury obozowej, odwiedzeniem miejsc, w których niegdyś przebywała Cilka. Nie wszystko jednak co jest w powieści zawarte jest autentyczne - wiele kwestii, jak na przykład rozmowy kobiet przybywających w obozie są dziełem wyobraźni opartym na solidnym reaserchu. 

Podróż Cilki zaczyna się w momencie wyzwolenia więźniów z Auschwitz. Nie dla każdego oznaczało to wolność - Cilka trafia do obozu w Workucie, na Syberii. Niezależnie od pogody i panujących temperatur kobiety tam zesłane pracują w kopalni, przy węglu. Każda z kobiet niesie na barkach inny ciężar, inną historię. Wydawać by się mogło że wspólne cierpienie powinno je jednoczyć, jednak każdy dzień jest rywalizacją - o pożywienie, cieplejsze miejsce przy piecu, o lepsze miejsce pracy. Zazdrość i nienawiść jest wszechobecna, ale każda z nich walczy o przetrwanie. To kolejna powieść, która pokazuje do czego zdolny jest człowiek, który rozpaczliwie pragnie żyć. Do jakiego okrucieństwa jest w stanie się posunąć, by przeżyć jeszcze jeden dzień, a każdy kolejny wciąż będzie niepewny. 

Autorka bez ogródek opisuje warunki jakie panowały w barakach kobiecych i to, co się tam działo. Rywalizacja między sobą, donoszenie - to jeszcze nic. Najgorsze dla kobiet były naloty mężczyzn, którzy brutalnie, bez cienia skrupułów przychodzili w nocy do kobiet i gwałcili je.  Niejednokrotnie w obozach rodziły się dzieci, które były chowane przy matkach do drugiego roku życia, a potem separowane od matek. Tylko te najsilniejsze zdołały przeżyć. 

O wielkim szczęściu mogły mówić te kobiety, którym udało się zdobyć lepsza pracę, jak na przykład praca w stołówce, szwalni czy lazarecie - czyli miejscu, gdzie trafiali chorzy. Dawało to nie tylko względne poczucie bezpieczeństwa, ale też większe racje żywnościowe, a nawet dostęp do jedzenia, które kobiety mogły przemycić i podzielić między siebie. Cilka już na początku pobytu w Workucie trafiła do pracy w lazarecie. Tam w pełni oddała się chorym i cierpiącym, niosąc pomoc najlepiej jak umiała, niejednokrotnie ryzykując swoją bezpieczną pozycję, a nawet narażając swoje życie. 

Podróż Cilki to nie tylko powieść o tematyce obozowej - w moim odczuciu jest to powieść o ogromnej sile kobiet, o tym jak wiele może przetrwać kobiece ciało i umysł.  O miłości która zaistniała choć nikt sobie jej nie wyobrażał. Autorka bardzo wyraźnie oddaje uczucia i emocje głównej bohaterki, co pozwala czytelnikowi mocniej zrozumieć, co przeżywali ludzie w niewoli podczas wojny i po niej. Wywarła na mnie ogromne wrażenie, dla mnie jest lepsza niż "Tatuażysta z Auschwitz". Trudna, bolesna, ale dzięki swej surowości i brutalności rzeczywista i do bólu prawdziwa.

piątek, 12 lutego 2021

Pani Churchill - Marie Benedict

 



Pani Churchill to kolejna książka Marie Benedict opowiadająca o kobiecie żyjącej u boku swojego sławnego męża. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że jest pierwszą, która nieco mnie rozczarowała. W porównaniu z innymi pozycjami autorki ta zawiera sporo trudnej treści, długie, nużące opisy, a treść o wydźwięku politycznym przysłania to, czego oczekiwałam - czyli historii o życiu codziennym Clementine Churchill i państwa Churchillów. Akcja książki rozgrywa się na przestrzeni lat obejmując obydwie wojny światowe. Więc może moje rozczarowanie jest bezzasadne? Może życie prywatne Churchillów skupiało się na działaniach antywojennych i politycznych rozgrywkach? Być może Pani Churchill rzeczywiście miała do powiedzenia tak samo dużo jak Winston Churchill, jeśli chodzi o przebieg wojny? 

Historię Clementine i Winstona poznajemy od samego początku, od momentu ich poznania się. Jest też pięknie zarysowane pochodzenie zarówno Clementine jak i Winstona, ich pozycje społeczne. Początkowo dostajemy więcej codzienności, takiego prawdziwego życia - są nawet opisane momenty zakochiwania się w sobie, pierwsze rozterki i obawy, radości i małe sukcesy. Przełomowym momentem jest dzień, w którym zostają małżeństwem. Wtedy sielanka powoli odchodzi na bok, a do głosu dochodzi polityka. Clementine jednak od samego początku wiedziała, na co się pisze i sprawia wrażenie osoby, której polityczne utarczki i dążenie męża do zajęcia lepszej pozycji sprawa radość, satysfakcję i z dużą przyjemnością aktywnie w nim uczestniczy. Życie Pani Churchill było w pełni podporządkowane mężowi - nawet okres ciąż, połogu i późniejszego macierzyństwa postrzegała jako pewną niedogodność. Była jednak dobrą matką, a jej matczyne serce niejednokrotnie krwawiło z bólu. Bez wątpienia była silną kobietą, taką, która uczestniczyła w wojennych rozgrywkach na równi z mężem, choć nigdy nie na pierwszym planie. 

Najpierw I Wojna Światowa, a potem II Wojna Światowa zmieniły losy świata. Dotknęły przede wszystkim zwykłych ludzi, ale na ich losy mieli wpływ ci wielcy. Państwo Churchill zrobili wiele dobrego dla zwykłych śmiertelników. Chcieli być wśród nich, co noc po bombardowaniach patrolowali miasto i schrony. Byli blisko, a głównie za sprawą Clementine paskudny los ludzi stawał się nieco lepszy. 

Państwo Churchill spędzili razem całe życie. Nie było to łatwe życie, ale przez wiele lat małżeństwa dla niego była zawsze tylko ona, a dla niej - tylko on. 

Pani Churchill to książka nie tylko o niezwykle silnej i wpływowej, choć stojącej z boku kobiecie, ale też potężna dawka wiedzy o Anglii w czasie wojen światowych. Marie Benedict tą powieścią pokazuje wycinek historii o niebanalnym znaczeniu dla nas, dla miejsca i czasu w którym teraz jesteśmy. Przez cały okres edukacji szkolnej nie dowiedziałam się tyle o Churchillu i Anglii z tamtego okresu, co podczas czytania tej książki. I mimo małego rozczarowania uważam, że to książka po którą warto sięgnąć i na pewno zrobiłabym to ponownie.