czwartek, 7 czerwca 2018

LOVE Line - Nina Reichter



Matt Hansen, przystojny młody psycholog doradza kobietom jak znaleźć odpowiedniego mężczyznę i nie dać się zmanipulować. Prowadzi audycję w radiu, odpowiada na pytania kobiet dotyczące życia uczuciowego i zawsze celnie podpowiada jak wybrnąć z patowej sytuacji.
W pewnej bardzo nietypowej restauracji, w równie nietypowej sytuacji poznaje Bethany McCallum, młodą dziennikarkę będącą w trakcie rozwodu, która dostała zlecenie na napisanie artykułu o PUA - pick-up artists, nieetycznych manipulantach, którzy szkolą mężczyzn jak zaciągnąć kobiety do łóżka.
Wiedza Matta na ten temat jest rozległa, a  wyjawienie sekretów PUA pomaga mężczyźnie zbliżyć się do Beth. Wzajemne przyciąganie sprawia, że napięcie między tą dwójką staje się coraz bardziej niebezpieczne.  Jednak obydwoje kryją tajemnice, które wychodząc na jaw mogą doprowadzić do wybuchu.

Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jest dojrzała i porusza ciekawy, oryginalny temat, ale z drugiej strony nie porywa ani nie przyprawia o przyspieszone bicie serca. Nie mogę powiedzieć, że książka jest zła, bo nie, ale na pewno nie jest taka, jakiej oczekiwałam. Czy to przez wpływ Ostatniej spowiedzi? Może podświadomie oczekiwałam czegoś, co mnie porwie tak samo jak wcześniejsza seria, wprawi w taki zachwyt i tak zagra na emocjach?

Bethany jest dziennikarką w ekskluzywnym magazynie dla kobiet "Galaxy". Jej długoletni związek właśnie się rozpada, a Beth znajduje się na życiowym zakręcie. Trudne relacje z matką, wpływ rozwodu na jej córeczkę Faith i przejściowe kłopoty w pracy nie pomagają w radzeniu sobie z trudną sytuacją. Poznanie Matta sprawia, że Beth odżywa, jednocześnie będąc świadomą, że nowy mężczyzna w jej życiu może przysporzyć jej jeszcze więcej zmartwień. Matthew jest nieziemsko przystojny i szarmancki, szanuje kobiety i zawsze wie, jak się zachować w danej sytuacji. Gdy poznaje Bethany stara się utrzymać ich relację w kategorii zawodowej, jednak napięcie między nimi nie do końca na to pozwala. Gdyby nie fakt, że Matt jest w związku, i że obydwoje mają przed sobą tajemnice wszystko byłoby o wiele prostsze..

Bardzo ubolewam nad tym, że w powieści zabrakło kwestii takich jak relacja Beth z jej córką Faith, tematu rodzicielstwa i macierzyńskiej troski i miłości. Odniosłam wrażenie, że Faith jest tylko kolejnym martwym elementem fabuły, dodatkiem do głównej bohaterki, który w kilku sytuacjach został wykorzystany do uwydatnienia tego jak bardzo główna bohaterka cierpi. Przykro mi, ale odniosłam wrażenie że córka jest dla niej balastem, ciężarem.. chociaż nie było nigdzie o tym wspomniane wprost. Co do Bethany również mam mieszane uczucia. Generalnie polubiłam ją, w głębi serca kibicowałam w zmaganiach z artykułem i dopingowałam relacji z Mattem. Ale bywały też momenty, kiedy miałam ochotę nią potrząsnąć i krzyknąć, by wreszcie przejrzała na oczy i zaczęła się zachowywać jak na dorosłą kobietę przystało. Nie rozumiem, po co były tajemnice, o których w ogóle nie powinno być mowy.. W niektórych sytuacjach były zbyt dużo tragizmu, a stanowczo zbyt mało zdrowego rozsądku głównej bohaterki. O ile zachowanie Matta jeszcze potrafię zrozumieć, o tyle dla Beth niestety nie mam tyle wyrozumiałości.

Jednakże nie mogę jej zarzucić niczego, jeśli chodzi o pole zawodowe.  Dzięki artykułowi który pisała o pick-up artists, i genialnemu reaserchowi czytelnik na prawdę dużo może się dowiedzieć. Przyznam szczerze, że sama nie miałam pojęcia o istnieniu kogoś takiego jak trenerzy podrywu. Ta książka wiele uświadamia i otwiera oczy. Nie zawsze to, co wydaje się zauroczeniem i zainteresowaniem ze strony drugiej osoby jest właśnie tym, czego chcemy. Nawet nie wiemy, jak łatwo ulegamy manipulacjom i wyuczonym ruchom mężczyzn. 

