sobota, 29 maja 2021

Leśniczówka Wszebory - Joanna Tekieli

 


Ola traci z dnia na dzień pracę i szukając zajęcia trafia się nietypowa oferta: zredagowanie przewodnika po Wszeborowskim Parku Narodowym. Postanawia skorzystać z okazji i wkrótce wyjeżdża do Wszeborowa. Zostaje zakwaterowana w leśniczówce, za gospodarzy ma leśniczego, nieco gburowatego Andrzeja i jego dziesięcioletniego syna Maćka. Początki Oli w nowej pracy są trudne, jednak wkrótce okazuje się, że pobyt wśród dzikiej przyrody znacząco wpłynie na jej dalsze życie. 

Jak mi się spodobała ta książka! Dawno już nie przeczytałam książki w jeden dzień, a z Leśniczówką Wszebory właśnie tak było. Czyta się ją świetnie - tak jak wspomniałam szybko, jest lekka, zabawna, łączy wątek obyczajowy, jest odrobinka magii pod postacią słowiańskich mitów i wierzeń, jest maleńki akcent kryminalny - no po prostu bomba! Jest też romantycznie, ale tu za romantyzm odpowiada magiczny, nieco tajemniczy a zarazem sielski klimat leśniczówki w środku lasu, rozległy Wszeborowski Park Narodowy, a i maleńkie akcenty w relacjach międzyludzkich dodają tę szczyptę miłości. 

Uwielbiam książki, w które wplecione są wątki słowiańskiej mitologii i tutaj, choć są to delikatne akcenty tak właśnie jest. Stare, potężne lasy otaczające leśniczówkę sprzyjają takiemu klimatowi. Już na samym początku Ola spotyka się z nietypowym przywitaniem we Wszeborowie, przez starca o dziwnych, zamglonych oczach. Z biegiem czasu kobieta zaczyna dostrzegać coraz więcej dziwnych rzeczy, jednak dla mieszkańców leśniczówki są one codziennością. Mitologię słowiańską pokochałam dzięki książkom Katarzyny Bereniki Miszczuk z cyklu Kwiat Paproci, i uważam że jest najpiękniejsza z wszystkich dotąd mi znanych, poza tym dla mnie - Polki - najbliższa sercu i bardzo, bardzo cieszy mnie, że coraz częściej jest wspominana, dlatego ogromny plus dla autorki. Szkoda, że mitologii słowiańskiej nie mamy w szkole! 

Powieść ma niesamowity klimat, urok. Leśniczówka otoczona lasami, dzika przyroda, zwierzęta żyjące na wolności w swoim naturalnym środowisku, rzadkie gatunki roślin i stare okazy drzew to sceneria wręcz bajkowa. Ostatnio bardzo lubię książki, gdzie wyczuwa się klimat wsi, sielskości i pewnej beztroski i to właśnie jest to! Razem z bohaterami możemy wybrać się na piękne, dzikie szlaki, spędzić wieczory na balkonie w towarzystwie natury, napić się domowej roboty nalewki i podążać za rytmem wiejskiego życia, gdzie ratowanie rannych leśnych zwierząt czy pomoc w narodzinach cielaka jest codziennością i rzeczą zupełnie naturalną. Kocham takie klimaty, dlatego nie potrafię przestać się zachwycać! 

Bohaterowie książki są niezwykle sympatyczni, a słowne przepychanki Oli i Andrzeja bawiły mnie do łez! Maciek jest niesamowicie rezolutnym chłopcem, a jego dziecięca szczerość czasami rozbraja na łopatki. Również poboczni bohaterowie są barwni i ciekawi, dodają całej fabule smaczku. I jak to w małych, wiejskich społecznościach bywa wszyscy się znają, nic nie umknie uwadze sąsiadów. Ja mieszkając od dziecka na wsi doskonale odnalazłam się w klimacie tej powieści i jeszcze raz to powtórzę - uwielbiam ją!

