niedziela, 20 marca 2016

Maybe someday - Colleen Hoover

Tytuł: Maybe someday
Autor: Colleen Hoover
Ilość stron: 381
Ocena: 8/10
Skąd: własna biblioteczka 

Ta książka bez wątpienia jest wyjątkowa. Colleen Hoover stworzyła coś, czego nie da się nie pokochać. I chociaż może nie jest to historia porywająca, z zapierającą w piersiach dech akcją i nieprzewidzianymi zwrotami akcji, Maybe someday przyprawi Was o szybsze bicie serca, wywoła śmiech, a niejednokrotnie też łzy.. Ta książka jest piękna.


Sydney znajduje się właśnie na rozdrożu. Jej chłopak od dawna zdradzał ją z najlepszą przyjaciółką, właśnie straciła pracę i na domiar złego, została pozbawiona dachu nad głową. 
Ridge wiedzie szczęśliwe, poukładane życie u boku swojej dziewczyny, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Jego muzyce brakuje jednego - teksów. Dziewczyna z naprzeciwka, która siaduje na balkonie i śpiewa do jego muzyki zaczyna go fascynować i Ridge postanawia ją bliżej poznać. 
Wkrótce przekonują się, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego, coś, co nie ma prawa istnieć..

Historia Ridge'a i Sydney jest tak piękna, tak czysta, tak wzruszająca.. Ridge należy chyba do moich ulubionych męskich bohaterów - jest cudownie nieidealny, a równocześnie perfekcyjny. Każdy ma swoje wady i zalety, każdy ma swoje słabości, namiętności i coś, dzięki czemu życie nabiera sensu, dzięki czemu staje się piękniejsze. Dla Ridge'a takim czymś jest gra na gitarze i muzyka, którą tworzy. Poprzez muzykę potrafi wyrazić swoje uczucia, przekazać to, czego czasem nie da się wyrazić słowami.  Oddziałuje na zmysły czytelnika i angażuje go bardzo mocno, a wszystko to nabiera jeszcze mocniejszego wyrazu dzięki playliście wraz z tekstami piosenek, jaka jest załączona w książce. Już na początku mamy kod QR który możemy sobie zeskanować i zostaniemy przeniesieni wprost na stronę z wszystkimi piosenkami z książki. Ja po przeczytaniu przez jakiś czas słuchałam tej playlisty w kółko (podobnie jak teraz). Sydney jest też bardzo pozytywną bohaterką. Wie, że to coś, co zaistniało między nią i Ridge nie ma prawa bytu i nie brnie w to za wszelką cenę, przeciwnie - stara się wycofać, bo nie chce, by ktoś przez nią cierpiał tak jak niedawno cierpiała ona. Niesamowicie podobały mi się postawy bohaterów, którzy pomimo uczucia, które między nimi się narodziło starali się zachować należycie, nie ranić osób trzecich i przede wszystkim - zapanować nad swoimi pragnieniami. 

Ta książka należy do takich, co do których ciężko jest jednoznacznie się określić. Nie, źle to sformułowałam. Wątek romantyczny jest taki, co do którego niesamowicie trudno jest mieć sprecyzowane podejście. Bo bohaterowie wydają się być dla siebie stworzeni i z jednej strony z całego serca im kibicowałam, ale przecież była jeszcze jedna osoba, dziewczyna Ridge'a, której nie dało się nie lubić. Więc jak się określić - czy kibicować Sydney i Redge'owi czy ich potępić? Nie da się jednoznacznie określić, przynajmniej ja nie potrafię. 

Colleen Hoover pisze pięknie. Język jest cudowny, doprecyzowany i stoi na najwyższym poziomie, podobnie jak styl. Poza tym nie wiem jak autorka to robi, ale to co wyprawia z czytelnikiem jest.. nie do opisania. Rozbraja emocjonalnie, angażuje zmysły, sprawia, że czujemy się częścią tej historii. 

Maybe someday to przepiękna książka o zakazanej, niewłaściwej miłości, kruchych uczuciach i granicy tak cienkiej, że wystarczy jedno niewłaściwe posunięcie i granica ta może się nieodwracalnie zatrzeć.. Powieść uświadamia, że dla niektórych muzyka może mieć zupełnie inne, większe znaczenie, że może być czymś, co daje nadzieję i sens. Książka jest przepełniona emocjami ukrytymi między słowami, nieśmiałymi posunięciami bohaterów. Zapewnia czytelnikowi niezapomniane wrażenia i gwarantuje, że czytając Maybe someday poczuje się coś więcej, a historia zapadnie w pamięć na dłużej. Bo nie jest to tylko kolejna romantyczna historia dwójki ludzi - to historia o lojalności, rozdarciu, które jest tak bolesne, nawet dla czytelnika, że czuje ból na swojej skórze. Miłość jest tu podana w subtelny, delikatny i dyskretny wręcz sposób. Sceny erotyczne - owszem są, ale są tak finezyjne, że aż chce się czytać. Polecam wszystkim, którzy chcą przeczytać inną historie romantyczną niż wszystkie, którzy chcą się wzruszyć i przeżyć coś nowego w swoim czytelniczym życiu. Musicie się jednak liczyć, że śmiać będziecie się przez łzy, a ból i smutek bohaterów niejednokrotnie odczujecie na własnej skórze. 




