
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B
Ilość stron: 352
Moja ocena: 8/10
Po wydarzeniach z Szeptuchy przyszedł czas na finalne przygotowania do Nocy Kupały, podczas której ma się wypełnić przeznaczenie szeptuchy. Gosia jest rozdarta pomiędzy bogami i ukochanym. Ma wsparcie w Babie Jadze, która jednak skrywa niejedną tajemnicę. Na domiar złego, okazuje się, że Mieszko wciąż myśli o swojej dawnej żonie, Ote, która okazuje się wcale nie tak martwa, jak sądziła Gosława.
Noc Kupały jest bardzo dobrą kontynuacją pierwszego tomu. Śmiem nawet rzec, że lepszą!
Bohaterowie pozostają sobą, w tej części mamy okazję by poznać ich znacznie lepiej. Zarówno tych głównych - Gosławę i Mieszka, jak i tych, którzy odgrywają mniejsze rolę, jak na przykład Baba Jaga czy Mszczuj. O ile w pierwszej części młoda szeptucha była straszną hipochondryczką, typową kobietą z miasta która została skazana na mieszkanie na wsi (o, zgrozo!), to w tym tomie Gosia zdaje się powoli zaprzyjaźniać z wsią i wydaje się, że nawet jej to położenie zaczyna odpowiadać. Niemałą rolę zapewne odgrywa tu przystojny, silny i bardzo męski Mieszko. Chociaż czasami jego zachowanie było głupie i nieuzasadnione, chyba każda kobieta miałaby do niego słabość. Bo bądź co bądź, Mieszko to prawdziwy facet z krwi i kości. Taki ideał.
Najbardziej zaskakiwała mnie Baba Jaga. Na pozór uporządkowana starsza pani, a w głębi skrywa wiele tajemnic, bolesnych przeżyć i przykrych doświadczeń. Wychodzi na jaw jej młodość i choć może nie wypada tak mówić o szanowanej szeptusze - niezłe było z niej ziółko! Rzeczy, których się dowiedziałam o Jarogniewie sprawiały, że z niedowierzaniem czytałam po raz kolejny odpowiednie linijki.
Akcja powieści zdecydowanie zagęszcza się. Dzieje się więcej, intensywniej. W tej części jest więcej obecności bogów, a mniej nadprzyrodzonych stworzeń, chociaż i tych nie brakuje. Wydarzenia opisane w tej części, zwłaszcza to kulminacyjne wydarzenie jakim jest szukanie kwiatu paproci zostały przedstawione w sposób podniosły. Autorka trzymała czytelnika w napięciu do ostatniej chwili, a podczas lektury niejednokrotnie czytelnik mógł poczuć dreszcz grozy na plecach. Na bohaterów z każdej strony czyha niebezpieczeństwo, a człowiek z którym żyje się na co dzień może okazać się zupełnie kim innym. Nie wiadomo komu można ufać, nie wiadomo kto mówi prawdę.
Wątek miłosny jest w sam raz. Nie za dużo, nie za mało. Są pikantniejsze sceny, bez zbędnej otoczki i przesłodzenia. Jest jedna bardzo urocza scena - ale bez obaw, bez tęczy i tym podobnych! Prędzej można się spodziewać silnej ręki i rannych. Po prostu ta scena niesamowicie mi się spodobała, bo pokazuje ile jest w stanie zrobić zakochany facet dla swojej wybranki.
Dla fanek Mieszka- jest znacznie więcej retrospekcji z życia mężczyzny sprzed kilku setek lat. Przyznam, że początkowo te fragmenty mnie nudziły, ale jakoś tak się stało, że przekonałam się do nich i czytałam z dużym zaciekawieniem. Jest to bardzo fajny element powieści, bo widać jaka przemiana zaszła w Mieszku na przestrzeni wieków i pozwala poznać nieco lepiej pradawnego władcę, zrozumieć jego pobudki i poglądy.
Katarzyna Berenika Miszczuk w bardzo przystępy sposób opisuje słowiańskie tradycje, wierzenia i obyczaje. Opisuje jak wyglądała Noc Kupały i jej obchody, czy puszczanie wianków przez panny. (to właśnie z tym związana jest ta scena, o której przed chwilą pisałam!). Widać, jaki ogrom pracy autorka włożyła w tę powieść. Informacje o słowiańskich obyczajach to kopalnia wiedzy, więc wyobrażam sobie jak wiele Miszczuk musiała przeczytać o Słowianach, słowiańskich bogach i mitologii, aby z tego wszystkiego nie wyszło masło maślane.
Nie jest to książka lekka - moim zdaniem. Po raz pierwszy spotykam się z takim światem, takimi realiami. Do przyswojenia jest dużo wiedzy. Ale z pewnością jest to coś oryginalnego, wartego przeczytania. A przy okazji, można się na prawdę świetnie bawić.
I muszę, muszę o tym wspomnieć! Kocham okładki tej serii. Zarówno Szeptucha jak i Noc Kupały przykuwają wzrok i nie można się od nich oderwać. Jedynie szkoda, że grzbiet nie jest czerwony, podobnie jak w pierwszym tomie, a żółty. Ale to przeżyję, bo sama okładka... mistrzostwo!
Drugi tom cyklu Kwiat Paproci uważam za świetną kontynuację poprzedniczki. Mamy okazję do lepszego poznania bohaterów, zaczerpnięcia kolejnej dawki wiedzy o słowiańskich bogach, tradycjach i wierzeniach. Więcej akcji, więcej napięcia i niepewności wciągają czytelnika i trzymają do ostatnich stron. A zakończenie? Zakończenie sprawia, że natychmiast chciałoby się dorwać w łapki kolejny tom! Nie mogę się doczekać!