Ponad dziesięć lat temu zaczęła się moja przygoda z Harrym Potterem. Kilkakrotnie czytałam książki, wielokrotnie oglądałam filmy i gdy na rynku pojawiła się informacja o „ósmej” części poczułam ogromne rozczarowanie i niczym w zasadzie nieuzasadnione zniechęcenie. Jak można dopisywać coś do tak perfekcyjnie zamkniętej historii? Pierwsza myśl: motywacją były pieniądze, bo na słynnym Harrym Potterze można nieźle zarobić. Nie potrafiłam się jednak oprzeć i po jakimś czasie zdobyłam egzemplarz scenariusza sztuki Harry Potter i Przeklęte Dziecko. Książka leżała na półce ponad dwa lata i nic nie wskazywało na to bym po nią sięgnęła w najbliższym czasie. Aż do momentu, kiedy podczas wycieczki do Londynu trafiłam na dworzec King’s Cross i zobaczyłam na własne oczy peron 9 i ¾ i całą tę magiczną otoczkę. Po powrocie do domu wiedziałam już, że czas powrócić do Harry’ego i co prawda nie bez obaw sięgnęłam po zapomnianą lekturę.
Jak się okazało, wcale nie było tak źle. Wiadomo, że to już nie „ten” Harry Potter, jego magia uległa lekkiemu zatarciu, ale wciąż odczuwany jest ten niepowtarzalny klimat – peronu na dworcu King’s Cross i pożegnań młodych czarodziejów z rodzinami, Expresu Hogwart, ogrom Hogwartu, wyjątkowość profesorów czy Tiary Przydziału. Bohaterowie sztuki są nam również w większości dobrze znani. Harry i Ginny Potterowie, Hermiona Granger-Weasley i Ron Weasley, Draco Malfoy oraz ich dzieci. Osobiście uważam, że dorośli bohaterowie są tacy, jacy być powinni. Jedynie trochę szkoda mi postaci Rona, bo w moim odczuciu został zepchnięty do rangi takiego brzydko mówiąc – pachołka Hermiony, który nie do końca wie kim jest i co właściwie się dzieje. Bardzo, bardzo nad tym ubolewam bo Ron to wspaniały bohater, z poczuciem humoru, a tu ten humor został wykorzystany przeciwko niemu i zrobiono z niego błazna.
Strasznie mi się spodobało, że twórcy powiązali ze sobą losy bohaterów, którzy nienawidzili się w Hogwarcie – Harry’ego, Hermiony, Rona i Dracona Malfoya. Zabieg ten pokazuje, jak upływ lat działa na nienawiść, dawne krzywdy i nieporozumienia. Chociaż wciąż nie pałają do siebie przesadną sympatią, to ich stosunki są wystarczająco poprawne, a w niektórych momentach można by rzec, że nawet koleżeńskie. Oczywiście bez przesady. Łączy ich na pewno jedno – troska o swoje dzieci, i w obliczu zagrożenia potrafią się zjednoczyć i wspólnie stawić czoła złu, mimo uprzedzeń i dawnych zadr.
Historia dzieci Pottera i Malfoya jest początkowo bardzo podobna do historii ich ojców. Pada propozycja przyjaźni i tym razem nie ma odrzucenia. Scorpius – syn Dracona i Albus – syn Harry’ego zaprzyjaźniają się od pierwszego dnia. Wielka jest ich radość, gdy trafiają do tego samego domu w szkole. Niestety ta przyjaźń dzieje się kosztem innej przyjaźni, co pokazuje jak jesteśmy czasami uprzedzeni do innych ludzi przez wzgląd na przeszłość ich rodzin czy właśnie – nieporozumień między dorosłymi.
Oczywiście, nie brakuje elementów pokazujących jak bardzo zmienił się nasz świat od czasów pierwszego Harry’ego Pottera. Mimo, że nie jest to napisane wprost i być może sama sobie trochę domawiam, to w scenariuszu ma odzwierciedlenie ideologia gender. Scorpius i Albus są przyjaciółmi, choć w mojej opinii ta ich przyjaźń czasami znacząco wykracza poza ramy. Może to tylko siła mediów i przez wzgląd na to co się ostatnio dzieję odnajduję nawiązania wszędzie, a może rzeczywiście taki był zamysł autorów?
