Lane jest ambitnym siedemnastolatkiem, który już od dawna ma zaplanowaną przyszłość. Ukończenie liceum z wyróżniającymi ocenami i prestiżowy uniwersytet to jego najwyższe priorytety. Przyszłość jednak potrafi zaskakiwać i w najmniej oczekiwanym momencie pokrzyżować plany młodego człowieka. Wiadomość o lekoopornej gruźlicy i przymusowym pobycie w ośrodku Latham House to dla Lane nieplanowane wakacje. Mimo choroby stara się wciąż dążyć do obranego sobie celu i nie dopuszcza do siebie myśli, że coś mogłoby pójść inaczej niż w scenariuszu który sobie zaplanował.
Sadie na przekór chorobie stara się łapać każdą chwilę w życiu. Ośrodek traktuje przyjaźnie, nie tak jak wielu - jak więzienie. Tutaj odkrywa swój talent i wraz z grupą przyjaciół stara się zachowywać maksimum normalności.
Znajomość z Sadie pomaga Lane'owi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Choroba jednak działa swoje i gdy przychodzą słabsze momenty, żadne z nich nie dopuszcza do siebie myśli, że każda chwila może być ostatnią.
Dzień ostatnich szans porusza bardzo ważne tematy - ważne i trudne, o których mówi się przyciszonymi głosami, ze strachem ściskającym gardło i przerażeniem wyzierającym z oczu. Nikomu nie jest łatwo stawać w obliczu choroby, a co dopiero, gdy choroba dotyka człowieka, który dopiero wkracza w życie? Czasem zastanawiam się, czy wiadomość o chorobie jest trudniejsza dla człowieka, którego bezpośrednio ona dotyka, czy dla bliskich, dla ludzi, dla których ten człowiek jest najważniejszy? W powieści Robyn Schneider Lane w obliczu choroby stara się zachowywać tak, jak dotychczas. Uczy się i na przekór wszystkiemu chce dążyć do wyznaczonego sobie celu. Jedyną myślą jest to, że wkrótce wyzdrowieje. Nie dociera do niego, że każdy kolejny dzień może być ostatnim, że choroba sieje spustoszenie w jego ciele i wkrótce może wygrać walkę. Wbrew wszystkiemu, być może takie podejście było dla niego jakimś sposobem na to, by nie zwariować? W tym trwaniu w normalności pomagała mu grupa przyjaciół, których poznał w Latham - Sadie, Nick, Charlie i Marina. Autorka pięknie pokazała więź, jaka narodziła się pomiędzy piątką młodych ludzi, których życie nagle rzuciło na głęboką wodę. Wsparcie, akceptacja, wzajemne zaufanie i podnoszenie na duchu poprzez zwyczajne, codzienne czynności czasami działało niczym najlepszy lek.
Oprócz nieuleczalnej choroby istnieją też inne kwestie, które porusza autorka w swojej powieści. Przede wszystkim marzenia i jak cienka jest granica między ich realizacją a zatraceniem się. Jestem osobą, dla której marzenia są ogromną wartością. Uważam, że bez marzeń świat byłby smutny i monotonny, a ludzie osowiali i jednakowi. Ja sama uważam, że dzięki marzeniom moje życie jest szczęśliwsze. Dopiero ta książka uświadomiła mi, że czasem warto przystopować i nie dążyć za wszelką cenę do spełnienia marzeń, bo po drodze możemy stracić coś znacznie ważniejszego. Uważam, że warto marzyć i warto dążyć do realizacji postawionych sobie celów, ale tak jak Lane - czasem trzeba pozwolić sobie na odrobinę luzu, a być może okaże się to dla nas jeszcze lepsze.
Dzień ostatnich szans to młodzieżówka nieco inna niż wszystkie. Wątek miłosny nie gra to głównej roli, jest jedynie uzupełnieniem tego, co daje nam autorka w historii młodych ludzi cierpiących na nieuleczalną chorobę. Książkę czyta się zaskakująco szybko, styl autorki jest bowiem bardzo przyjazny i prosty. Bohaterowie dobrze wykreowani - może trochę zabrakło mi tego czegoś, co sprawiłoby, że byliby pełnokrwiści i realistyczni, ale nie da się ich nie lubić. Każdy z nich miał swoje życie, pasje, marzenia i cele, które - być może nigdy nie miały zostać osiągnięte. Książka trzyma w niepewności - nigdy nie wiemy, czy za kilkanaście stron dane nam będzie obcować jeszcze z którymś z bohaterów. Książka jest smutna, wzruszająca, ale przede wszystkim bardzo pouczająca i dająca nadzieję. Postać Lane pokazuje, że warto walczyć i nie poddawać się na starcie - że nawet najbardziej trudna sytuacja ma czasem wyjście.
Powieść Robyn Schneider to lektura nie tylko dla młodzieży, choć zapewne najbardziej spodoba się młodym czytelnikom. Na pewno będzie wzruszać, ale też bawić, bo z tą piątką przyjaciół nie da się nudzić. To historia przede wszystkim o chorobie i cierpieniu, ale też o przyjaźni, miłości, marzeniach i życiu, które dla każdego człowieka ma ułożone inny scenariusz. Książka mnie nie porwała, nie odebrała mi tchu, ale była bardzo pouczająca. Uprzedzam - jak już zaczniesz czytać, ciężko jest się oderwać.
Och, chciałabym jednak przeczytać tę książkę. Skoro wątek miłosny jest tylko tłem, nie może być źle. Inne wartości też warto znaleźć w książkach :D
OdpowiedzUsuńhttps://pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com/2018/03/new-books-kwiecien.html
Cieszę się, że wątek romantyczny jest tylko uzupełnieniem tego głównego i go nie przyćmiewa jak to bywało w innych powieściach. Z pewnością poszukam tej książki w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawa. Nie słyszałam o niej, więc z chęcią ją kiedyś przeczytam ^^ Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio było o tej książce dość głośno i z pewnością ją przeczytam, choć jeszcze nie wiem kiedy :O
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)