czwartek, 17 grudnia 2015

#z życia mola książkowego - dlaczego czasem warto ściągnąć słuchawki i troszkę o pisaniu

Tak dawno już nie było żadnej takiej notki, ale nie miałam pomysłu, a pisać o niczym i na przymus, to lepiej w ogóle nie pisać. Ale dzisiaj - po ostatnim kolokwium w tym roku kalendarzowym i po skończonych wcześniej zajęciach coś mnie natchnęło. Tutaj muszę napisać króciutkie wyjaśnienie, bo niektórych być może dziwiłyby pewne rzeczy które będę pisać dalej. 
Na co dzień dojeżdżam na uczelnię -20 km, niedużo, bo niedużo, ale zawsze trochę czasu z doby mi to zabiera. A od przystanku do domu mam prawie 4 kilometry, z tym, że jak jest ładna pogoda, chodzę "skrótem", który niestety niezbyt się nadaje do użytku gdy na przykład popada. Dlatego wtedy jadę na przystanek i zostawiam samochód na parkingu, po czym jadę autobusem na uczelnie. 
Dzisiejszy dzień należał do takich, kiedy mój skrót zdecydowanie nie nadawał się do użytku, więc pozostały mi moje prawie 4 kilometry. I wyjątkowo nie pojechałam samochodem. 

Zima rozpieszcza zachodami słońca

I zmrokiem

Czasem warto ściągnąć słuchawki. Właśnie taka myśl mi się nasuwa po dzisiejszym dniu. Zazwyczaj w autobusie zakładam słuchawki i przez 30 minut słucham muzyki, zamknięta na otoczenie, a potem kolejne kilkanaście minut wracając do domu.  A dziś słuchawki zastąpiłam odgłosami otoczenia. I może to się wydawać dziwne - ale słuchając gwaru rozmów w autobusie, dźwięku silnika, radia w tle, otwierających się drzwi, chrzęstu kamieni pod stopami ludzi sprawiło, że poczułam się szczęśliwa. A potem, idąc do domu prawie 4 kilometry, wsłuchiwałam się w odgłosy otoczenia. Mieszkam na wsi i uwielbiam to, jak brzmi wieś. Przejeżdżające samochody, szum wiatru, szczekanie psa, nawet traktor sprawiały, że czułam jak przepełniała mnie radość. Głosy ludzi dochodzące z oddali, gdzieś w tle dzwon kościelny. I tak idąc, kiedy chłód szczypał mi policzki, a wiatr rozwiewał włosy, które wchodziły mi do oczu, poczułam się bardziej człowiekiem. Wiem, dziwne. Czasem słuchawki na uszach zagłuszają to, co jest naprawdę cudowne - i nie docenia się tego na co dzień, ale przychodzi taki moment, że za tym zatęsknimy i takie kilkadziesiąt minut spędzone sam na sam ze światem potrafi wywołać taką.. radość. Tak, najprawdziwszą radość!

Okej - dość mojego ględzenia, ale tak strasznie miałam ochotę się tym podzielić, no po prostu musiałam! I polecam tego kiedyś spróbować :) 

I jak tu nie kochać wsi? 


A jak już tak zarzucam Was zdjęciami,
to i mój szczęśliwy ryjek Wam pokażę!


I podczas tego mojego przymusowego (ale jakże cudownego!) spaceru w mojej głowie ukształtował się pewien pomysł. Właściwie od dawna o tym myślałam, ale dziś to był taki decydujący impuls. Otóż.. zamierzam zacząć pisać. Opowiadanie, książkę - nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie. Ale mam pomysł, który mnie osobiście bardzo się podoba. Pewnie kiedyś się z Wami nim podzielę. Być może za jakiś założę oddzielnego bloga w celu publikacji tej mojej pisaninki, a może nikt nigdy tego nie przeczyta - ale co tam! Mam tylko nadzieję, że nie stracę zapału i rzeczywiście powstanie z tego moja pierwsza "książka" - bo nie wiem jak to nazwać. Trzymajcie kciuki, żebym się nie wypaliła po tygodniu czy dwóch!


