niedziela, 28 lutego 2016

Miłość bez scenariusza - Tina Reber

Tytuł: Miłość bez scenariusza
Autor: Tina Reber
Ilość stron: 670
Ocena: 6/10
Skąd: pożyczona od koleżanki 



Ryan Christensen to rozchwytywany aktor, którego uwielbiają tysiące, a zwłaszcza kobiety. W pewnym momencie jego sława zaczyna mu bardzo utrudniać życie. Uciekając przed fankami wpada - dosłownie do pubu, gdzie nieoczekiwanie znajduje spokój, ale czy tylko?Właścicielką pubu jest Taryn Mitchell, kobieta która niedawno przeżyła zawód miłosny, nie szaleje na punkcie Ryana tak jak większość kobiet i być może dlatego dostrzega w nim nie gwiazdę, ale sympatycznego, zabawnego i zmęczonego sławą mężczyznę. Taryn po ostatnim związku trzyma mężczyzn na dystans, ale nie wiedząc kiedy zaczyna czuć do Ryana coś, nad czym nie potrafi zapanować.. Tylko czy taka miłość, miłość w świetle fleszy, wśród paparazzich, dziennikarzy i niekończących się plotek ma rację bytu? 

Miłość bez scenariusza to typowy romans, dlatego osoby nie lubiące tego gatunku nawet nie powinny się za nią brać, bo prawdopodobnie cisną ją w kąt po pierwszych rozdziałach. Ale dla miłośników romantycznych historii książka będzie idealna! Zarówno Ryan jak i Taryn są pełnymi, dobrze zbudowanymi postaciami. Taryn nie jest kolejną bezbronną, "zwyczajną" dziewczyną, która zakochuje się w przystojnym, bogatym i sławnym mężczyźnie. Kobieta jest niezależna, prowadzi własny biznes, który doskonale prosperuje, ma udziały w kilku winnicach, nie jest więc kolejną schematyczną bohaterką. Nie jest infantylna, nie rozwodzi się nad tym, jak przystojny jest Ryan i nie piszczy na jego widok. Jest dojrzałą kobietą, która wie czego chce.  Ryan z kolei musi zmagać się z tym wszystkim, co niesie za sobą sława - bo sława to nie tylko pieniądze, wieczna chwała i fani, jakich każdy chciałby mieć - sława to wieczne wyjazdy, praca nawet 16 godzin na dobę, natrętne wielbicielki, media czyhające za każdym rogiem i ciągłe bycie na celowniku. Poza głównymi bohaterami mamy też sporo pobocznych - Marie, Tammy, Pete, rodzice Ryana - wszystkich polubiłam od samego początku. Przyjaciele Taryn tworzą idealną paczkę, a tacy przyjaciele to prawdziwy skarb!  

Tina Reber napisała świetny romans, który ukazuje życie celebryty od drugiej strony. Czytelnik poznaje życie aktora poza kamerami, wszystko to, z czym musi się mierzyć na co dzień. Wyobrażacie sobie, że nawet po bułki musicie chodzić z ochroną? Że nie możecie wyjść do kina, bo zostaniecie napadnięci przez tabuny fanek, które są zdolne nawet do rękoczynów, by tylko móc dotknąć swojego idola? Wyobrażacie sobie, że nie możecie pójść na randkę, bo skończyłaby się katastrofą, a o wszystkim nazajutrz napiszą brukowce? Dzięki tej książce uświadomiłam sobie, jak cenna jest prywatność. Zastanawiając się nad tym, nie oddałabym swojej prywatności za sławę. Nawet, jeśli miałabym na koncie miliony i byłabym znana na całym świecie - nie, dziękuję, wybieram prywatność. Powieść pokazuje, że ludźmi, zwłaszcza tymi sławnymi rządzą media. Porusza też problem miłości na odległość, wyrzeczeniami jakie się z tym łączą, a także niezwykle ważną w związku kwestię zaufania i wierności.  

Miłość bez scenariusza to książka lekka i odprężająca, czyta się ją łatwo i przyjemnie, ale odniosłam wrażenie, że to co jest rozpisane na niemalże siedmiuset stronach, z powodzeniem można by było zawrzeć w pięciuset. Nie mogę powiedzieć, że książka mnie nudziła, ale czasem aż się prosiło, by przyspieszyć akcję, by zaczęło się coś dziać!  Język autorki jest ładny, estetyczny. Mamy parę pikantniejszych scen, które dodają powieści pieprzu,  ale przede wszystkim jest czule i słodko. Książka jest dobra "do poczytania". Mnie osobiście ani nie zachwyciła, ani nie rozczarowała. Poznałam losy Ryana i Taryn i pewnie też sięgnę po kolejną część. A fani typowych romansów na pewno będą zadowoleni.  

Bierze udział w wzywaniu: Czytam opasłe tomiska 

czwartek, 25 lutego 2016

Pretty Little Liars Book TAG

Za nominację do tagu inspirowanego serialem Pretty Little Liars dziękuję autorce bloga http://dobraksiazka1.blogspot.com/ :) 

Z przyjemnością wykonam tag, zwłaszcza, że uwielbiam PLL i wraz z nowym sezonem na nowo zakochałam się w Kłamczuchach <3

Spencer Hastings - mózg drużyny





Do tej roli najbardziej pasuje mi Hermiona z Harry'ego Potter'a. No bo kto, jak nie ona? Zresztą nawet sama postać Hermiony przypomina mi Spencer, która jest moją ulubioną Kłamczuchą <3 







Hanna Marin- bohaterka odznaczająca się niebanalną urodą i pewna swoich wdzięków.


Charlotte z Trylogii Czasu. Co prawda czytałam ją już dawno, ale pamiętam, że ta dziewczyna strasznie mnie denerwowała.. ale urody i wdzięków nie można jej odmówić. 




Aria Montgomery- bohater, który wyróżnia się ubiorem, jak i sposobem bycia.

Luna Lovegood! Pierwsze co mi wpadło do głowy, a wcześniej o niej nie pomyślałam. Trzeba przyznać, że wyróżnia się ubiorem, ale jej najbardziej charakterystyczną cechą jest sposób bycia - niepowtarzalny, nie do podrobienia.





Emily Fields- bohater, który całkowicie oddaje się swoim pasjom.





Może Finley z Niezbędnika obserwatorów gwiazd? Jego pasją była koszykówka i poświęcał koszykówce nie tylko wiele uwagi, ale przede wszystkim swoje serce. Swoją drogą - cudownie jest mieć taką pasję, którą się czuje całym sobą.











Alison DiLaurentis- bohater, który ma wiele twarzy.




Okej, wyśmiejcie mnie, ale pierwsze skojarzenie? Christian Grey. No po prostu nie mogłam się powstrzymać :D Swoją drogą, nikt inny mi do głowy nie przychodzi w tej chwili








Mona Vanderwaal- bohater, który okazał się nie być po ciemnej stronie mocy, choć nic na to nie wskazywało.