Cudownie było powrócić w mury Hogwartu. Spotkać się z moją ukochaną Minerwą McGonagal, powrócić do wydarzeń sprzed lat, odwiedzić nawet Dolinę Godryka i zobaczyć świat Harry’ego z nieco innej perspektywy. Uważam, że Harry Potter i Przeklęte Dziecko to przyjemny powrót do lat dzieciństwa. Pokazanie życia czarodziejów których znaliśmy gdy byli dziećmi – jak większość z nas wtedy, podczas czytania jako dorosłych już ludzi. Dzięki temu miałam, wrażenie, że oni gdzieś tam żyją – ich życie nieubłaganie toczy się, tak jak życie każdego z nas – że tak jak my zakładają rodziny, mają dzieci, na czołach przybywa zmarszczek a los nie oszczędza im prozaicznych zmartwień i trudów codzienności. Tym, którzy są niezdecydowani nie odradzam, ani nie zachęcam. Polecam tylko, aby potraktować tę książkę z dystansem i nie traktować jej jako kontynuację, a bardziej jako przegląd z życia bohaterów. Jedno jest pewne – Harry Potter nadal czaruje, nadal zachwyca i pożera na długie godziny czytelnicze dusze. Gdybym tylko miała nadmiar czasu i brak książek do czytania, zabrałabym się od nowa za całą serię. I wiem, że kiedyś to w końcu zrobię.
Książka przeczytana w ramach wyzwania Zatytułuj się.
Przyjemnie mi się czytało, ale pewnie dlatego, że podeszłam do tej książki jako czegoś nowego, a nie kolejnej części serii. Gdybym tak nie zrobiła to pewnie w swojej recenzji zjechałabym tę książkę, a tak chociaż dobrze się bawiłam. [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńJa też tak potraktowałam tę książkę - jak coś odrębnego i chyba o to właśnie chodzi ;)
UsuńMam do nadrobienia całą serię Harrego :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że niedługo po premierze, najpierw czytałam ten scenariusz na jednym wykładzie, a na drugi nie poszłam, aby dokończyć czytanie w biurze organizacji studenckiej. Tyle wystarczyło żeby przejść przez tę książkę i chociaż faktycznie, wzbudza ona wiele sentymentu, tak nie byłam zadowolona. Niektóre elementy był mocno naciągane, a liczne wątki przypominały mi te, które mogliśmy zobaczyć w różnorodnych fanfiction... :/
OdpowiedzUsuńwww.kulturalnameduza.pl
Nie wiedziałam, że wyszło tyle części
OdpowiedzUsuńJa czytałam tę książkę już prawie dwa lata temu i w sumie nawet nie do końca pamiętam co tam się działo, jednak odczucie, które zapamiętałam, to niedosyt, być może dlatego, że samego Harry'ego POttera czytałam zaledwie kilka lat temu po raz pierwszy. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, choć uwielbiam świat Pottera. Nie mogę się przełamać, choć niewykluczone, że kiedyś to nastąpi :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta książka, fajnie by było jakby zrobili film
OdpowiedzUsuńCześć, bookworm. Rozumiem, że to wciąż HP i inaczej nie przeczytałabym książki do końca. Mi jednak HPiPD nie przypadł do gustu. Brakuje wielu znanych postaci jak Hagrid czy rodzina Rona. A Harry jako nadopiekuńczy ojciec i Hermiona w rzeczywistości gdzie uczy eliksirów i zachowuje się tam jak Snape powaliła mnie totalnie. Nie wspominając już o tym, że ciężko się czyta HP jako sztukę. PS. Zapodajcie tu proszę linki do opowiadań HPiZF-AU, gdzie GD po zdradzie Marietty nie przestaje działać, lecz kontynuuje spotkania, ale bez niej (zabierają jej fałszywego galeona) i być może Cho (w kanonie pokłóciła się z Harrym o zdradę Marietty i jego rzekomą miłość do Hermiony) w Pokoju Życzeń lub innym miejscu w Hogwarcie, bo sama nie dałam rady nic wygrzebać. Pozdro.
OdpowiedzUsuńCałe uniwersum Harrego Pottera czyta się świetnie.
OdpowiedzUsuń