Sięgając po książkę spodziewałam się że dostanę powieść z romansem w leśnej głuszy w tle, a dostałam coś zupełnie innego, coś co zdecydowanie mnie zaskoczyło, a przy tym oczarowało i w sobie rozkochało. Rzadko mi się to zdarza po przeczytaniu jednotomowej powieści, ale tu bardzo, bardzo, bardzo chciałabym aby powstała kontynuacja! Uwielbiam ją, tulę do serca i rezerwuję dla niej miejsce w pamięci na długi, długi czas. 

wtorek, 27 kwietnia 2021

Olszany. Kamienna róża - Agnieszka Litorowicz-Siegert





Olszany. Kamienna róża
to druga część olszańskiej serii Agnieszki Litorowicz-Siegert. Już pierwszy tom oczarował mnie klimatem pełnym tajemnic i niewyjaśnionych zjawisk, przepełnionym pewną magią i urokiem. Kamienna róża pod tym względem jest jeszcze lepsza, bo akcja powieści przenosi się na Kresy - do miasteczka Oszmiana na Białorusi. 

Tym razem bohaterkami powieści są znana nam doskonale z pierwszej części Julia i Justyna - Kalina, którą też dane nam było poznać w Drodze do domu. Kobiety, mimo, że początkowo nie zapałały do siebie sympatią postanawiają wspólnie wyruszyć w podróż w poszukiwaniu swoich korzeni. Julia - po to by poznać historię Kazimierza Borowicza- brata jej dziadka, po którym odziedziczyła dom w Olszanach, a Kalina by zwrócić pewien przedmiot na swoje miejsce a tym samym zdjąć rodzinną klątwę. 

Coś, co najbardziej mnie oczarowało to niepowtarzalny, swojski klimat Kresów sprzyjający powrotowi do przeszłości i odkrywaniu tajemnic z młodości swoich przodków. Opisy pięknej białoruskiej przyrody, miejsc i panujących tam zwyczajów są dla mnie największym atutem tej powieści. Nigdy nie myślałam o Białorusi - o Kresach, jako o destynacji swojej podróży, ale po  przeczytaniu tej pozycji zapragnęłam się tam udać i poczuć to co czuły bohaterki. Ludzie wydają tam się milsi, bardziej otwarci i gościnni - choć to wcale nie oznacza że są ufni i nazbyt chętni do natychmiastowego nawiązywania nowych znajomości. To miejsce, gdzie tradycja wydaje się być nadzwyczaj ważna, gdzie jakaś cząstka dawnych czasów została zaklęta i przetrwała w ludziach, w tamtejszych lasach i dworkach. Urokliwy Pałac Ogińskich w Zalesiu również znalazł swoje miejsce w powieści, a autorka tak pięknie ubrała w słowa jego otoczenie i historię, że czujemy się tak, jakbyśmy tam byli. 

Bardzo lubię takie historie, w których przeszłość miesza się z teraźniejszością, nie wszystko jest od razu do końca wyjaśnione, a odkrywanie tajemnicy stanowi dla czytelnika ogromną frajdę. To właśnie są Olszany. Czytałam tę książkę powoli, bo nie chciałam żeby się skończyła, choć w pewnym momencie już nie dałam rady się powstrzymywać i popłynęłam.

Szczególnie urzekł mnie wątek pewnej staruszki, zielarki, która odegrała niemałą rolę w poszukiwaniach Julii. Jest tak bardzo wzruszający, tak ciepły, klimatyczny..

Julia i Kalina podczas swojego pobytu w Białorusi spotykają wielu życzliwych, serdecznych ludzi, którzy z chęcią niosą pomoc. Jest starszy ksiądz, który pomaga ruszyć w poszukiwaniach, pewna artystyczna dusza, lekarz, gosposia z plebanii - wszyscy są tak barwni, tak żywi, tak życzliwi, że aż chce się z nimi spędzić jeszcze jeden dzień, jeszcze chwilę. 