Najbardziej do tej kategorii pasuje mi Severus Snape. Chyba nikt w początkowych tomach nie spodziewał się, że tak się to wszystko zakończy.. Poza tym nikt inny nie przychodzi mi w tej chwili do głowy.




Toby Cavanaugh- postać, która została niesłusznie o coś oskarżona.



Może Kayden z Przypadków i Ocalenie Callie i Kaydena ? Ten chłopak wiele w życiu wycierpiał i bardzo przypomina mi Toby'ego, więc do tej kategorii wydaje mi się, że pasuje idealnie. 








Caleb Rivers- bohater, który zachwycił Cię od pierwszych stron książki.



Z ostatnio przeczytanej Dziewczyny z porcelany - Michał. Może początkowo nie był ideałem, w którym można się bezgranicznie zakochać, ale od początku go polubiłam, a z każdą kolejną stroną zachwycałam się nim coraz bardziej. 


Ezra Fitz- postać, która uwielbia sztukę oraz kocha czytać.



Nie mogę sobie przypomnieć, jak to było z tym czytaniem, ale wiem na pewno że zarówno Jude jak i Noah z Oddam Ci słońce kochali sztukę. 







Jenna Marshall- postać, która cieszy się z cierpienia innych.



Tak mi do głowy przyszedł Joffrey z Pieśni Lodu i Ognia i myślę, że pasuje do tej kategorii idealnie.





Melissa Hastings- wyidealizowana i irytująca postać.




Jak mnie irytowała Triss z Niezgodnej.. Chyba nikt inny tak mnie nie denerwował. Czy jest wyidealizowana? Trochę tak, ale irytująca przede wszystkim. 






Wren- bohater, którego lubisz, mimo że ma swoje za skórą.



Wrena akurat nigdy nie lubiłam.. A z takich "niegrzecznych" bohaterów lubię hm..Azazela! Z książek Katarzyny Miszczuk (Ja, diablica). Ma swoje za skórą i generalnie do dobrych nie należy, ale mimo wszystko go lubię. Nadaje książce charakteru :D





A- czarny charakter owiany tajemnicą i siejący grozę.




Odpowiedź chyba najbardziej oczywista z oczywistych, ale nie potrafię nikogo innego wymyślić: Voldemort.









Chyba żaden tag do tej pory nie był dla mnie tak czasochłonny, ale szukając dopasowań i jednocześnie wspominając PLL świetnie się bawiłam! :)

Nie mam pojęcia kto z Was ogląda Pretty Little Liars, czy w ogóle ktoś ogląda, więc nie nominuję nikogo. Ale jeśli jest tu jakiś fan, niech się zgłosi w komentarzu! :) A jak ktoś chce wykonać tag - zapraszam! :) 

wtorek, 23 lutego 2016

I była miłość w getcie - Marek Edelman (Paula Sawicka)

Tytuł: I była miłość w getcieAutor: Marek Edelman; spisała Paula Sawicka
Ilość stron: 194
Ocena: 8/10
Skąd: biblioteka 



Do niedawna nie miałam pojęcia o istnieniu tej książki. Pamiętam, że czytając w liceum Zdążyć przed Panem Bogiem byłam niesamowicie poruszona, dlatego gdy tylko natknęłam się na tę pozycję od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. 

Marek Edelman urodził się w styczniu 1919 roku w Homlu (na Białorusi) w rodzinie żydowskiej ( w jego biografii często pojawia się inna data urodzenia - 1 stycznia 1922 w Warszawie - po drugiej wojnie światowej Edelman podawał tę właśnie drugą datę, by uniknąć repatriacji na teren ZSRR). W rzeczywistości na początku lat 20-tych wraz z rodziną przeprowadził sie do Warszawy. W okresie II wojny światowej Edelman działał w Bundzie, a w 1942 współzakładał Żydowską Organizację Bojową. Bił się w powstaniu w getcie warszawskim, a po śmieci lidera Żydowskiej Organizacji Bojowej przewodził powstaniu. Uczestniczył potem w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie osiadł w Łodzi, gdzie mieszkał do końca życia. W PRL-u działał w opozycji demokratycznej. W latach 80. działał w podziemnej Solidarności, był w zarządzie łódzkiej organizacji związku. W stanie wojennym trafił do internatu. W 1989 roku zaczął działać w Ruchu Obywatelskim Akcja Demokratyczna, potem w tworzonej przez Tadeusza Mazowieckiego Unii Wolności, oraz - po jej rozwiązaniu - w Partii Demokratycznej. Zawsze był sumieniem młodszych kolegów, gdy przemawiał, sala milkła i słuchała.

I była miłość w getcie w sposób prosty i surowy opowiada o życiu ludzi w getcie w czasie II wojny światowej. Autor nie oszczędza czytelnika, mówi tak, jak było, nie upiększa nie ubarwia, nie stroni od swoistego rodzaju brutalności. Opowiada o miłości, ale nie tylko. Marek Edelman wspomina swoich znajomych, o których nikt po nim nie będzie już pamiętać. To taki hołd dla ludzi, z którymi żył, walczył, którzy umierali będąc na progu życia. Opowiada też o sile przyjaźni, lecz to właśnie na miłości się skupia. Miłości między kochankami, dwójką młodych ludzi wrzuconych bezlitośnie w czasy holokaustu, miłości matki do córki, dziecka do matki, miłości między przyjaciółmi, miłości nauczycielki do uczniów, z którymi poszła na śmierć. Wreszcie miłości takiej niewidocznej, gdy ktoś pragnie uratować drugiego człowieka, niewiele o nim wiedząc i będąc świadomym, że jego wysiłki na niewiele się zdadzą, bo z kulą nie wygra.. 
Marek Edelman przekazuje świadectwo tego, co przeżył, czasów w jakich dane mu było dorastać. 

Nie jest to lektura, którą czytelnik będzie zachwycony. Nie da się nią zachwycać, bo dociera do nas okrucieństwo, do jakiego zdolni są ludzie. Dociera, co potrafi zrobić człowiek człowiekowi, jak bardzo poniżyć, upodlić, jaką bestią może być człowiek. Opowiadania Marka Edelmana po raz kolejny dobitnie pokazują, jak było w czasach II wojny światowej. 

Bo nienawiść dużo łatwiej wzbudzić, niż skłonić do miłości. Nienawiść jest łatwa. Miłość wymaga wysiłku i poświecenia.

