sobota, 7 lutego 2015

Ostatnia spowiedź - Tom III. - Nina Reichter


Czułeś kiedyś, jak po cieniutkiej, naszpikowanej milionami nerwowych zakończeń powłoce twojego serca przysuwają się ostrza? Robią to na tyle mocno, by nieznacznie ją przyciąć i sprawić, by naczynia obficie puściły ciepłą, lepką krew. Robią to w iście chirurgiczną precyzją, by nie zabić, a pozwolić ci k o n a ć.



Nienawidzę autorki za tę książkę. Podziwiam ją za tę książkę i jestem pod wrażeniem jej talentu. Podziwiam za każde słowo, które tak umiejętnie tworzy całość, całość tak piękną, że brakuje słów, a jednocześnie tak bolesną, że każde słowo wbija się głębiej w Twoje i tak już zbolałe serce.  A cytat, który pochodzi z książki idealnie oddaje to, co przeżywa czytelnik podczas lektury. 
Przeczytałam książkę w jeden dzień. Bo jak tu się oderwać? Nie potrafiłabym zasnąć, nie wiedząc, co jest dalej. Nie potrafiłabym nawet jeść. A po skończeniu?  Po skończeniu siedziałam jak ogłupiała, nie wiedząc co się dzieje. Siedziałam, a potem próbowałam napisać o książce kilka słów, ale nie potrafiłam. Nie potrafiłam ocenić, bo jak tu oceniać coś takiego ? Dlaczego? Dlaczego tak to się musiało skończyć? Na początku byłam smutna, zła, wściekła! Ale potem zrozumiałam, zrozumiałam więcej.. 
Tak bardzo spragniona historii Ally i Bradina, udałam się w ostatnią z nimi już podróż. Książkę czytałam łapczywie, połykałam po 3, po 7, po 10 słów, bo już chciałam wiedzieć co będzie dalej, co z nimi, co z ich szczęściem. Nie było nam dane długo nacieszyć się ich sielanką. 
Tak jak w życiu, nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli.  Kiedy w grę wchodzi miłość i show biznes, z góry wiadomo, że łatwo nie będzie. 
Na końcu już przypomniał mi się początek. I tom. Kiedy Bradin i Ally spotykają się po raz pierwszy, kiedy rodzi się między nimi miłość, coś wyjątkowego, coś, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Przypomniały mi się ich telefony, ich rozmowy, to, co Bradin był w stanie dla niej zrobić. Wszystkie najpiękniejsze momenty, które teraz zostały im zabrane,które.. które nie mają prawa zaistnieć. 
Każde zdanie jest przepełnione emocjami, każde zdanie jest ważne. Wiele tu bólu, ale wiele też wspaniałych momentów, które chciałoby się zatrzymać, zamknąć w słoiczku i uwalniać po odrobinie, napawać się nimi. Zabawne momenty, w większości dzięki postaci Toma to coś, co wywołuje na twarzy bezgraniczny uśmiech.
 Choć mogłoby się wydawać, że książka jest typowo młodzieżowa, nie zgodzę się z tym. 
Nina Reichter umiejętnie pokazuje, jakie wartości są w życiu ważne. Uświadamia czytelnikowi niejedną prawdę. Co uświadomiła mnie? Że warto żyć, warto chcieć żyć, bo nigdy nie wiesz, co wydarzy się jutro..
Ciężko jest jednoznacznie powiedzieć, czy książka mi się podobała. Zapytaj mnie o to - powiem, że nienawidzę tej książki.  Zapytaj dlaczego. Dlatego, że jest tak niesamowita, że "nienawidzę" to jedyne silne uczucie, które potrafi wyrazić co czuję po jej przeczytaniu.   Ta książka skradła cząstkę mnie, która na zawsze zostanie między kartami.  Do których na pewno wrócę. Będę wracać do każdego tomu, żeby jeszcze raz móc przeżyć tyle pięknych chwil. Już tęsknię.  Pragnę ciepła i miłości, które wychylają się z niemalże każdej karty Ostatniej spowiedzi.  Pragnę, by ta miłość trwała wiecznie, by opowieść nigdy się nie skończyła..




Wyzwanie: książka, od której nie można się oderwać


1 komentarz:

  1. Czytanie tej książki (i jej poprzednich części) po prostu bolało. Przez większość czasu byłam maksymalnie wkurzona i groziło wybuchem. To jak autorka manewrowała akcją było godne podziwu, ale sądzę, że nie przyniesie jej to sympatii ;) Zgadzam się z twoją opinią całkowicie!

    Pozdrawiam,
    http://tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego działania - dziękuję!
Postaram się odpowiadać na Wasze komentarze i odwiedzać Wasze blogi :)