Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 569
Ocena: 8/10
W czasie gdy na tatrzańskim szlaku zostaje odnaleziony martwy turysta, w Kościelisku przebywa grupa kilkudziesięciu uchodźców, którzy zostali tymczasowo zakwaterowani w szkole. Sprawę komplikuje fakt, że przy ofierze została znaleziona syryjska moneta, naturalną rzeczą jest więc, że podejrzenia padają na uchodźców. Rozpoczyna się dochodzenie, robi się gorąco na tle kulturowym i religijnym, a z każdym dniem sprawa nabiera coraz większego rozgłosu. Tymczasem prokurator Dominika Wadryś-Hansen musi się uderzyć w pierś i przyznać, że Wiktor Forst został niesłusznie skazany, bo wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że Bestia z Giewontu powróciła..
Ciężko jest mi porównać trzeci tom do poprzednich. Nie jest ani gorszy, ani lepszy, jest po prostu utrzymany na dobrym, wysokim poziomie. Chociaż objętościowo ta część jest zdecydowanie najgrubsza, to nie nudzi, wciąga, trzyma w napięciu i sprawia, że ciężko jest odłożyć ją na dłużej niż kilka godzin. (Bo kiedyś trzeba chodzić na uczelnię albo posprzątać dom :D )
Wiktor Forst tym razem nie może działać, bo odbywa wyrok w krakowskim więzieniu. Besta dosięga go jednak nawet tam - były komisarz dostaje dla niego jasne, dla innych co najwyżej dwuznaczne sygnały i musi działać, bo być może od niego zależy życie wielu osób. Wiem, że są fani postaci Forsta jak i zagorzali jego wrogowie. Ja komisarza bardzo polubiłam, mimo, że czasami był chamski i bezczelny. Chyba to mi się w nim najbardziej podobało. I jeszcze upór i dążenie do swojego za wszelką cenę. Chociaż w tej części Wiktor miał pewne niefajne uzależnienie, to nawet to nie zdołało mnie co do niego zniechęcić.
Sama fabuła jest ściśle powiązana z poprzednimi tomami, tym razem do głosu dochodzi jeszcze wątek polityczny i kwestia uchodźców. Temat bardzo aktualny i poruszony przez autora w delikatny, acz dobitny sposób. Remigiusz Mróz czyni bohaterem książki grupę kilkudziesięciu uchodźców, którzy w Polsce szukają schronienia i lepszego życia. Napotykają się jednak z niechęcią Polaków, którzy są do nich wrogo nastawieni. Są tacy, którzy swoją niechęć jawnie okazują ale na tym się kończy; są niestety też tacy którzy swoje poglądy popierają niechlubnymi czynami. Myślę, że autor tym wątkiem oddał prawdziwy, nieco smutny obraz naszego społeczeństwa. Oczywiście, każdy ma własne poglądy i opinię na dany temat, ale w Trawersie Remigiusz Mróz naświetlił ten problem z punktu widzenia kilku grup społecznych. I ten obraz jest przerażający.
Tak jak poprzednio, tłem wszystkich zbrodni są majestatyczne Tatry. Góry uwielbiane są przez wielu, a w książkach z komisarzem stają się miejscem zbrodni, tragedii. Stają się tajemnicze, niebezpieczne, mroczne.
Czytelnik obserwuje całą akcję z punktu widzenia albo Forsta albo prokurator Wadryś-Hansen. Są też wzmianki, krótkie, z punktu widzenia samego mordercy, dzięki czemu czytelnik może nieco lepiej poznać Bestię, wniknąć w jego umysł, aczkolwiek nie daje to (przynajmniej mi) żadnych konkretów, które pomogłyby rozszyfrować tożsamość zabójcy. Kiedy już dowiedziałam się kim na prawdę jest morderca, byłam bardzo mocno zaskoczona. Nie chce zdradzać nic więcej. Wiem tylko tyle, że sama tej osoby na pewno bym nie podejrzewała. A czy to w kryminałach nie jest najważniejsze? Żeby być zaskoczonym, zszokowany? Dla mnie zdecydowanie to jest istotne i tutaj ogromny, ogromny plus!