Ciężko jest wyrażać swoją opinię o tej książce, zachęcać do przeczytania - moim zdaniem, do tej książki każdy musi dojrzeć w swoim czasie. Jedni ją przeczytają z zapartym tchem i łzami w oczach, inni z obojętnością, a jeszcze inni nigdy po nią nie sięgną. Każda z tych osób zapewne ma swoje powody i w moim mniemaniu, każdy postąpi słusznie, niezależnie od decyzji. Bo tej książki nie czyta się po to, żeby przeczytać, żeby ją odhaczyć na liście - książki tego typu czytamy, bo czujemy, że chcemy, że powinniśmy, że teraz jest na to czas. 


Przeczytana w ramach wyzwania: Pod hasłem 



sobota, 20 lutego 2016

Jesienna miłość - Nicholas Sparks

Tytuł: Jesienna miłość
Autor: Nicholas Sparks
Ilość stron: 208
Ocena: 7/10
Skąd: biblioteka

Sparksa chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Większość pewnie też zna Jesienną miłość, albo film Szkoła uczuć. Ja film oglądałam już bardzo dawno temu i nie znałam książki, więc mnie podkusiło, żeby w końcu przeczytać pierwowzór.

Landon jest siedemnastoletnim chłopakiem z tak zwanej dobrej, bogatej rodziny. Niczego mu nie brakuje, ma przyjaciół, czasami jest niesforny. Trafia na zajęcia z teatru, gdzie jest również Jaime. Jaime, córka pastora, jest chyba najlepszą osobą w całej szkole. Udziela się charytatywnie, wszystkim pomaga, nie rozstaje się z Biblią, jest wzorem do naśladowania. Nie jest lubiana w szkole, a Landon to zupełne jej przeciwieństwo. Tak się składa, że to właśnie Landon i Jaime mają zagrać główne role w przedstawieniu.

Kiedy oglądałam kilka lat temu film, byłam wprost oczarowana. Po kilku latach sięgając po książkę spodziewałam się podobnych emocji, ale się zawiodłam. Chociaż historia jest dobra (dla osób, które nie znają historii tego typu na pewno będzie świetna), powinna poruszać i skłaniać do przemyślenia swojego życia, na mnie tym razem nie wywarła wrażenia. Polubiłam bohaterów, generalnie nie mam im nic do zarzucenia, ale całość przeczytałam z..obojętnością? Może to kwestia tego, że znałam już losy Landona i Jaime i nie było niczego, co mogłoby mnie zaskoczyć. 

Nie zaprzeczę jednak, że Sparks pięknie ujmuje pierwsze zakochanie, uczucie rodzące się między dwójką młodych, niedoświadczonych ludzi, na kark których spada ciężar, który ciężko udźwignąć nawet dorosłym. Sparks opowiada o tych uczuciach w sposób piękny i czysty. 

Chociaż książka nie wzbudziła we mnie tego ogromu emocji, nadal uważam ją za mądrą, wzruszającą historię. Porównując niektóre młodzieżówki, które powstają obecnie i Jesienną miłość myślę, że ta druga jest o niebo lepsza, chociaż dla wielu pewnie fakt, że rzecz dzieje się w drugiej połowie XX wieku będzie stanowił swojego rodzaju barierę. Nie płakałam, nie śmiałam się na głos ani nie przeżywałam emocjonalnej karuzeli, ale jest w tej książce coś, co sprawia, że mimo wszystko wspomina się ją z pewnym rozrzewnieniem. Jeśli ktoś lubi takie historie, romanse, książki opowiadające o miłości nastolatków, prawdopodobnie się nie zawiedzie. 

Bierze udział w wyzwaniach:
Czytam Young Adult
Pod hasłem 

czwartek, 18 lutego 2016

Czytam Polskich Autorów: Ja, diablica - Katarzyna Miszczuk

Tytuł: Ja, diablica
Autor: Katarzyna Miszczuk
Ilość stron: 414
Ocena: 9/10
Skąd: biblioteka 



Wiktoria Biankowska umiera mając zaledwie 20 lat. Po śmierci o jej duszę targują się anioł z diabłem, zależnie od tego który wygra, dziewczyna ma trafić do Nieba albo Piekła. I w ten właśnie sposób trafia do piekielnego Los Diablos, gdzie dostaje przywilej, o którym pomarzyć mogą zwykli obywatele Niższej Arkadii - zostaje diablicą. Jej zadaniem jest targowanie się o dusze zmarłych, czyli rekrutowanie nowych obywateli Piekła. Dziewczyna nie może pogodzić się ze swoją przedwczesną śmiercią, dlatego ciągle wraca na ziemię, gdzie zostawiła brata i miłość swojego życia - Piotra. Piotr nie wie jednak o uczuciach Wiktorii, a w Piekle o jej względy zabiega nieziemsko przystojny diabeł Beleth..

Nie wiecie, jak się cieszę, że to cudo wyszło spod pióra polskiej autorki. Czytałam już masę trylogii czy tetralogii z aniołami, wampirami, wilkołakami bądź innymi nadnaturalnymi istotami, większość bazowała na jakimś schemacie, a Ja, diablica to coś oryginalnego, nie spotkałam się jeszcze z podobnym pomysłem. 

Bohaterowie są świetnie wykreowani. Wiktoria początkowo nie wzbudzała mojej sympatii, ale z każdą kolejną stroną przekonywałam się co do jej osoby. Za to od razu pokochałam Beletha i Azazela - diabły, które mimo, że mają swoje za skórą są postaciami tak uroczymi i zabawnymi, że ciężko ich nie lubić. W Piekle jest wiele barwnych osobowości - nie tylko diabły i Lucyfer, ale też postaci takie jak Kleopatra, Juliusz Cezar, Napoleon, Elvis Presley czy Marylin Monroe. 

Czasami denerwowało mnie zachowanie Wiktorii w stosunku do Piotra, w którym była zakochana po uszy. Wiem, że wątek romantyczny w takich książkach jest nieodzownym elementem fabuły i ten był całkiem fajny, mimo to, nie potrafiłam czasami znieść poczynań dziewczyny. Z drugiej strony, zakochane dziewczyny potrafią robić różne głupoty, dlatego jej wybaczam :D

Fabuła jest ciekawa i oryginalna, a kiedy zaczyna się właściwa akcja, czytelnik przepada. Książka bardzo wciąga, do czego z pewnością przyczyniają się lekki styl autorki i humor. Niejednokrotnie śmiałam się na głos, głównie za sprawą Azazela i Beletha. Czy wspomniałam już, że są cudowi? Humor to coś, czego zdecydowanie nie można odmówić tej książce. 

Piekielno-ziemski klimat tej książki jest niepowtarzalny, Katarzyna Miszczuk serwuje czytelnikowi swoją wizję tego, co dzieje się po śmierci. Przełamuje utarte schematy i przedstawia bardzo ciekawą, zabawną alternatywę. 