I jeszcze muszę się pochwalić stosikiem jaki udało mi się uskładać w ostatnich dniach. 
Grudzień był dla mnie baardzo łaskawy, bo wygrałam aż 4 książki :)

Złota krew, Złoty syn - wygrane u vegaczyta
Przypadkowe spotkanie - wygrane u cyrysi
Fangirl - wygrana u KittyAilii (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam :D )
a do tego Baśniarz kupiony na nieprzeczytane.pl 
I jeszcze, jeszcze! Listy do M. na DVD kupione w Lidlu za 9.90 - uwielbiam ten film, dlatego nie mogłam się powstrzymać. W niedalekiej przyszłości zamierzam też poświęcić Listom oddzielny post. 

Grudniowe zdobycze

Coś czuję, że niebawem pojawi się jeszcze jedna notka tego typu, pewnie gdzieś w okolicach Wigilii. Już mam pomysł i pewnie mogłabym to zmieścić w tym poście, ale jak zobaczyliście taki długi wpis to pewnie niejeden się zniechęcił, a jeśli ktoś dotarł do tego momentu to podziwiam i przede wszystkim - dziękuję! 

Na koniec jeszcze przypominam, że jutro ostatni dzień konkursu! W sobotę ogłoszę wyniki. 

A teraz pytanie - czy macie czasem takie chwile, kiedy czujecie się tak szczęśliwi, z tak błahych powodów, jak ja dzisiaj? I czy macie jakieś doświadczenia z pisaniem własnych książek? Jeśli tak, będzie mi niezmiernie miło jeśli się nimi ze mną podzielicie, będę wdzięczna za wszelakie wskazówki :) 


17 komentarzy:

  1. mam takie dni. szczególnie jak zbliża się, tak jak teraz, powrót ze studiów do domu :) warto czasem ściągnąć słuchawki i otworzyć książkę. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zawsze w drodze do szkoły czy idąc na spacer staram się nie brać ani słuchawek ani nie mieć w ręce telefonu, żeby chociaż tą chwile pobyć sama ze sobą. Dzięki temu odkryłam, że okolica w której mieszkam jest na prawdę piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przyjemny wpis, pokazujący, że szczęście może być tak proste, kiedy tylko na chwilę się zatrzymamy i spojrzymy na to, co nas otacza. Sama jestem niejednokrotnie napełniona szczęściem z totalnie błahych powodów, ale one sprawiają, że mam ochotę skakać z radości. :)
    A co do pisania - tworzę opowiadania, na książkę też mam pomysł, tylko ciężko pogodzić czasowo studia matematyczne, udzielanie korepetycji i wiele innych spraw z blogiem, a co dopiero pisaniem książki, no cóż. ;)
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kiedyś pisałam opowiadania, ale takie krótkie i zupełnie niedojrzałe :D
      Fakt, pogodzić studia, pracę i jeszcze pisanie może być trudnym zadaniem, ale póki mam zapał, muszę go w pełni wykorzystywać :)

      Usuń
  4. Ja też często mam na uszach słuchawki, jednak czasami faktycznie fajnie jest choć na chwilę je ściągnąć i po prostu posłuchać odgłosów otoczenia ;)
    Mam nadzieję, że uda Ci się spełnić swój plan i napisać książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasami owszem dobrze jest oddać się tej całej wielkomiasteczkowej atmosferze, chociaż mnie bardziej cieszy przebywanie w lesie! Na łonie natury i wsłuchiwanie się właśnie w takie odgłosy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ODPOWIEDZI NA PYTANIA:
    1. TAK
    2. NIE
    CO WYGRAŁEM? xD

