Dzień dobry :)
Za oknem cudowna, wiosenna pogoda, zapach wiosny i ciepła - uwielbiam to! A tymczasem przychodzę do Was z recenzją książki Johna Greena "Papierowe miasta", która jest przyjemną lekturą na wiosenny dzień albo wieczór :) Z tego co wiem, w lecie ma pojawić się film, na który z niecierpliwością czekam!
Johna Greena każdy zna, dzięki bestsellerowej "Gwiazd naszych wina". Wielu czytelników sięga po inne działa autora, a wielu nie zna innych powieści. "Papierowe miasta" są trzecią z kolei książką Greena, którą przeczytałam i dotychczas niestety chyba najsłabszą. Ale nie skreśla to tejże powieści.
Książkę czytałam jakiś czas temu i "na gorąco" nie byłam bardzo zadowolona, ale z perspektywy czasu mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że książka ma pewien magiczny klimat, coś co mimo wszystko wciąga czytelnika i sprawia, że nie można się od niej oderwać.
Bohaterami są osiemnastoletni Quentin - Q oraz jego sąsiadka Margo. Jakże bohaterowie różnią się od siebie! Q jest spokojny, można powiedzieć aspołeczny wręcz i jego życie jest ustatkowane i do bólu przewidywalne. Margo natomiast jest zbuntowaną nastolatką, osobą szaloną, wybuchową i nieprzewidywalną. Bohaterowie w dzieciństwie przeżyli coś niesamowitego, jest to element który spaja ich losy. W pewną noc ich drogi znów się krzyżują, za sprawą nieobliczalnej Margo, Q przeżywa niesamowitą noc, niesamowitą przygodę, po czym dziewczyna.. znika.
Rozpoczyna się szaleńcze poszukiwanie, rozszyfrowywanie wskazówek i podążanie tropem Margo. Q jest niesamowicie zdeterminowany, działa tak, jakby nie był sobą - nic dziwnego, jest po uszy zakochany w koleżance.
Książka nie jest typową książką dla nastolatek o miłości. Miłość jest tutaj na drugim torze, a tak naprawdę, choć nie jest to wprost powiedziane, czytelnik odkrywa czym dla człowieka jest przyjaźń. Wiele tu zabawnych momentów, które rozbawiają do łez. John Green jest dla mnie mistrzem kreowania bohaterów, jego postaci są żywe i zwyczajne. Czasem odnoszę wrażenie, czy bohater jest takim samym człowiekiem jak ja, z problemami, sekretami, swoimi fanaberiami.Nie odczuwa się, że bohater to fikcyjna postać, czuje się tak, jakby był żywą, prawdziwą osobą. I to właśnie bardzo cenie w książkach Greena.
Niesamowicie podobał mi się motyw podróży. A poza tym, fajnie jest czytać książkę z punktu widzenia chłopaka, bo większość książek przeznaczonych dla młodzieży jest pisana z punktu widzenia dziewczyny. "Papierowe miasta" pozwala zgłębić odrobinę psychikę chłopaków, co bardzo, bardzo mi się podoba.
Początkowo akcja strasznie się dla mnie dłużyła, aż do momentu, kiedy dotarłam do rozdziałów które były oznaczane nawet godzinowo- wtedy czułam się jak bohaterowie, którzy pędzili z duszą na karku, gdy gonił ich czas - ja tak samo chciałam już już wiedzieć co będzie dalej!
Zakończenie, paradoksalnie, pomimo że mnie zdenerwowało, jest dla mnie ogromnym plusem. Nie lubię słodkich, cukierkowych zakończeń w książkach tego typu, więc dla mnie było naprawdę mocne.
To, co mogę książce zarzucić, to fakt, że początkowo niemiłosiernie się dłużyła i że w niektórych momentach akcja była po prostu.. nudna.