Ja, diablica to lektura lekka i przyjemna, ani się obejrzysz a przepadniesz i będziesz chciał więcej, zwłaszcza po takim zakończeniu! Nieszablonowi bohaterowie, intrygująca fabuła i humor czynią książkę klimatyczna i wciągającą.  Autorka umiejętnie łączy fantasy z wątkiem miłosnym, dodaje odpowiednią dawkę akcji i intryg, okrasza wszystko zabawnymi tekstami i voilà! Idealna książka na zimowe popołudnia. Czytając aż ciężko uwierzyć w to, że ta książka jest dziełem polskiej autorki. Sama długo się wzbraniałam przed czytaniem tej trylogii, głównie przez to, że okładka mnie odstraszała, a po lekturze, nawet okładka zaczęła mi się podobać. Jeśli się wahacie czy po nią sięgnąć - przeczytajcie, bo warto! Śmiem sądzić, że jest lepsza od większości zagranicznych trylogii, które do tej pory czytałam. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą równie dobre jak ten. 

Bierze udział w wyzwaniach: 



środa, 17 lutego 2016

Walentynkowy Maraton Czytelniczy: moje postępy

Pierwszy dzień maratonu za nami, miałam wczoraj wstawić relację z pierwszego dnia, ale nim skończyłam czytanie było już sporo po północy. Najważniejsze: udało się wykonać zadanie! :)
Nieco więcej na Facebooku: Apteka Literacka na facebooku 



Dzień pierwszy 
Kategoria: Klasyk z motywem miłości
Książka: Wichrowe Wzgórza
Ilość stron: 318
Zaliczone: TAK
Wrażenia: Obawiałam się, że nie dam rady z tą książką w jeden dzień. Uwielbiam czytać klasyki, ale zazwyczaj rozkładam sobie czytanie na trzy czy cztery dni - nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale myślę, że literaturę klasyczną, autorki takie jak Bronte czy Austen powinno czytać się powoli. Początkowo spokojnie, ale gdzieś w okolicach setnej strony przepadłam. Piękna historia, w której miłość jest takim dopełniającym dodatkiem, ale równie ważna jak historia główna. Pokochałam postać Heathcliffa, którego ciężko określić w kategoriach dobra i zła. Bohaterowie to mistrzostwo, fabuła jest świetna, w ogóle nie nudzi, można się rozkoszować każdym słowem. Wkrótce w recenzji powiem Wam więcej o tej książce, ale już widzę, jak trudne zadanie przede mną stoi, by zrecenzować klasyk i niczego mu nie ująć. 



Przed nami drugi dzień, tym razem z typowym romansem. Wybrałam Jesienną miłość. Jak mi poszło, przekonamy się wieczorem - w późnych godzinach wieczornych, a może nawet nocnych aktualizacja tego posta odnośnie drugiego dnia maratonu. :)


Dzień drugi
Kategoria: typowy romans
Książka: Jesienna miłość
Ilość stron: 208
Zaliczone: TAK
Wrażenia: Lubię poczytać Sparksa od czasu do czasu, a Jesienna miłość to chyba jedna z Jesiennej miłości.
najpopularniejszych jego książek. Niestety, widziałam wcześniej film, więc wiedziałam jak się skończy cała historia, ale mimo wszystko przyjemnie się ją czytało.  Nie wywarła na mnie tak ogromnego wrażenia jak za pierwszym razem (film), ale nie można jej odmówić tego, że to historia przepiękna i wzruszająca. Myślę, że ponadczasową. Jeśli komuś miałabym polecić coś od Sparksa, z pewnością wspomniałabym o Jesiennej miłości. 





Póki co przez maraton idę bezproblemowo, jutro zmagamy się z piękną okładką - okładką, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Niestety Baśni Barda Beedle'a nie udało mi się zdobyć, dlatego będę czytać Maybe Someday - nareszcie! Jutro, podobnie jak dziś, wieczorem zaktualizuję ten post  z opisem trzeciego dnia maratonu. 

Dzień trzeci
Kategoria: okładka, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia
Książka: Maybe Someday
Ilość stron: 381
Zaliczone: TAK
Wrażenia: Tyle się naczytałam o Colleen Hoover i jej twórczości, aż w końcu nadszedł czas, by ją Maybe Someday czytałam same pozytywne opinie i miałam bardzo wygórowane oczekiwania. Troszkę się zawiodłam, ale to jest niczym w porównaniu z tym, jak bardzo podobała mi się ta książka. Nie będę się rozwodzić nad nią tutaj, bo zabrakłoby słów na recenzję (która się ukaże wkrótce). Colleen Hoover pisze pięknie, przenika do serca czytelnika, wzrusza.. a książka? Książka jest piękna, delikatna, zmysłowa. Sprawia, że ciężko jest wyrazić słowami swoje odczucia po przeczytaniu książki. Brawo, Colleen Hoover! Właśnie to powinien czuć czytelnik po przeczytaniu książki.
poznać. O


Dziś czwarty dzień, a przede mną I była miłość w getcie. Lubicie książki nawiązujące do wydarzeń z II wojny światowej? Ja uwielbiam! Zresztą nie tylko z II wojny, ale ogólnie tematykę wojenną, okupacyjną. W godzinach wieczornych aktualizacja posta :)

Dzień czwarty
Kategoria: słowo "miłość" w tytule
Książka: I była miłość w getcie
Ilość stron: 191
Zaliczone: TAK (dwa dni)
Wrażenia: Pochłonął mnie remont pokoju i zabrakło mi czasu na czytanie. Książkę tę czyta się bardzo szybko, ale zwyczajnie nie miałam czasu. Kradłam każdą chwilę i tak w dwa dni udało mi się przeczytać I była miłość w getcie. Krótko: polecam ją każdemu.  Autor mówi wprost, bez zbędnych ozdobników, z odrobiną brutalności o tym, jak było w getcie, jak żyli ludzie w czasie II wojny światowej i czym była miłość w getcie.

Przez to opóźnienie, dopiero teraz (23:00) zaczynam książkę z dzisiejszej kategorii, czyli para na okładce. Ten jeden dzień Gayle Forman. Pewnie nie wyrobię się w czasie maratonu, czyli do jutra włącznie, ale przeczytać i tak przeczytam! :) 

niedziela, 14 lutego 2016

Anatomia uległości - Augusta Docher

Tytuł: Anatomia uległości                                                  
Autor: Augusta Docher
Wydawnictwo: Wydawnictwo Lucky 
Ilość stron: 592
Ocena: 7/10
Skąd: egzemplarz recenzencki 



Melania Duvall to kobieta niezależna, żyjąca na swój sposób i na swoich zasadach. Nie daje sobą pomiatać, zwłaszcza mężczyznom - to ona rządzi nimi, nie na odwrót. Pewnego dnia  na jej drodze staje Adam Harding, mężczyzna twardo stąpający po ziemi i nie znoszący sprzeciwu. Co się stanie, gdy zderzą się ze sobą dwa tak silne charaktery?  A co się wydarzy, kiedy do gry dołączy namiętność i pożądanie? 