    "Ale mam pomysł, który mnie osobiście bardzo się podoba." - fajnie to zabrzmiało, szkopuł w tym, że to innym musi się podobać! Jeśli chodzi o rady, hmm... Mi troooszeczkę pomogła ta pozycja (pozwolę sobie bezczelnie podlinkować swoją reckę):

    http://kulturaifetysze.blogspot.com/2015/08/jak-pisac-zeby-publikowac-swain.html

    Pozdrówki i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Również dojeżdżam około 30-40 min autobusem, ale nie lubię ściągać słuchawek. Ten gwar rozmów mnie raczej denerwuje! A co do pisania ja osobiście uwielbiam i też liczę na to, że kiedyś wydam książkę. Czekam z niecierpliwością na Twoją twórczość :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Powodzenia! Sama piszę i wiem, ile to wymaga cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam za Ciebie kciuki przeogromnie. Wydawałoby się, że pisanie to taka łatwa sprawa, otóż nie do końca... Sama coś o tym wiem. Zaczęłam wiele moich 'powieści' (ja tam jakoś nie lubię tego tak nazywać, bo mi głupio. 'Powieść' albo 'książka' dla mnie to coś materialnego, co zostało wydane na papierze, a właśnie mam pewne złe wspomnienia, gdy wpadałam na blogi osób, które pisały, że piszą książkę, a miała ona zaledwie kilka stron albo nazywały książką lub powieścią tekst, który w każdym możliwym słowie zawierał błąd i w ogóle), a udało mi się skończyć tylko jedną. Zabrałam się za drugą, ale w pewnym momencie kompletnie nie miałam weny i męczyłam się strasznie. Zaczęłam pisać trzeci tekst, ale mam mało czasu i praktycznie w ciągu dwóch miesięcy napisałam może stronę. Tak sobie momentami przysiadam do tej opowieści i znów czuję, że coś się wypaliło, że już w sumie nie wiem, jak to dalej zmęczyć XD
    Co w tym trudnego? Po prostu pisać. To każdy potrafi. Ale nie... Czasem jest tak, że zdania same się kleją i tylko śmigasz długopisem po kartce, że aż miło, a niekiedy ślęczysz nad pustą kartką z zawieszonym nad nią długopisem- silisz się, wyciskasz jakieś mało satysfakcjonujące zdania lub odkładasz wszystko bez postępów.
    Wydanie też nie jest proste. Chyba, że masz w kieszeni z dziesięć tysięcy, to co innego ;) Mnie zaśpiewali sześć tysięcy pięćset (plus-minus) za moją skończoną powieść. Tylko skąd wziąć pieniądze? Rozesłałam tekst do wielu wydawnictw. Te bez współfinansowania nie odezwały się, natomiast ze współfinansowaniem były chętne. Może kiedyś się skuszę, wyskoczę z forsy i wydam, ale tymczasem mnie nie stać, chociaż mam kilka tysięcy na koncie, aczkolwiek mam w niedalekiej przyszłości sporo wydatków, także... jeszcze sobie poczekam :'D
    Jednak nie powiem, kocham pisać. Czuję się trochę jak bóg, który pociąga za sznurki moich kukiełek- bohaterów ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim dziękuję za komentarz! Cóż, z wydawaniem tak bywa, ja raczej będę pisać dla siebie i być może kiedyś zacznę publikować na blogu lub wattpadzie :) Jednak taka książka to fajna sprawa, i tylko żeby się nie zniechęcać, ale wiadomo, że na siłę nic się nie zrobi.

      Usuń
  10. Ja często bywam szczęśliwa z błahych powodów! Uwielbiam cieszyć z małych rzeczach, bo wtedy lepiej się żyje, człowiek jest szczęśliwszy i ogólnie wszystko jest lepiej. ^_^ Co do tych słuchawek - tylko czasami słucham muzyki w drodze. Kiedy mam nastrój albo coś. Bo tak jak Ty - lubię słuchać odgłosów otoczenia, tego, co się wokół mnie dzieje, bo to jest takie zwykłe, ale i... niezwykłe. Rozumiesz. :D
    Teraz co do pisania - trzymam kciuki!! To wcale nie jest takie łatwe. :D Niby takie proste słowo "pisać", ale między "pisaniem" a "pisaniem książki/opowiadania/Bóg wie czego" jest wieeeelka różnica. Ja sama zaczęłam sobie pisać kilkanaście (tak! kilkanaście! pomysły nie dają mi żyć... a w notesiku mam spisane z kilkanaście innych pomysłów XD) opowiadań (tak to nazywam ;x). Ech... Szkoda, że w Polsce tak ciężko jest debiutantom. ;-; Ale mam marzenia i choćby nie wiem co, zamierzam je spełnić, więc jak już mówiłam, trzymam kciuki również za Ciebie. ^_^