Polecam wszystkim, którzy chcą przeżyć niesamowitą przygodę razem z Q, którzy chcą poznać wyrazistych bohaterów. Pomimo, że jest lekturą lekką, podczas czytania uświadamia czytelnikowi różne, na pozór nieistotne sprawy, które jednak mają znaczenie w naszym życiu. Zdecydowanie fajna alternatywa wszelakich paranormal romance. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że książka jest wartościowa.
Książka w sam raz na wiosenną aurę :)
Lubimy czytać:
Robiłam do niej podchody w bibliotece, ale w końcu się nie zdecydowałam :) Wiem, że to wartościowy autor, bo czytałam jego książkę "Gwiazd naszych wina", więc pewnie prędzej czy później skuszę się na jakąś inną pozycje :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo naprawdę warto :) A jeszcze lepsza jest "19 razy Katherine" moim zdaniem :)
UsuńO tak "19 razy Katherine" jest genialne
UsuńOstatnio dużo się mówi o tego typu książkach dla młodzieży. Masa ludzi je czyta, pojawiają się ekranizacje, można powiedzieć, że odniosły sukces. Ja nie czytałem żadnej z nich, toteż nie potrafię wypowiedzieć się w temacie, dlaczego ta oraz inne książki tego autora, książki tego typu odniosły taki sukces. Ale najdłuższe wakacje życia kuszą, by sięgnąć po którąś z nich i w końcu być kompetentny w tym temacie :D Cóż, czytnik e-booków już się ładuje :P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com
Po "Gwiazd naszych wina" nie przeczytałam nic innego Greena, nie wiem właściwie czemu, ale chyba czas to nadrobić :3 Słyszałam o "19 razy Katherine" dość skrajnie opinie, ale o "papierowych miastach" same dobre, także w czerwcu na pewno się ze sobą zapoznamy :3
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do siebie :)
Potwierdzam miałam to samo, nie wiem czemu. Ale być może skuszę się na "Papierowe miasta":)
UsuńGreen jakoś mnie nie przekonuje. Czytałam "Szukając Alaski" i ogromnie się rozczarowałam - nie wiem czy to kwestia mierności książki, czy całego sposobu pisania autora, który ewidentnie jest kierowany do innego niż ja czytelnika. Dam mu jeszcze kiedyś szansę w celu wersyfikacji [:P], ale wówczas będzie to "Gwiazd naszych wina". Jeśli mnie przekona, dam się namówić także na pozostałe, traktując Alaskę jako wypadek przy pracy:P
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Też uważam, że zbyt rzadko czytuje się książki, w których to chłopak jest narratorem. Jednak tematyka książek autora mnie nie przekonuje, a na połowie blogów napotkałam się już chyba na recenzję Gwiazd naszych wina. Jednak nie potrafię się nawet zmusić, by ją wypożyczyć.... ^^ Zupełnie nie moje klimaty, zbyt.... zwyczajne :D
OdpowiedzUsuńDotychczas czytałam tylko Gwiazd naszych wina tego autora (chyba trochę pod naciskiem większości, bo wszyscy już czytali (albo oglądali) i tak jakoś... przeczytałam). :P Chciałabym jednak kiedyś zapoznać się inną jego twórczością, bo wydaje mi się ciekawa. Chociaż zwykle nudzą mnie właśnie takie 'zwyczajne' tematy (jestem fanką fantastyki), to czasami nachodzi mnie nastrój i czytam coś o zwykłym życiu. :)
OdpowiedzUsuńJeśli już zdecyduję na kolejną książkę Greena - chciałabym, żeby to były Papierowe miasta (na pewno nie 19 razy Katherine, o której słyszę bardzo niepochlebne opinie). :)
http://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/
Też uważam, że John Green jest mistrzem tworzenia postaci. Jeżeli chcesz przeczytać coś napisanego z perspektywy chłopaka, to polecam "Szukając Alaski" autora "Gwiazd naszych wina". ;) Swoją drogą, prawie każda z powieści tego pisarza ma podobny zarys- bohaterowie się bardzo zwyczajni, ludzcy i brakuje w nich happy endów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
---
sztukaparzeniaherbaty16.blogspot.com