sobota, 8 grudnia 2018

Świąteczny list - Elyse Douglas

Czy gdybyście mieli możliwość odbycia podróży w czasie i na jakiś czas przeniesienia się do innej epoki, to skorzystalibyście z niej?

Święta to magiczny czas. Czas, który sprzyja zmianom, w którym dzieją się rzeczy niemożliwe, kiedy zdarzają się cuda. Małe rzeczy, które dla kogoś są cudem. Pogodzenie się z kimś bliskim, czyjś powrót do domu.

Eve Sharland też doświadczyła cudu. A zaczęło się od lampionu, który kupiła w sklepie z antykami. W zakurzonej latarence znalazła list z 24 grudnia 1885 roku, zaadresowany do.. Evelyn Sharland. Wiedziona ciekawością przeczytała list i wzruszona piękną historią postanowiła spełnić prośbę jego autora i zapalić lampion. Wtedy zaczęło się dziać coś dziwnego, bowiem Eve nagle znalazła się w miejscu niby znajomym, ale zupełnie innym. Odkryła, że jest w swoim mieście, w Nowym Jorku, w 1885 roku.

Za sprawą listu i lampionu wpada w świat intryg wpływowej rodziny Harringshawów. Jeden z braci, John, jest uczciwym i dobrym człowiekiem. To on jest autorem świątecznego listu, który napisał do Evelyn, tej z 1885 roku - jego wielkiej utraconej miłości. Albert Harringshaw, drugi z braci jest mężczyzną bezwzględnym, dbającym o powierzchowność i cielesne uciechy. Pragnie omotać Eve, jednakże ta jest silną i odważną kobietą, która nie daje łatwo sobą manipulować.

Podróż w czasie to temat dający wiele możliwości, ale jednocześnie trzeba bardzo uważać, aby nie zaliczyć wpadki. Autorka wspaniale wykreowała XIX wieczny Nowy Jork. Z dbałością o każdy szczegół skonfrontowała świat współczesny z tym sprzed ponad stu lat. Bardzo malowniczo pokazała XIX wieczne miasto i żyjących w nim ludzi, prawa jakimi rządził się wtedy świat: podział na biednych i bogatych, którzy żyją obok siebie, a ci drudzy zdają się nie zauważać pierwszych.

Intrygi, wpływowi ludzie z wyższych sfer i bardzo wygodne życie, a obok nędza: niedożywione dzieci, chorzy umierający na nieuleczalną wtedy gruźlicę, rodziny żyjące z dnia na dzień. Eve przeniknęła w obydwie te grupy. Za sprawą swojego wybawcy, Alberta Harringshawa miała okazję zobaczyć jak wygląda życie zamożnych i znaczących ludzi. Z kolei jej natura osoby dobrej, wrażliwej na cierpienie innych i niosącej bezinteresowną pomoc oraz upór dały jej sposobność obcowania z tymi, którzy nie żyli w luksusach. Począwszy od znajomości z pokojówką Millie, którą traktowała jak równą sobie, poprzez pomoc przy chorych w szpitalu powoli dążyła do wypełnienia misji, z którą - jak sobie tłumaczyła, przybyła do XIX wieku.

Książka niepozbawiona jest romantyzmu. Na szczęście ten wątek jest bardzo ładnie poprowadzony, jest delikatny, uroczy, ale nie ckliwy i cukierkowo słodki. Historia Evelyn i Johna to historia miłości, która przetrwa wieki, miłości silnej i czystej, płynącej prosto z serca. Jest też drugi wątek miłosny - Eve i detektywa Patricka Gantly'ego. Ta miłość również zasługuje na miano miłości ponadczasowej, bowiem Eve żyje w XXI wieku, a Patrick w XIX. Patrick jest elegancki i tajemniczy i tak samo myśli o Eve. Uczucie, które pojawia się między nimi jest początkowo ciche i tłumione, jednakże obydwoje czują iskry przecinające skórę i pożądanie. Wątek ten rozwija się powoli, ale ciekawie. 

Akcja książki toczy się wartko. Bohaterka na naszych oczach uczy się żyć w XIX wieku. Musi dostosować choćby swój sposób i styl mówienia, ubiór oraz zachowania. Na jej drodze co rusz pojawiają się ciekawe osobowości, niektórzy nastawieni do niej przychylnie, a inni wręcz przeciwnie. Eve musi ciągle mieć się na baczności, ważyć słowa i gesty. Niełatwo jest ukrywać swoje pochodzenie, unikać niebezpieczeństw, jednocześnie pragnąc pomóc połączyć się kochankom, uratować czyjeś istnienie i jeszcze obmyślić plan powrotu do swoich czasów, a przy tym wszystkim nie postradać zmysłów. Dzieje się naprawdę dużo, nie wiemy kto jest wrogiem a kto sprzymierzeńcem, a niebezpieczeństwa czyhają z każdej strony. Jest tajemnica, dreszczyk emocji, szczypta strachu, garść śmiechu i mnóstwo przyjemności z czytania. 

Bohaterowie książki są wyraziści i barwni, nawet ci odgrywający mniejsze role są znakomicie wykreowani. Autorka w papierowe postaci tchnęła życie, stworzyła ludzi o silnych, wyrazistych charakterach. Powieść czytało się szybko i z zapartym tchem. Mimo odrobinę nudnego początku bardzo szybko wciąga i już nie sposób jest się oderwać. Styl pisania Elyse Douglas jest prosty i lekki. Pisarka zasługuje na szczególną pochwałę ze względu na to, że potrafiła w usta bohaterów wkładać słowa, których ludzie używali przeszło sto lat temu i wypadło to naturalnie. 

Świąteczny list to powieść w której rzeczywistość miesza się z fantastyką w sposób naturalny. Niesamowity, bajkowy klimat i dodający uroku magiczny czas Świąt Bożego Narodzenia sprawiają, że powieść ma niepowtarzalny wydźwięk. Podróż w czasie, intrygi i niebezpieczeństwo, a na drugiej szali kobieta wiedziona romantycznymi pobudkami. Polecam wszystkim, którzy lubią wątek podróżowania w czasie, bo ten jest naprawdę znakomicie zbudowany, na dodatek ubrany w romantyczną historię, a bohaterowie są na najwyższym poziomie literackiego kunsztu. Dla tych, którzy nie lubią powieści typowo świątecznych, ale jednak chcą choć trochę poczuć ten klimat ta pozycja będzie idealna.


Zachęcam również do sięgnięcia po inne bestsellery księgarni :) 




3 komentarze:

  1. Książka zapowiada się bardzo dobrze, a ostatnie zdanie zdecydowanie odnosi się do mnie. Zapisze sobie ten tytuł 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym roku nie dam rady już jej przeczytać, ale jeśli natrafię na nią w przyszłym roku to chętnie się z nią zapoznam :)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego działania - dziękuję!
Postaram się odpowiadać na Wasze komentarze i odwiedzać Wasze blogi :)