Melania początkowo zaskarbiła sobie moją sympatię, głównie dzięki temu, że była kobietą twardą, miała swoje zasady, reguły i granice. Wiedziała czego chce i kiedy ma się zatrzymać - nie pozwoliła, by ktoś narzucał jej swoje zdanie, kierował nią albo wywierał na nią wpływ. To mi się bardzo spodobało, dlatego byłam zawiedziona, kiedy z każdą kolejną stroną stawała się posłuszna i potulna jak baranek. Nie potrafiłam zrozumieć niektórych jej zachowań, ale mimo to wciąż ją lubiłam. Adam z kolei to bohater bardzo atrakcyjny, z jednej strony apodyktyczny i stanowczy, a z drugiej czuły i delikatny. W Adamie mieści się masa cech, taka mieszanka, która wydaje się być wręcz idealna (no, może z małymi wyjątkami.) 

Kiedy ta dwójka się spotyka, pożądanie aż iskrzy. Adam proponuje Melanii niecodzienny układ.. Gdy kobieta się zgodzi, jej życie niewątpliwie się zmieni. Melania zdaje sobie z tego sprawę, ale nie potrafi odmówić mężczyźnie, bo to by oznaczało koniec ich znajomości, a tego zdecydowanie nie chce. Tak więc podejmuje wyzwanie i para zaczyna swoistego rodzaju erotyczną przygodę.

Gdybym miała przyporządkować Anatomię uległości do jakichś gatunkowych ram postawiłabym na erotyczną powieść obyczajową okraszoną szczyptą bdsm. Nie brakuje tu scen erotycznych, namiętnych, pikantnych i gorących, ale utrzymanych w dobrym tonie. Elementy bdsm dodają powieści smaczku. Autorka w bardzo delikatny sposób przedstawia czytelnikowi sedno sprawy - aby pomiędzy dwójką ludzi miał szansę zaistnieć taki układ najważniejsze jest zaufanie. Ogrom zaufania. 

Augusta Docher w powieści porusza tematykę miłości - tej romantycznej, szalonej i namiętnej pomiędzy dwójką ludzi, ale także miłości na innych płaszczyznach - choćby miłości rodziców do dziecka czy miłości pomiędzy rodzeństwem. Autorka porusza problem zaufania w związkach, bezpieczeństwa, a także nawiązuje do tego, jak duży wpływ na życie człowieka może mieć przeszłość, wspomnienia i błędy młodości. Przede wszystkim mówi o sile pożądania, przekraczaniu własnych granic i jednocześnie kontrolowaniu własnych żądzy. 

Książka podzielona jest na dwie części - pierwsza skupia się przede wszystkim na erotycznych doznaniach bohaterów, jest gorąca i szalona. Druga pozwala czytelnikowi trochę odetchnąć, ale jest równie gorąco jak w pierwszej części, z innych tylko powodów. Mnie to właśnie ta druga część podobała się bardziej, bo zdecydowanie więcej się działo - o ile w pierwszej części niektóre fragmenty momentami mnie nudziły, tak druga część pochłonęła mnie całkowicie. 

Styl autorki jest lekki, dlatego powieść czyta się w ekspresowym tempie, mimo tego, że jest dosyć obszerna. Augusta Docher jest bardzo dokładna, nie podaje nam suchych informacji, niemających potwierdzenia w rzeczywistości.  Wszystko co nam serwuje, szczególnie odnośnie bdsm, układu Pan-Uległa jest sprawdzone, realne i prawdziwe. Od strony technicznej powieść jest bardzo staranna i dopracowana, co się chwali! Oby więcej autorów przykładało tak dużą uwagę do tego, co daje czytelnikowi. Pewnie sporo osób będzie porównywało Anatomię do trylogii Grey'a, sama autorka wspomniała o tym w posłowiu. I tak jest, pewnych schematów i podobieństw nie da się uniknąć, jednak pod względem technicznym i językowym powieść Augusty Docher jest o niebo lepsza. Sama fabuła spodobała mi się o wiele bardziej, tak samo jak bohaterowie. 

Kilka słów o okładce - piękna, subtelna, delikatna, jednocześnie pobudzająca zmysły. 

Anatomia uległości pobudza zmysły czytelnika, przyprawia o rumieńce i przyspieszone bicie serca. Dostajemy dawkę namiętnych erotycznych scen, z kart powieści aż kipi od pożądania. Jednocześnie z historii emanuje ciepło, czułość i subtelność. Bohaterowie uczą się ze sobą żyć, odnajdują siebie w nowych sytuacjach, uczą się sobie ufać i odkrywać siebie nawzajem. Porusza nie tylko tematykę pożądania, ale też o wiele poważniejszą - wyrażania i akceptowania potrzeb i fantazji seksualnych swoich i partnera. Po cichutku sobie myślę, że chyba spodziewałam się czegoś innego, ale to co dostałam mimo wszystko sprostało moim oczekiwaniom. Lekka, przyjemna lektura na kilka wieczorów.  Osoby, które zaczynają swoją przygodę z tego rodzaju powieściami, na pewno będą zachwycone. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce i Wydawnictwu Lucky



Bierze udział w wyzwaniach: Pod hasłem i Czytam Opasłe Tomiska 

piątek, 12 lutego 2016

Walentynkowy Maraton Czytelniczy: TBR

Cześć!

Jakiś czas temu dziewczyny: SuomiAnne i KittyAilla zorganizowały Walentynkowy Maraton Czytelniczy, który ma się odbyć w dniach 16-21 lutego.



Początkowo nie planowałam wziąć udziału, ale zaliczyłam wszystkie egzaminy w pierwszym terminie, dlatego wypada mi wtedy wolne, a więc dużo czasu na czytanie i myśl: wezmę udział i ja! Będzie to mój pierwszy maraton, zobaczymy jak sobie poradzę! A tymczasem przedstawiam wam moją listę TBR.


Klasyk z motywem miłości
Wichrowe Wzgórza Emily Bronte



Typowy romans
Jesienna miłość Nicholas Sparks



Okładka, w  której zakochałam się od pierwszego wejrzenia
Baśnie Barda Beedle'a J.K. Rowling
lub Maybe Someday Coleen Hoover

        


"Miłość" w tytule
I była miłość w getcie Marek Edelman



Para na okładce
Ten jeden dzień Gayle Forman



Największy problem miałam z wyborem książki z okładką, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Sporo mam takich książek, ale sprawdzam w bibliotece jedną pozycję, drugą, trzecią..i tak chyba do ośmiu. W końcu padło na Baśnie Barda Beedle'a - jest, jedna osoba czeka w kolejce. Mam nadzieję, że do dnia, kiedy wypada ta kategoria ktoś ją odda i będę mogła przeczytać, ale w razie czego znalazłam sobie rozwiązanie awaryjne - Maybe Someday. 