Miłym akcentem w Trawersie jest pojawienie się bohaterów z innej serii autora - mowa tutaj o Joannie Chyłce i Kormaku. Chociaż nie ma ich dużo, to fajnie że są. Zawsze lubię spotykać w lekturze bohaterów z innych książek. To takie nieoczekiwane, niespodziewane ale bardzo miłe spotkanie. Zwłaszcza, że Chyłkę uwielbiam! A w połączeniu z Forstem - dwie silne osobowości, które nie do końca zważają na prawo i konwenanse- mieszanka wybuchowa!
Remigiusz Mróz gra na emocjach czytelnika, pisze w taki sposób, że książkę czyta się bardzo szybko i płynnie, pojawia się ostrzejszy język wtedy, gdy wymaga tego sytuacja. Przede wszystkim wszystko jest spójne i logiczne, w tej części również wątek sensacyjno-"nierealny" odgrywa mniejsza rolę, także wszystko jest jak najbardziej realistyczne. Intryga jest poprowadzona bardzo dobrze, a zakładam że niełatwo jest uknuć coś tak, by przez trzy części nie straciło gdzieś po drodze sensu.
Tak więc trylogia z komisarzem Wiktorem Forstem doczekała się finału. I to nie byle jakiego! Trawers uważam za naprawdę dobrą książkę, utrzymaną na wysokim poziomie. Tak jak wspomniałam, Wiktor Forst to bohater którego bardzo polubiłam mimo wszystkich jego wad i niedoskonałości. Wątek kryminalny, z górami w tle jest genialnie poprowadzony, trzymający w napięciu i niepewności. Zakończenie, pomijając już ujawnienie tożsamości mordercy jest szokujące, trochę rozczarowujące (ale nie czytelnika, raczej samego Forsta). Trawers, jak i całą serię uważam za świetny polski kryminał. I oczywiście utwierdzam się w przekonaniu, że chcę więcej Mroza.
____________________________________
Zapraszam Was do polubienia fanpage
powstałego z inicjatywy Wiktorii :)
Niedługo ruszamy z polecajkami i dyskusjami, a w przyszłości będą też zabawy, konkursy i inne atrakcje dla moli książkowych! :)
Jak dobrze wiesz... Mnie do Frosta, Mroza etc. nie ciągnie wcale i nie zacznie, bo nie mam zamiaru czytać jego kolejnych książek. Dla mnie Frost pozostanie uosobieniem Rambo, który nieważne, ile mu się wpierdzieli, to ten i tak ma siłę dalej walczyć.... Nie zniosłabym kolejnej książki z nim ani z tym czystym science fiction, które dostałam n kartach powieści :D
OdpowiedzUsuńWiem, wiem :)
UsuńMuszę wreszcie przeczytać tę trylogię! :)
OdpowiedzUsuńZachęcam! :)
UsuńJa niedawno zaczęłam trylogię o Chyłce i bardzo mi się podobała. Tę z Frostem również mam w planach :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Mroza, ale na razie tylko za sprawą jego prawniczej serii, reszta jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Ekspozycję" i chociaż nie była jakaś fenomenalna zamierzam kiedyś przeczytać kolejne części :) Cieszę się, że ci się podobało.
OdpowiedzUsuńWedług mnie cykl z komisarzem Forstem to najlepsze co mogło wyjść spod pióra Remigiusza. Końcówka "Trawersu" sprawiła, że chciałam z frustracji rzucić książką o ścianę;) ale może dlatego, że mam tak samo na imię jak główna bohaterka:P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kocham góry, chociaż z naszych polskich Tatry znam najmniej, a wszystko dlatego, że Zakopane mnie trochę zraziło. Ja wolę gdy na szlaku nie ma ścisku, gdy w deszczowy dzień moge pójść do jakiegoś baru i usiąść nie czekając pół godziny na stolik... :) Do Mroza trochę się zraziłam po Parabellum, ale może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej książki, ale mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńJa całego Mroza mam dopiero w planach, ale koniecznie muszę się z twórczością pana Remigiusza zapoznać i to będzie chyba moje postanowienie noworoczne :D
OdpowiedzUsuń