Nie wiem czy wiecie, ale Collen Hoover w kwietniu odwiedzi 3 polskie miasta! Będzie też w Krakowie, do którego ja mam najbliżej, dokładnie 14 kwietnia. I tu mam do Was pytanie - wybiera się ktoś może do Krakowa? Chętnie bym pojechała, a jeszcze milej byłoby, gdyby był ktoś kogo kojarzę chociaż z blogosfery. Jeśli jedziecie, dajcie znać! 
A dla tych, którzy nic na ten temat nie widzą - łapcie link do wydarzenia!


Poza tematem książkowym, a właściwie w temacie, ale trochę inaczej.. Ostatnio bardzo zaniedbałam bloga swojego i Wasze. Nie wiem co mnie tak nastraja, ale chwilowo mam kryzys i nie potrafię spędzać tutaj tak jak kiedyś kilka godzin dziennie. Wciąż wchodzę tu codziennie i zaglądam na Wasze blogi, ale rzadko komentuję i udzielam się. Mam jednak nadzieję, że ten kryzys minie, ale nie będę nic robić na siłę. Blogosfery nie opuszczam, nie wyobrażam sobie codzienności bez blogów, ale przez jakiś czas będę raczej cichym obserwatorem. Dalej będę publikować posty i będę starała się być u Was na bieżąco, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie, jeśli przez kilka dni z mojej strony będzie tylko cisza. :) 


18 komentarzy:

  1. Uwielbiam ją :) Miłość nie jest właśnie tutaj cielesna, bardziej psychiczna. Jedyna w swoim rodzaju :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tę historię!! Jest niesamowita pod każdym względem i w trakcie czytania nie mogłam wyjść z podziwu na jej idealnością i doskonałością! Naprawdę przepiękna :)
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że wybaczymy ;) Każdy ma taki kryzys, więc to normalna rzecz :)

    A co do samej książki niewykluczone, że kiedyś po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna autorka młodzieżowych książek ;) "Maybe Someday" też mam na półce i wspominam bardzo miło ;). Jakbyś chciała w tym Krk się wybrać na spotkanie, bardzo chętnie z Tobą pójdę, daj znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Odezwę się do Ciebie na maila w najbliższych dniach :)

      Usuń
  5. Chciałam przeczytać Maybe Someday, ale po twojej recenzji chcę jeszcze bardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak na razie z dzieł tej autorki przeczytałam tylko "Hopeless" i "Losing Hope". Juz się nie moge doczekać kiedy sięgne po inne ksiązki Colleen Hoover :)
    Pozdrawiam
    zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam trochę i raczej... Nie przypadła mi do gustu. Główna bohaterka mnie wkurzała, a fabuła wydawała się jakaś... Nijaka.

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Colleen Hoover, choć przeczytałam tylko Hopeless i Maybe Someday. Do Maybe Someday właśnie się zbieram, bo to moja maratonowa książka (jestem genialna, że biorę udział w maratonie, a nie przeczytałam jeszcze żadnej z maratonowych książek :D) i jestem niemal pewna, że mnie nie zawiedzie :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba jużżadna recenzja mnie nie przekona, bo ja się panicznie boję takich typowych YA, a to wsyztsko przez Rebeccę Donovan (nie wiem czy dobrze napisałam...) i Johna Greena. Na szczęście wiarę powoli przywraca mi Tahereh Mafi (szkoda, że już nie tak popularna...)
    Paulinka z
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. O nieeeee :D Ja i romanse, wiesz czym to by się skończyło... Kolejną recenzją w stylu Sparksowej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu akurat wydaje mi się, że jest szansa, niewielka bo niewielka, że "Maybe someday" by Ci się spodobało :D

      Usuń
  11. Maybe Someday to jedna z moich ukochanych powieści pióra Hoover :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam książki Colleen Hoover, a "Maybe someday" jest jak na razie moją ulubioną. Masz rację, ta historia jest wyjątkowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kryzys i ja miałam jakiś czas temu, ale nie martw się. Minie na pewno! A co do pani Hoover, nie miałam okazji poznać jeszcze jej twórczości, ale zamierzam i to jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja bym chciała się pojawić, ale nie wiem czy mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Takiego kochanego skarba wyczytałaś *-*
    A na Colleen jedziemy nie ma innej opcji! :D <3


    Nominowałam Cię do mojego autorskiego TAGu Wielkanocnego :D
    http://coraciemnosci.blogspot.com/2016/03/wielkanocny-tag-ksiazkowy.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapisałam się na Book Tour u Justyśki z tą książką, zobaczymy więc, jak to będzie :D Mam nadzieję, że i mi się spodoba ^_^

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego działania - dziękuję!
Postaram się odpowiadać na Wasze komentarze i odwiedzać Wasze blogi :)