O innych książkach króciutko: Wichrowe Wzgórza od zawsze chciałam przeczytać, a skoro nadarza się okazja, trzeba ją wykorzystać. Jesiennej miłości jeszcze nie czytałam, a też zawsze chciałam, dodatkowo objętościowo jest to lekka książka, więc sytuacja idealna. 
I była miłość w getcie - przy okazji wznowienia wydania wpadła mi w ręce ta książka i gdy tylko zobaczyłam kategorię: słowo "miłość" od razu wiedziałam, że będzie to ta książka. Ten jeden dzień leży na mojej półce chyba już z pół roku, a na okładce jest urocza para - pasuje idealnie. 

Zastanawiałam się w jaki sposób będę relacjonować swój udział w Maratonie i wpadł mi do głowy taki pomysł, że zrobię post, w którym codziennie będę zdawać relację z moich zmagań. Jeden zbiorczy post na pięć dni, codziennie aktualizowany. Nie wiem czy to dobry pomysł, wyjdzie w praniu, ale znając życie to jeszcze może mi się pozmieniać :D

A dodatkowo będę na bieżąco relacjonować wszystko na fanpage bloga:



Nie mogę się doczekać Maratonu! A Wy bierzecie udział? Jakie książki zamierzacie przeczytać? 

Ściskam!

czwartek, 11 lutego 2016

Animal Book Tag

Za nominację do tagu dziękuję Suomi. :) 

Pozwoliłam sobie również pożyczyć baner :) 

źródło 

PIES
Twoja zaufana książka, do której często wracasz.

Co prawda na jakiś czas kompletnie o tej książce zapomniałam, ale w ostatnich dniach znów do mnie wróciła. Jest nią Pollyanna Eleanor H. Porter. Książkę dostałam w nagrodę w szkole podstawowej i od tamtego czasu czytałam ją wielokrotnie - może nie jest to pozycja wybitna, ale dla mnie ma szczególne znaczenie i zawsze poprawia mi nastrój. 

KOT
Książka, w której bohater/ka chodzi własnymi ścieżkami i nie ma stałego towarzysza.

Takim bohaterem moim zdaniem jest Geralt z Rivii z sagi o Wiedźminie. Co prawda Jaskier jest jego wiernym przyjacielem i kompanem, ale przez większość czasu Geralt podróżuje po świecie sam, nie ma stałego towarzysza i praktycznie ciągle jest w drodze.  

ŻYRAFA
Książka, która dłużyła ci się niemiłosiernie i chciałaś ją jak najszybciej skończyć.

Ostatnio taką książką była Grey. Pięćdziesiat twarzy Greya oczami Christiana. 


SŁOŃ
Książka, którą przeczytałaś i która ma ponad 500 stron.

Jest masa takich książek, więc może spróbuję podać najdłuższą z książek które przeczytałam i mają ponad 500 stron, i myślę że będzie to Starcie królów z cyklu Pieśń Lodu i Ognia - 1022 strony. 

MYSZ
Najkrótsza książka, jaką przeczytałeś

Kamizelka Bolesława Prusa. 

SMOK
Twoja ulubiona książka, gdzie pojawiły się istoty fantastyczne.

Mogłabym wymienić kilka takich książek, ale wybór jest tak ciężki.. dlatego stawiam na klasykę w tej kategorii - Harry Potter. 

JAMNIK
Najdłuższa seria książek, którą przeczytałaś lub zaczęłaś czytać.

Zdecydowanie Jeżycjada Musierowicz. 21 tomów czytane od kilku już lat, a przy żadnym się nie nudziłam i co lepsze - chcę więcej! 

KOŃ
Książka, dzięki której poczułeś się wolny.

Nie mam takiej książki - chyba żadna nie wzbudziła we mnie takiego poczucia wolności, ale też nigdy nie patrzyłam na to pod tym kątem. I chociażbym nie wiem ile myślała, nic nie mogę wymyślić.

OSIOŁ
Książka, którą miałaś ochotę zostawić, ale ją doczytałaś i zakończenie ci się podobało.


Chyba nie ma takiej książki :) 


TCHÓRZOFRETKA
Książka, w której bohater/ka wydawała ci się tchórzliwy i niezdecydowany.


Pierwsze co mi przyszło na myśl: Ignaś z Jeżycjady. A książka.. może któraś z tych nowszych tomów, Wnuczka do orzechów. 


LEW
Książka z bohaterem nieustraszonym i odważnym.


Hmm, może Percy Jackson? Co prawda przeczytałam dopiero pierwszą część, ale bohater nie cofnął się przed niczym, nawet, gdy groziło mu wielkie niebezpieczeństwo. 


OWCA
Książka, w której bohater wzbudził u ciebie współczucie.


Ocalenie Callie i Kaydena. Obydwoje bohaterowie budzą we mnie współczucie, poza tym książka przepełniona jest emocjami i uczuciami, przy których nie sposób jest nie odczuwać smutku, współczucia czy radości z ulotnych, ale szczęśliwych chwil. 

KRET
Książka, po którą sięgnęłaś w ciemno nie znając fabuły ani autora.


Co prawda słyszałam o Remigiuszu Mrozie zanim sięgnęłam po Ekspozycję, ale nigdy nie wgłębiałam się bardziej w jego twórczość, nie czytałam żadnych wywiadów etc. Ekspozycję też wzięłam z biblioteki przypadkowo, nie znając wcześniej fabuły. I nie żałuję! 


WILK
Książka przepełniona tajemniczością i grozą.

Ponieważ nie czytam horrorów, ciężko jest mi taką książkę wskazać, toteż niektórym będzie się to wydawać dziwne, ale stawiam na Cień wiatru. Tajemniczości tej książce nie można odmówić, a są i momenty pełne grozy. :) 

NIETOPERZ
Książka, przez którą zarwałaś noc.


Ostatnio ciągle zarywałam noce dla książek - w dzień się uczyłam, a na czytanie miałam czas nie wcześniej niż przed 24, a mimo wszystko nie potrafiłam sobie odmówić tej przyjemności. Ale taką książką, którą czytałam po prostu do oporu w nocy była Zostań, jeśli kochasz. 


DIABEŁ TASMAŃSKI
Książka, która niemiłosiernie cię irytowała i miałaś zamiar rzucić nią o ścianę.


Kiedy Cię poznałam bardzo mnie irytowała, ale może nie aż tak, żeby rzucić nią o ścianę. Natomiast Dziady Mickiewicza tak mnie niemiłosiernie irytowały, że gdyby nie to, że nie potrafiłabym rzucić książką o ścianę, zapewne bym to zrobiła.