Olszany. Kamienna róża to piękna powieść obyczajowa o sile tradycji, o rodzącej się przyjaźni, o wspólnym poszukiwaniu swoich korzeniu i odkrywaniu zaskakujących faktów z przeszłości. Lubię takie powieści, gdzie wątek miłosny jest jedynie tłem i w Kamiennej róży tak właśnie jest - choć powszechnie wiadomo, że miłość to ogromna wartość i bohaterowie doskonale o tym wiedzą, bo miłość przejawia się tu w małych gestach, bezinteresownej pomocy czy troski ojca i syna. Tutaj miłość pokazana jest subtelnie, delikatnie, nienachalnie. Jest perfekcyjnym uzupełnieniem wspaniałej całości. 

środa, 31 marca 2021

Wybór Charlotty - Agnieszka Olejnik

 



Uwielbiam powieści Jane Austen i uwielbiam powieści pisane współcześnie, ale stylizowane na tamten okres. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, jak dużym wyzwaniem dla autora jest napisanie takiej książki - nie tylko pod względem fabularnym, ale przede wszystkim językowym i stylistycznym, a poniekąd nawet i historycznym. Dlatego też do takich powieści podchodzę z drżeniem serca. 

Przy lekturze każdej książki Agnieszki Olejnik, powtarzam, że to moja ulubiona autorka i sięgam po nią w ciemno. Wybór Charlotty intrygował mnie od samego początku, gdy tylko się dowiedziałam, że taka książka powstaje. Jednak muszę przyznać, że miałam też obawy - bo jednak napisanie takiej powieści to ciężki orzech do zgryzienia. Takiej, żeby była logiczna, spójna, sensowna i na dodatek zaciekawiła czytelnika. Ale już po pierwszych rozdziałach wiedziałam, że jest dobrze. A im dalej czytałam, tym lepiej było i nie wiem czy dobrnęłam do połowy - całkowicie przepadłam.

Charlotta Riley jest panną niebrzydką i niegłupią, ale pozbawioną posagu i przez to skazaną na zamążpójście z rozsądku. Dziewczyna nie zamierza czekać aż ktoś inny podejmie za nią decyzję. Niepokorna i odważna postanawia wziąć los w swoje ręce i postanawia sama wybrać sobie męża - skoro nie dane jest jej wyjść za mąż z miłości, to chce to zrobić na własnych zasadach. Dopiero później - na przekór wszystkiemu, okazuje się że przemyślany plan Charlotty komplikuje.. miłość. 

Charlotta Riley jest bohaterką niezwykle barwną, początkowo wydaje się trochę skryta, ale z czasem pokazuje swój charakter. A charakter Charlotty bardzo mi się spodobał, bo jest dziewczyną dosyć śmiałą i sprytną, mądrą i na swój pozytywny sposób przebiegłą. Jest oddaną przyjaciółką, gotową do poświęceń, a jednocześnie myślącą bardzo zdroworozsądkowo. Lata jej dojrzewania przypadły na czas kiedy straciła najpierw matkę, potem kuzynkę, która niejako uczyła ją świata, a na koniec ojca. Być może przez to była nieco nieobeznana w życiu towarzyskim, generalnie w dorosłym życiu. Nieoczekiwanie przeżywa swoje pierwsze zauroczenie, swoje pierwsze - wydawać by się mogło wielkie uczucie. A później nadchodzi okrutne zderzenie z rzeczywistością, z którym zagubiona Charlotta radzi sobie nadzwyczaj dobrze. 

Charlottę jako bohaterkę bardzo polubiłam, ale jest ktoś, kto wzbudził we mnie większa sympatię i to w zasadzie wbrew logice, bo bohater jest oschły, apodyktyczny i nieco gruboskórny. Ale na przekór wszystkiemu od samego początku ogromnie polubiłam Cedrika - chyba za jego miłość do drzew, schowane głęboko dobre serce i nieco tajemniczą, nietuzinkową osobowość.

Podobała mi się forma jaką zastosowała pisarka w celu ukazania relacji Charlotty z mężem. Brakowało mi w ostatnio czytanych książkach takiego wątku miłosnego, który mnie wciągnie, który będę czytać z zaciekawieniem i wypiekami na twarzy. A tu właśnie to dostałam! Z ogromnym zaangażowaniem śledziłam losy A smaczku dodaje nutka erotyzmu, którą pięknie autorka wplotła w ten wątek miłosny - tak nienachalnie, subtelnie, z wyrafinowaniem - idealnie. 