Trudno było mi przyzwyczaić się do faktu, że akcja została osadzona w Nowym Jorku. Może zbytnio przyzwyczaiłam się do tego, że polskie autorki osadzają akcję w naszym rodzimym kraju. Nina Reichter pokazała jednak, że będąc polską autorką można napisać dobrą powieść osadzoną w amerykańskich realiach. Nie mogę odmówić książce wiarygodności. Autorka z pewną surowością oddała fakty i ukazała rzeczywistość. Wyważone emocje, aspekty psychologiczne zachowań mężczyzn i kobiet i dużo o skomplikowanych relacjach międzyludzkich sprawiają, że książka jest jeszcze bardziej rzeczywista. 

Nina Reichter napisała tym razem książkę dla dojrzalszych czytelników. Bardziej niż na miłości skupia się na portretach psychologicznych, trudnych tematach i przeszkodach, jakie rzuca pod nogi los. Bohaterowie są sympatyczni, oryginalni i barwni. Każde z nich dźwiga na barkach ciężar decyzji i wyborów z przeszłości. Popełnione błędy przynoszą teraz plon i muszą sobie z nimi radzić, każde na swój sposób, co wcale nie jest łatwe, zwłaszcza, gdy do głosu dochodzą emocje i uczucia. LOVE Line to powieść nieco wstrząsająca, otwierająca oczy kobietom i dająca wiele do myślenia. Nie przyprawia o przyspieszone bicie serca ani nie wciska w fotel, ale skłania do przemyśleń. 

10 komentarzy:

  1. Czytałam już mnóstwo bardzo pozytywnych opinii na temat tej książki i nawet jeśli nie wciska w fotel to te trudne tematy i dopracowane portrety psychologiczne mnie do niej przyciągają. Muszę też koniecznie poznać pozostałe powieści autorki skoro twierdzisz, że było lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle lepiej, co inaczej :) OS czytałam dawno, ale wspominam tę serię bardzo ciepło i z pewnym rozrzewnieniem ;)

      Usuń
  2. Nigdy nie czytałam "Ostatniej spowiedzi" mimo iż kiedyś bardzo chciałam. Teraz jakoś w ogóle mnie do niej nie ciągnie, do "Love Line" zresztą też nie. Tragizm i zbytnie przekombinowanie relacji nie służy książce, a ostatnio przeczytałam dwie takie pod rząd i na pewno nie myślę o tym zabiegu pochlebnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie przekombinowanie zdecydowanie nie służy :D Ale jestem bardzo ciekawa, czy Tobie spodobałaby się Ostatnia spowiedź.. :)

      Usuń
  3. Generalnie nie miałam ochoty na tę książkę, ale ogrom opinii (głównie pozytywnych) sprawił, że jednak chciałabym przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie ta historia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zdecydowanie nie w moim guście ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajaj jak bardzo kocham ostatnią spowiedź tak bardzo nie znoszę love Line, chociaż w sumie nawet love Line nie doczytałam (znam jakieś 3/4)...strasznie mi się nie podobała byłam zła że wyrzucilam pieniądze w błoto. W recenzji określiłas Faith jako martwą cześć fabuły - cóż dla mnie martwa była cała ta powieść. Do tego zbyt przekombinowana tragiczna i naładowana negatywną energią, taki wampir energetyczny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym coś przeczytać w końcu tej autorki, a zabieram się do tego jak nie wiem :( :D
    Ale w sumie nie wiem czy się z tym spieszyć czy nie ;D Na razie niech będzie w planach, ale jak się szybko nie uda nie będę też rozpaczać :
    D

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja próbowałam czytać Ostatnią spowiedź i mi ta książka się nie podobała. Strasznie ją męczyłam, nie wiem czemu. Co do Love line, mam na tę książkę wielką ochotę i myślę, że przeczytam, żeby samej ocenić. Ciekawi mnie ta psychologia zawarta w książce. :)
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego działania - dziękuję!
Postaram się odpowiadać na Wasze komentarze i odwiedzać Wasze blogi :)