Nominuję każdego kto jeszcze nie robił tagu, a ma ochotę :) 

poniedziałek, 8 lutego 2016

Panika - Lauren Oliver

Tytuł: Panika                                                              Autor: Lauren Oliver
Ilość stron: 357
Ocena: 7/10
Skąd: egzemplarze recenzencki
Wydawnictwo: Otwarte
Z twórczością Lauren Oliver spotkałam się już wcześniej w trylogii Delirium, która mi się podoba - trzeba przyznać, że jest zupełnie inna niż wszystkie młodzieżówki. Podoba mi się styl autorki i ogólnie autorka mi się dobrze kojarzy, więc bardzo się ucieszyłam, gdy dostałam od wydawnictwa Otwartego Panikę. 


Panika to gra. W sennym, pogrążonym w beznadziei miasteczku gdzie nic się nie dzieje, Panika jest jedyną letnią atrakcją. Sędziowie, których tożsamości nikt nie zna wymyślają zadania, które zmuszają uczestników to przekraczania granic, przezwyciężania samych siebie i mierzenia się z największymi lękami. Zadania trafiają w najczulsze punkty uczestników, odsłaniają ich słabości, a ponadto są śmiertelnie niebezpieczne. Ale Panika to nie tylko gra. To okazja na zarobienie niemałej sumy pieniędzy, która może zmienić życie zwycięzcy.. 
Heather. Dziewczyna, która uważa, że nic dobrego nie spotka jej w życiu. Mieszka z matką pijaczką i siostrą w przyczepie campingowej, właśnie została rzucona przez chłopaka, straciła pracę i od zawsze pogardzała Paniką. Jednak impuls sprawia, że postanawia zagrać. Ma wsparcie swojej przyjaciółki, Nat i Bishopa, który jednak od samego początku jest przeciwny udziałowi Heather w grze. Jak poradzi sobie Heather? 

Oprócz Heather drugim bohaterem, na którym autorka skupia dużo uwagi jest Dodge. Dodge jest zdeterminowany by wygrać, ale nie tylko o wygraną chodzi. Pragnie zemsty i nie cofnie się przed niczym. Zarówno Heather jak i Dodga możemy dość dobrze poznać, podobnie jak tych, którzy odgrywają mniejszą rolę - Nat, Bishopa, Lily, Anne. Bohaterowie są starannie wykreowani, można o nich dużo powiedzieć, ale niestety przez większość lektur pozostawali mi niemalże obojętni. Nie to, że ich nie polubiłam, bo generalnie wzbudzili we mnie sympatię, ale nie czułam strachu, lęku o nich ani ulgi, kiedy udało im się wybrnąć z niebezpiecznej sytuacji. Żadna postać nie wzbudziła we mnie cieplejszych uczuć ani żadna mnie nie irytowała. 

Na pierwszy plan w Panice wysuwa się strach. Bo to o strachu jest ta książka. O strachu paraliżującym człowieka, o lękach, tych wewnętrznych, z którymi mierzyć się musi każdy człowiek. Każdy czegoś się boi. Nie chodzi tylko o takie lęki, które dotyczą większości społeczeństwa jak np. strach przed śmiercią.  Ja na przykład boję się mostów (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Boję się przechodzić, przejeżdżać przez mosty, paraliżuje mnie wtedy strach, panika wkrada się do każdego zakamarka ciała i chcę to po prostu przetrwać. Dlatego potrafiłam się utożsamić z bohaterami, rozumiałam ich i byłam dumna, że potrafili przezwyciężyć to obezwładniające poczucie strachu. Powieść mówi o pokonywaniu siebie, przesuwaniu granic i znajdowaniu w sobie odwagi. 

Fabuła jest oryginalna - nie przypominam sobie podobieństw do innej książki czy serii tego gatunku. Początkowo na myśl przyszły mi Igrzyska śmieci, ale szybko się przekonałam, że tu zupełnie coś innego. To zdecydowanie duży plus - nowy pomysł, nowa historia, nowe doświadczenia dla czytelnika.  Oprócz rozgrywek dostajemy migawki z prywatnego życia Heather i Dodge'a. Obydwoje nie mają łatwego życia. Gra nie tylko daje im możliwość do pokonywania własnych lęków, ale też daje nadzieję na lepszą przyszłość. Kolejnym pozytywnym aspektem powieści jest to, że wątek miłosny schodzi na drugi plan. Prawdę mówiąc, jako osoba czytająca dużo NA, YA i romansów, tego wątku romantycznego praktycznie nie odczułam, co jest zdecydowanie bardzo miłą odmianą w tego typu książkach.  W książce jest sporo opisów, ale nie nudzą one czytelnika. 

Początkowo nie mogłam się wciągnąć w opowiadaną historię, ale od pewnego momentu nie mogłam przestać czytać. Wydarzenia stopniowo nabierały tempa, robiło się coraz ciekawiej. Pod pewnymi względami książka może jest przewidywalna, można się domyślać tożsamości jednego z sędziów, ale z drugiej strony inny bohater wzbudzał moje podejrzenia od samego początku i byłam przekonana, że na końcu okaże się, że ma coś na sumieniu, ale myliłam się. A to uczucie wbrew pozorom miłe, bo okazuje się, że powieść nie jest aż tak przewidywalna jakby się mogło wydawać. Na dodatek okładka - prawda, że przyciąga wzrok? Mnie się bardzo podoba. Ogólnie jest bardzo ładnie wydana, Wydawnictwo Otwarte wyjątkowo dba o czytelnika pod tym względem. 

Panika to miła odmiana w swoim gatunku. Miłość schodzi na drugi plan, a króluje strach. Lauren Oliver tworzy oryginalną historię, z dobrze zakreślonymi bohaterami. Pisze o pokonywaniu strachu, mierzeniu się ze swoimi lękami i przekraczaniu granic. Ceni się przede wszystkim oryginalność i nie powielanie schematów, co czyni powieść wartą uwagi. Książka w pewnym momencie niesamowicie wciąga. Myślę, że fani tego gatunku nie będą zawiedzeni, a dla mnie jest to jedna z lepszych, oryginalniejszych powieści Young Adult. 


Za egzemplarz Paniki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu





Bierze udział w wyzwaniu: Czytam Young Adult 





sobota, 6 lutego 2016

Dziewczyna z porcelany - Agnieszka Olejnik

Tytuł: Dziewczyna z porcelany 
Autor: Agnieszka Olejnik
Ilość stron: 316
Ocena: 9/10
Skąd: egzemplarz recenzencki 

Fanpage autorki: klik   - zapraszam do polubienia :) 

Z twórczością Agnieszki Olejnik miałam już okazję się zapoznać wcześniej dzięki książce Zabłądziłam, w której zakochałam się od pierwszych stron i którą wymieniam jako jedną z ulubionych książek. Tym razem w swoje łapki dostałam Dziewczynę z porcelany, względem której miałam spore oczekiwania. Czy się nie zawiodłam? 