Agnieszka Olejnik w swojej najnowszej powieści ukazała realia ówczesnego świata, XIX-wiecznej Anglii, skupiając się przede wszystkim na warunkach życia kobiet, na tym jak bardzo, choć nieświadomie, były podporządkowane życiu mężczyzn, zwłaszcza mężów. W moim odczuciu powieść jest świetnie poprowadzona, co nie jest łatwe w przypadku romansów, zwłaszcza tych historycznych.  Ogromnym atutem jest niesamowity angielski klimat, a najbardziej oczarowały mnie krajobrazy, które widziałam przed oczami w czasie czytania - zielone wzgórza ciągnące się aż po horyzont, urokliwe zatoczki i sekretne miejsca, które pokazują nam bohaterowie.  

Pokochałam Charlottę całym sercem, pokochałam ten klimat i poczułam się jakbym żyła w tamtym miejscu, w tamtym czasie. Do tego piękny język stylizowany na XIX wieczną Anglię, ale wcale nie trudny, świetny w odbiorze, odrobina erotyzmu i całe mnóstwo niezwykłego klimatu. Przepis na lekturę dla mnie idealną. 

sobota, 27 marca 2021

Zawsze i na zawsze - Klaudia Bianek

 



Uwaga! Może zawierać niewielkie spoilery z pierwszej części – nie więcej niż na okładce J .

Mozolnie odbudowywana radość życia i kruche szczęście, jakiego zaznała Eliza w związku z Filipem rozsypują się wraz z odkryciem szokującej prawdy. Przez moment uwierzyła, że jest jeszcze zdolna kogoś kochać, otworzyć serce dla innego mężczyzny niż ukochany zmarły mąż. Po kolejnym ciosie zadanym przez życie Eliza na powrót zamyka się w sobie, nie ma już siły żeby walczyć.

W pierwszej części najbardziej spodobał się wątek przeżywania żałoby – był dopracowany w każdym calu, pełny, doskonały. Kiedy myślę o „Zawsze  i na zawsze” i chcę znaleźć coś takiego –coś, co moim zdaniem jest zrobione w stu procentach i nic więcej nie można już dodać, przychodzi mi na myśl Jaś i jego rozwój jako dziecka z zespołem Downa. Duża część książki skupia się właśnie na chłopcu, który dostał szansę przebywania wśród rówieśników takich jak on – od których nie będzie odstawał, którzy będą go traktować jak równego sobie. Wszystkie momenty, wszystkie te małe postępy Jasia były ogromnie wzruszające i jakkolwiek by spojrzeć – optymistyczne. Autorka w ten sposób pokazała nam, że dziecko z zespołem Downa może wieść normalne życie, chodzić do przedszkola, uczyć się, rozwijać, robić postępy i dzięki tym małym kroczkom wywoływać wielki uśmiech na twarzach najbliższych.

Podoba mi się też to, jak Klaudia Bianek pokazała relacje między rodzeństwem – Emilką a Jasiem. Bez ubarwień, na surowo wręcz – Jaś wymaga wzmożonej opieki, a Emilka jako starsza, wiele potrafi zrozumieć. Zarówno Eliza jak i dziadkowie starają się, by Emilka w żaden sposób nie odczuła tego, że poświęcają jej mniej czasu, że jest w jakikolwiek sposób zaniedbywana, ale to bardzo trudne zadanie. I choć dziewczynka czasem odnosi mylne wrażenie że jest na drugim planie – jedno jest pewne. Mimo nawet i sprzeczek z młodszym bratem, potrafi stanąć za nim murem. I to kolejny piękny, wzruszający fragment książki, przy czytaniu którego czytelnikowi cieplej robi się na sercu.