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeważnie zawsze zakładam słuchawki, ale są dni kiedy potrzebuje się oderwać i właśnie wsłuchać w ten świat poza muzyką. To cudowne uczucie i nie dziwię się że sprawił Ci tyle radości :D
    Cudowne książki ;D

    Pozdrawiam
    http://coraciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam słuchawki w uszach. Od dawna nie słucham muzyki gdy wychodzę z domu ;) Od takie moje przyzwyczajenie ;) Kiedyś bez słuchawek nie ruszyłabym się z domu, ale na starość to się zmienia ;) I to nie dlatego, że mam dzieci czy coś - nie mam. Po prostu otaczający nas świat wydaje tyle dźwięków, że nie warto sobie zagłuszać życia nawet ciekawymi melodiami.
    Kiedyś nie mogłam sobie wyobrazić czytania książek bez muzyki, teraz sama sobie ją wyobrażam wraz z bohaterami w opowieści i ich przygodami. Chyba faktycznie się starzeję, skoro muzyki słucham tylko siedząc przed komputerem ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba natchnęłaś mnie do zdjęcia słuchawek któregoś dnia... Ale muszę to jeszcze przemyśleć. Jeśli chodzi o chwile, kiedy jestem szczęśliwy z błahych powodów, to dość często mi się one zdarzają, ale to działa w obie strony i potrafię być też bardzo szybko nieszczęśliwy...

    No to teraz porady. Bardzo się cieszę, że postanowiłaś pisać. Mi pisanie sprawia radość dlatego, że pisząc, tworzę taką historię, którą naprawdę bym chciał przeczytać. Bo wiesz, jak się czyta, to zawsze zdarza się coś takiego, że czegoś Ci brakuje, a kiedy sama piszesz, to możesz zawrzeć tam wszystko. Po drugie, myślę, że należy prowadzić swoją powieść w świecie, w którym się trochę orientujemy. Bo jeżeli na przykład chcemy zrobić akcję w USA, gdzie nigdzie nie byliśmy lub w wiktoriańskim Londynie, o którym niewiele wiemy, to wyjdzie to po prostu sztucznie, a osoby, które ogarniają temat, zorientują się na pewno. Dobrym wyjściem jest fantasy, bo tam to Ty ustalasz zasady :D Kolejną ważną rzeczą jest wena. Kiedyś słyszałem, że wena jest dla słabych, że dobry pisarz zawsze ma wenę. Nie jest to prawda, wena istnieje, więc najlepiej jest pisać, kiedy ona jest, bo wtedy da to najwięcej przyjemności. Następne jest planowanie. Ja kiedyś bagatelizowałem tę kwestię, ale teraz wiem, że to jest tak samo ważne jak pisanie. Zacząć możesz od czego chcesz: od głównych bohaterów czy wątku głównego, ważne, żebyś zrobiła sobie ogólne streszczenie, później charakterystyki bohaterów, postaraj się, żeby nie były to postacie nijakie, nadaj, żebyś w każdej chwili potrafiła szybko je opisać. Potem zrób plan szczegółowy. Podczas planowania zwracaj uwagę, żeby odpowiednio prowadzić poszczególne wątki: żeby wątek główny rzeczywiście był główny, a nie spychany na bok, żeby poszczególne wątki poboczne pootwierać i pozamykać (lub pozostawić otwarte i uczynić wątkami głównymi w kolejnych tomach!) w odpowiednich momentach, żeby odpowiednio budować napięcie, stworzyć punkt kulminacyjny, a nawet kilka takich punktów. W sumie chyba powinienem napisać posta na ten temat, bo strasznie długi wychodzi mi ten komentarz, haha. Pozdrawiam i życzę wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco dziękuję za wszystkie rady i tak obszerny komentarz, to bardzo, bardzo motywujące! :)
      A te słuchawki to zdejmij, jak Ci się nie spodoba, to będzie na mnie :D

      Usuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego działania - dziękuję!
Postaram się odpowiadać na Wasze komentarze i odwiedzać Wasze blogi :)