czwartek, 4 czerwca 2015

Niebo jest wszędzie - Jandy Nelson

Zastanawiałam się, którą książkę ze stosika przeczytać pierwszą i z małą podpowiedzią pewnej osoby padło na "Niebo jest wszędzie".

"Niebo jest wszędzie" Jandy Nelson to powieść dedykowana młodzieży - w tej właśnie kategorii- literatury młodzieżowej została nominowana do najważniejszej brytyjskiej literackiej nagrody: Carnegie Medal. 
Sama tę książkę dodałam na półkę "do przeczytania" dawno temu - chyba 3 lata temu. Wtedy oczarowała mnie opisem, ale ciągle odkładałam jej przeczytanie, aż wreszcie wypożyczyłam ją z biblioteki. Teraz żałuję, że przeczytałam ją dłuugo po tym, jak mi się spodobała. Dlaczego? W ciągu tych 2-3 lat mój czytelniczy gust uległ zmianie, i jestem pewna, że wtedy książka wywarłaby na mnie większe wrażenie. 

Lenny jest siedemnastolatką, która właśnie straciła siostrę. Przed szesnastoma laty ich matka je opuściła, a wychowuje ja babcia wraz z wujkiem. Nie może pogodzić się z tym, że nie ma już Bailey, osoby najważniejszej w jej życiu, że nigdy nie będzie jej dane być z siostrą. Wydaje jej się, że nikt jej nie rozumie. Odtrąca babcię, najlepszą przyjaciółkę.. jedyną osobą, która wydaje się rozumieć Len jest chłopak zmarłej siostry, Toby. Ta dwójka zbliża się do siebie, co robi się dosyć niezręczne. W końcu w życiu dziewczyny pojawia się też inny chłopak, a sprawy stają się coraz bardziej zawikłane..
Żeby nie zdradzić fabuły, poprzestanę na tym. 

To, co w książce mnie zaskoczyło to.. niebieska czcionka. Po raz pierwszy czytałam książkę z kolorową czcionką. Trudno się przyzwyczaić i chyba przez całą lekturę mi to przeszkadzało, chociaż nie jest to jakimś dużym minusem.
Natomiast bardzo dużym minusem jest postać głównej bohaterki. Lenny jest infantylna, zachowuje się nie jak siedemnastolatka, ale jak trzynastolatka. Niektóre słowa, których używa, doprowadzały mnie do szału, podobnie jak niektóre zachowania. Ponadto narracja jest pierwszoosobowa, więc przez całą lekturę jesteśmy skazani na obecność Lenny.
Niektóre wątki są tak nierealne, że nawet ciężko je sobie wyobrazić. To też coś, co zaniża moją opinię o książce. 

Podobał mi się pomysł z wierszami, które Lenny pisała i rozrzucała po całym mieście, które w pewien sposób dawały upust jej emocjom i cierpieniu, jakie przeżywała po stracie siostry. 
Podobał mi się ogród Gram - chociaż nie jest opisany szczegółowo, potrafię sobie go wyobrazić z każdym detalem, jako piękne, magiczne miejsce. I polubiłam samą postać Gram, babci-artystki-ogrodniczki. Na duży plus jest również postać Joego, jego zachowanie i sposób bycia. 

Książka nie wprawiła mnie w zachwyt, ale myślę, że to kwestia wieku. Dla młodszych czytelniczek - 15-17-latek prawdopodobnie książka będzie miała inny wydźwięk. Mimo wszystko, uważam ją za lekką lekturę na wieczór albo dwa, ale nie warto się spodziewać fajerwerków. Książkę zaliczyłabym do kategorii: "Coś do poczytania" - bez głębszego przekazu, bez głębszej treści, ale całkiem przyjemna. 

7 komentarzy:

  1. Mnie tez zaskoczyła niebieska czcionka. Nigdy nie czytałam ksiażki, w której czcionka miałaby inny kolor niż czarny.. To dość inne trzeba przyznać. Jednak książka sama w sobie nie zachwyciła mnie. Wiem, że trudno oceniać po opisie, ale masz rację, że tutaj duzą rolę odegra wiek. Parę lat temu, jak miałam te 15 lat pewnie bym się zachwyciła ksiazką, ale teraz mój gust się trochę bardziej ustabilizował. Zwsze szukam czegoś innego w książkach a takie lekkie pozycje, do poczytania po prostu mi tego nie zapewniają. Co nie znaczy, że po takie nie siegam. Czasami lubie poczytać sobie coś lekkiego, niezbyt wymagajcego myślenia.

    Na dzień dzisiejszy jej nie przeczytam, ale kto wie? Może kiedyś wpadnie mi w ręce :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam cię do Liebster Blog Awards! więcej znajdziesz u mnie: http://opiniumkosa.blogspot.com/2015/06/lba-liebster-blog-awards-2.html

      Usuń
  2. Ojeja, książka nie dla mnie. Strasznie emocjonalnie przeżywam to, co czytam, a ta dziewczyna ewidentnie doprowadzałaby mnie do szału :D Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, kolorowa czcionka? Ciekawe. Naprawdę ciekawe. Chociaż opis książki tak średnio mnie interesuje i sama książka również do siebie mnie nie przyciąga, to przeczytałabym ją z chęcią ze względu na czcionkę! :D Może kiedyś nawet naprawdę sięgnę po Niebo jest wszędzie, ale na pewno nie w pierwszej kolejności. :)

    http://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna książka-czytałam kilka razy co zdarza mi się niezmiernie rzadko. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czcionka innego koloru niż czarny, to chyba jedyne co mogłoby mnie skusić do tej książki, jednak szkoda mi czasu, bo jak wspominasz, mi też chyba troszkę za późno na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego działania - dziękuję!
Postaram się odpowiadać na Wasze komentarze i odwiedzać Wasze blogi :)