Ta powieść jest tak wielowątkowa, tak ładnie rozbudowana, że o każdym jej aspekcie można by było napisać oddzielną opinię. Autorka niczego nie koloryzowała, pokazała życie takim jakie jest. Nie uniknęła tematu sporów i kłótni w wielopokoleniowej rodzinie. Rodzinie, która tak z sobą zżyta nagle się rozbija,  część jej członków ze sobą nie rozmawia, a część została zupełnie odrzucona.

Porusza też temat przyjaźni, pięknej przyjaźni która może wydarzyć się między osobą młodą, jaką jest Eliza i staruszką – Zofią Skalską.

W  tej części w moich oczach zyskał Filip. To poprzez jego postać pisarka pokazuje czytelnikowi jak silna może być nadzieja, jak bezinteresowna potrafi być miłość i jak długo można cierpliwie czekać na drugą osobę. To też powieść o przeszłości na którą nie mamy wpływu, o porzuceniu, poczuciu bycia niechcianym i niekochanym.

„Zawsze i na zawsze” to też swoista kontynuacja motywu żałoby – godzenia się ze stratą ukochanego,  symboliczne przejście do nowego etapu życia, zamknięcie pewnego rozdziału i rozpoczęcie nowego.

Pomimo tego, że w powieści wybrzmiewają echa nieracjonalnego czasami (ale to jedynie w moim odczuciu) zachowania czytelników z poprzedniej części, uważam że „Zawsze i na zawsze” jest o niebo, niebo lepsza niż „Życie po Tobie”. Bardziej dopracowana, rozbudowana, a wszystkie wątki łączą  się spójnie w logiczną, płynną całość.

„Zawsze i na zawsze” jest piękną, subtelną, wielowątkową powieścią o nadziei, kobiecej sile, miłości w różnych wymiarach. Porusza delikatny temat rodzinnych sporów, odrzucenia. Dzięki historii Jasia pokazuje, że dziecko z zespołem Downa może wieść stosunkowo normalne życie, być akceptowanym i kochanym tak samo jak zupełnie zdrowe dziecko. Mówi też o poczuciu bycia niechcianym, o przyjaźni i godzeniu się z życiem.

Na zakończenie powiem tyle – ostatni rozdział, nie mówiąc już o ostatnich stronach powieści, zostawiają czytelnika w takim zawieszeniu, że nawet jeśli miałaś w planie nie kontynuować serii (choć wątpię, że takie osoby są) to gwarantuję, że i tak sięgniesz po „Taką, jaka jesteś”. 

czwartek, 25 marca 2021

Życie po Tobie - Klaudia Bianek

 


Najpierw moją uwagę przykuła piękna okładka, taka subtelna, delikatna, wiosenna. Potem przeczytałam mnóstwo zachęcających opinii, aż wreszcie uległam. Nakręcona tak pozytywnym odbiorem debiutanckiej obyczajowej powieści Klaudii Bianek sięgnęłam po nią z ogromnymi oczekiwaniami. Od początku chciałam się delektować każdą stroną, chłonąć każde słowo. Nasza relacja na początku jednak okazała się dosyć chłodna. Ale potem - potem stało się coś, co sprawiło że historia Elizy wdarła się do mojego serca, zawładnęła nim i już wiedziałam, że jestem kupiona. 

W momencie gdy Eliza traci ukochanego męża, zmienia się cały jej świat. Mimo rozpaczy musi wciąć się w garść i stanąć na nogi, by zapewnić byt swoim ukochanym dzieciom. Ukojenia szuka z dala od miejskiego zgiełku, w niewielkiej miejscowości Lilecko. W rodzinnym domu, wśród bliskich powoli wraca do siebie. Gdy poznaje nowego sąsiada, Filipa, znajduje też przyjaźń, zrozumienie i wsparcie. Filip jest z zawodu weterynarzem, jest człowiekiem czułym i wartościowym. Coraz czulsze spojrzenia mogą okazać się początkiem czegoś nowego, silnego, a jednocześnie - nowym początkiem dla Elizy. 

