Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 312
Ocena: 9/10
Pracownia dobrych myśli to moje pierwsze spotkanie z Magdaleną Witkiewicz. Zawsze boję się tych "pierwszych spotkań", bo czasem mogę trafić na gorszą książkę lub taką, która nie wpasuje się do końca w mój gust i potem będę zniechęcona do autora. W tym przypadku jednak Pracownia dobrych myśli była strzałem w dziesiątkę!
Przy ulicy Przytulnej 26 stoi kamienica, a w niej snują się losy jej mieszkańców. Mieszkańcy kamienicy to przekrój różnych osobowości, o zupełnie innych charakterach, postaci barwne i oryginalne. Mieszka tu artystka Grażyna i jej syn Florian - miłośnik florystyki, Ewa z córeczką, od miesięcy nie mogąca pozbierać się po stracie męża, osiemdziesięcioletnia pani Wiesia, która większość czas spędza w oknie i pan Zbyszek. Każde z ich ma swoje bolączki, każdemu życie rzuca inne kłody pod nogi. Żyją sami sobie, aż do dnia w którym do kamienicy wprowadza się Giga. To właśnie ona niepostrzeżenie zaczyna zbliżać do siebie mieszkańców Przytulnej 26 i zaplatać ich losy.
Bohaterowie są tak różni, tak oryginalni a zarazem prawdziwi i zwyczajni, że bez problemu możemy się pośród nich odnaleźć. Moje serce skradła pani Wiesia, osiemdziesięcioletnia kobieta, która pamięta najstarsze dzieje kamienicy, kiedy to babka Floriana prowadziła tu pracownię krawiecką. Ta sama pani Wiesia spędza dnie w oknie na poduszce, by "pilnować" mieszkańców, poza tym pani Wiesia zawsze uważała żeby "jakich kłopotów nie było", bo Wiesława bardzo kłopotów nie lubiła, szła z postępem, bo w końcu "telewizję ogląda i gazety czyta", a i nawet sobie tablet sprawiła! Starsza pani jest też znana z tego, że wszystkim ofiaruje swoją nalewkę z malin, oczywiście "ku zdrowotności!", a raz to i kulki ku zdrowotności sobie sprawiła. Jedno mogę wam zagwarantować - tak sympatycznej pani Wiesi nigdzie nie znajdziecie, a ile Wam dostarczy śmiechu!
Giga jest najmłodszą lokatorką kamienicy, właśnie dostała pracę w telewizji. Niestety nie jest tak kolorowo, jakby się mogło wydawać - okrutna szefowa uprzykrza dziewczynie życie. Florian marzy o własnej kwiaciarni i w końcu udaje mu się stworzyć magiczne miejsce na parterze kamienicy i to właśnie ta kwiaciarnia staje się swoistego rodzaju sercem budynku. Ewa w końcu zaczyna widzieć swoje życie w cieplejszych barwach, a pan Zbyszek, jest postacią nieco tajemniczą - wiemy jednak, że za sprawą Wiesi ogląda z sąsiadką programy po 22, i że od czasu do czasu odwiedza go w mieszkaniu rehabilitantka. Której pani Wiesia bardzo nie lubi, swoją drogą.
Losy bohaterów początkowo nie są ze sobą powiązane - a przynajmniej tak odbiera to czytelnik, ale z czasem wszystko zaczyna się układać, pewnie wątki zaplatają się ze sobą, wyjaśniają się niektóre sytuacje, rodzi się przyjaźń, na Przytulną wraca miłość, uśmiech, ciepło i światło.
Książka rozgrzewa serce czytelnika, jest takim ukojeniem, ucieczką od szarej codzienności. Na pozór zwykła "poczytajka", ale ma w sobie masę pozytywnej energii, masę ciepła i nadziei. Przepełniona jest dobrymi myślami, prostymi słowami, czułymi gestami, radością i szczęściem bijącymi z kart powieści. Nasi bohaterowie - podobnie ja my - również zmagają się z problemami codzienności i to sprawia, że książka jest realna i nie przekoloryzowana. Czasem jest smutno i nostalgicznie ale przeważają zdecydowanie te momenty, kiedy śmiejemy się do łez. To pierwsza książka od wielu miesięcy, która rozbawiła mnie tak, że śmiałam się na głos.
Magdalena Witkiewicz pisze bardzo prostym, plastycznym i żywym językiem. Powieść jest łatwa i lekka w odbiorze, czyta się płynnie i bardzo szybko. Jest to też książka, którą przeczytałam w jeden dzień - po prostu nie sposób jest się oderwać! Perypetie bohaterów są tak interesujące, okraszone odpowiednią dawką humoru i goryczy, że nie ma szans, by przerwać lekturę w byle jakim momencie, chyba że jest się do tego zmuszonym. Sama z siebie na pewno bym jej nie odłożyła! Poza tym autorka pisze w taki sposób, że angażuje czytelnika w swoją historię, a nie tylko podaje napisany tekst - tutaj czytając, przeżywasz wszystko razem z bohaterami. Uwielbiam to uczucie, kiedy czuję się integralną częścią książki, a zdarzyło mi się to drugi raz - przy okazji czytania właśnie Pracowni dobrych myśli, a wcześniej przy książkach Agnieszki Olejnik.
Jeśli szukacie książki idealnej na jesienny wieczór, Pracownia dobrych myśli będzie strzałem w dziesiątkę. Lekka i przyjemna, z dawką świetnego humoru i falą pozytywnej energii otuli, rozgrzeje, rozczuli i wciągnie bezpowrotnie do kamienicy przy Przytulnej 26. Gwarantuję, że pokochasz bohaterów książki (śmiem twierdzić, że pani Wiesia podobnie jak mi skradnie Ci serce), będziesz razem z nimi przeżywać każdy dzień, a po skończeniu będzie Ci ich bardzo brakować. Nie przepadam za powieściami obyczajowymi, które są rozłożone na kilka części, ale jak nigdy chciałabym dowiedzieć się co słychać u mieszkańców kamienicy.
Uwielbiam i polecam całym sercem! <3
Pani Witkiewicz nie należy do moich ulubionych autorek, ale chętnie sięgnęłabym po powieść, które rozgrzałaby moje serce :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się interesująca, jednak pozycje z tego gatunku jakoś mi nie podchodzą :/
OdpowiedzUsuńMagdalena Witkiewicz potrafi zachwycić swoim piórem, lubię ją czytać, więc i pewnie za tę książkę w końcu się wezmę :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńStrasznie jestem jej ciekawa :D
OdpowiedzUsuńBo jak wiesz autorkę lubię co jest mocno niespotykane u mnie xDD Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać ją :D
Tak książka lekka, przyjemna i z humorem właśnie teraz by mi się przydała :D
OdpowiedzUsuńHumor zachęca, ale... Gdzie smoki? :D
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się troche z Jeżycjadą, ale nie wiem czy idę w dobrym kierunku... Myślę, że mogłabym ją kiedyś przeczytać, mimo, że to nie mój ulubiony gatunek.
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim, co napisałas. Książka jest przepiękna! ;)
OdpowiedzUsuń