Piękne są motywy tej powieści. Jest jednak taki jeden, szczególny aspekt tej powieści, który wyjątkowo chwycił mnie za serce. Piękne są emocje, uczucia i cała ta psychologiczna strona przeżywania żałoby. Tak, najbardziej do mojego serca trafił wątek opisujący to, co przeżywała Eliza po stracie ukochanego męża, mężczyzny jej życia. To było tak piękne, tak mocno uderzające w serce czytelnika. Taka miłość jaką wydarzyła się pomiędzy Elizą a Arturem, jednocześnie najpiękniejsza i w pewien sposób niszcząca, wydawałoby się - nie może się zdarzyć. A jednak, jednak autorka ubrała w słowa wszystkie te uczucia tak trafnie, tak do bólu realnie i zwyczajnie, że odnosimy wrażenie że to miłość, która łączy wiele par, ale dopiero gdy wydarzy się tragedia zdajemy sobie sprawę z jej ogromu.

Wyobraźcie sobie taki obrazek: wielopokoleniowa rodzina mieszkająca w dużym, rodzinnym domu, otoczonym sadem, obok stadnina koni. Zapach wsi, zapach lata. Ludzie, którzy się kochają i wspierają, na których zawsze można liczyć. Sielanka, prawda? Mimo, że tak by się mogło wydawać, Klaudia Bianek porusza bardzo delikatne, trudne tematy. Żałoba, niepłodność, opieka nad dzieckiem z zespołem Downa, a także małe nieporozumienia, z którymi domownikom przychodzi się mierzyć każdego dnia. Autorka z ogromnym taktem, jednocześnie nie ubarwiając opisuje codzienność ludzi, którym przyszło się mierzyć z przeróżnymi problemami. 

Podziwiam Panią Klaudię za to, w jak naturalny sposób wplotła w powieść wątek dziecka z zespołem Downa. Dzięki historii Jasia dowiadujemy się jak wygląda opieka nad dzieckiem z wadą genetyczną, jak wiele trzeba poświęcić, ale też jak dużą radość sprawiają nawet niewielkie postępy, samodzielność w prostych czynnościach, uśmiech dziecka skierowany w stronę bliskiej osoby czy zaufanie, którym obdarzy kogoś spoza najbliższego otoczenia. 

Wiele jest takich trudnych tematów - jedne są rozwinięte, inne są tylko zaznaczone, ale nie zbagatelizowane. Mnie osobiście od początku ciekawi jak potoczą się losy Kuby i Oli - a Ola to moja ulubiona bohaterka, mimo, że drugoplanowa. Pokochałam tę dziewczynę całym sercem za szczerość, naturalność i siłę, jaką w sobie ma. 

Sam wątek znajomości Elizy i Filipa w moim odbiorze powieści zszedł na drugi plan. Nie uważam, że jest płytki czy słaby, po prostu bardziej skupiłam się na czym innym. Jednakże faktem jest, że to dzięki Filipowi Eliza zaczęła odzyskiwać wiarę w sens dalszego życia, dzięki niemu zaczęła budzić się ze swoistego letargu. To właśnie on stał się bodźcem, który wyzwolił w niej chęci do ruszenia dalej. On, i rozmowa z Zofią Skalską - staruszką, którą spotyka co tydzień na cmentarzu, kiedy obydwie kobiety odwiedzają zmarłych mężów. 

Czy widzę jakieś minusy powieści? Tak, widzę, ale w ogólnym rozrachunku giną w mnóstwie pozytywów. Eliza czasami mnie denerwowała, niektóre zachowania bohaterów wydawały mi się pozbawione logiki. 

Nie przypominam sobie, bym w ostatnim czasie czytała książkę tak mocno naszpikowaną emocjami. Klaudia Bianek jest dla mnie mistrzynią w operowaniu uczuciami nie tylko bohaterów, ale i czytelników. Życie po Tobie to powieść subtelna, piękna, delikatna. To powieść poruszająca istotę żałoby i jej przeżywania, powieść pokazująca nieidealne życie zwyczajnych ludzi, których mocno doświadcza życie. To również historia o kobiecej sile, miłości silniejszej od śmierci i mocy uczuć, które - choć nie zawsze jesteśmy gotowi to przyznać - rządzą naszym życiem.