Michał jest studentem informatyki, zarabia na tworzeniu stron internetowych, jest rozchwytywanym fotografem i równocześnie modelem. Wiedzie beztroskie życie, nie narzeka na brak zainteresowania ze strony kobiet ani na brak pieniędzy. Nagle jego świat się zawala - jeden telefon sprawia, że chłopak musi pożegnać się z sielanką jaka dotychczas panowała w jego życiu, wrócić do rodzinnej miejscowości i zaopiekować się swoim młodszym braciszkiem, z którym do tej pory widywał się jedynie w czasie tych dni, kiedy wracał do domu na weekend.  Michał musi przewartościować swoje priorytety, nauczyć się zupełnie innego życia, a przede wszystkim - dojrzeć do roli jaką zgotował mu los.  Niespodziewanie na jego drodze pojawia się Zuzanna, kobieta dojrzała i fascynująca..

Agnieszka Olejnik tworzy niesamowicie realnych bohaterów. Zarówno Michał, Zuzanna jak i młodszy brat chłopaka - Tomaszek, są bohaterami z krwi i kości, prawdziwymi, takimi, których bez problemu moglibyśmy spotkać w naszym życiu. Bohaterów Dziewczyny z porcelany polubiłam od pierwszych stron. Michał, początkowo niedojrzały i goniący za przyjemnościami przechodzi prawdziwą przemianę - staje się odpowiedzialnym za innego człowieka - za swojego brata, dziecko, z którym nie wie jak postępować, uczy się krok po kroku życia w zupełnie innym świecie. Przyspieszona lekcja życia sprawia, że chłopak musi wydorośleć i zmierzyć się z czymś, co dla nikogo nie byłoby łatwe. Zuzanna, pomimo swojego młodego wieku jest kobietą mocno doświadczoną przez życie. Michał niespodziewanie znajduje w niej oparcie i może liczyć na jej pomoc w opiece nad Tomaszkiem. Kobieta odznacza się niebanalną urodą i jest tajemnicza, nic więc dziwnego w tym, że tak bardzo Michała fascynuje. Muszę jeszcze wspomnieć o wyglądzie bohaterów - rzadko zwracam uwagę na takie sprawy, zazwyczaj dostaję obraz bohatera i w dalszej lekturze mam taki jego "zarys" - bez szczegółów, ale na tyle, bym mogła widzieć tę postać. Tutaj autorka sprawiła, że byłam w stanie wyobrazić sobie każdy szczegół wyglądu bohaterów - i to nie tylko tych głównych.

Są takie powieści, w których możemy się odnaleźć, odnieść wrażenie, że nie jesteśmy tylko czytelnikiem, ale jej częścią, czymś, bez czego książka nie byłaby pełna. Tak jest w przypadku powieści Agnieszki Olejnik - jesteśmy integralną częścią historii, dostajemy nie tylko opisy przebiegu wydarzeń, ale też dawkę odpowiednio dozowanych emocji. Emocje towarzyszą nam niemalże od samego początku. Jest tu wiele smutku i wzruszeń, ale też masa pozytywnych emocji - radości, nadziei. Być może to obecność dziecka sprawia, że niejednokrotnie zostałam rozbrojona, rozłożona na łopatki, totalnie rozczulona i po uszy zakochana nie tylko w Tomeczku, ale też w Michale, który z czasem staje się dojrzalszy i mądrzejszy. Urzekło mnie to, jak opiekował się braciszkiem, ile był w stanie dla niego poświęcić i jak bardzo o niego dbał - nie tylko o te podstawowe potrzeby, ale też o to, o czym na co dzień się nie myśli. 

Może się wydawać, że takich historii jest wiele. Zgadzam się, ale nigdy dotąd nie spotkałam się z tak świetnie poprowadzoną fabułą. Wydarzenia rozwijają się w odpowiednim tempie,a książka wciąga niesamowicie! Znacie to uczucie, kiedy czytacie tak szybko, bo chcecie się dowiedzieć, co będzie dalej i nagle wracacie i czytacie jeszcze raz, żeby nie uronić ani słowa z opowiadanej historii? Ciągle łapałam się a tym, że pędzę, a potem wracam, bo chcę przeczytać to jeszcze raz, jeszcze raz rozkoszować się słowami. Gdyby nie to, że miałam masę nauki, pewnie przeczytałabym ją za jednym razem. Bardzo trudno było mi przerwać lekturę, podchodziłam do tego kilkakrotnie i w końcu po chyba już trzecim "ostatnim" rozdziale udało mi się ją odłożyć. Historia należy do takich, w których można odnaleźć spokój, ukojenie i błogość.. należy do takich historii, w których czytelnik przepada, dosłownie. Zakochałam się w tej książce i przeżywałam wszystko razem z Michałem, cierpiałam, śmiałam się, uroniłam łzę (tak - ja!). Harmonia. To słowo przychodzi mi na myśl kiedy myślę o Dziewczynie z porcelany. Na samą myśl o Michale, Zuzannie i Tomaszku robi mi się ciepło na sercu. Wspominałam już, że mam takie książki, które chcę się po prostu przytulić - ta do takich od teraz bezsprzecznie się zalicza

Inną kwestią, na którą zwróciłam uwagę to przepiękny warsztat autorki. Niesamowicie dobrze czyta się powieści wychodzące spod pióra Agnieszki Olejnik, przez historię się wręcz płynie, wszystko jest starannie dopracowane, a język jest po prostu perfekcyjny. Odniosłam wrażenie, że w powieściach  tej autorki można odczuć szacunek do słowa i naszego ojczystego języka.

Na dodatek piękna okładka - utrzymana w chłodnych, stonowanych barwach, ale tak hipnotyzująca, że ciężko mi oderwać od niej wzrok. 

Agnieszka Olejnik po raz kolejny mnie nie zawiodła. Dziewczyna z porcelany, czasami smutna i melancholijna, innym razem zabawna, wzbudzająca te najcieplejsze uczucia, z wyrazistymi, realnymi bohaterami i ich problemami zawładnęła moim sercem. To powieść nie tylko o sile miłości, ale też o konsekwencjach jakie miłość za sobą niesie, o odpowiedzialności, dojrzewaniu, szukaniu w sobie siły, o trudnych wyborach i wybaczaniu. Niezwykle mądra, skłaniająca do przemyśleń powieść, przy której nie obejdzie się bez wzruszeń. Bardzo chciałabym ubrać w słowa wszystko to, co czuję po przeczytaniu Dziewczyny z porcelany, ale to nie jest możliwe - zwyczajnie brakuje mi słów. Przekonajcie się sami. 


Za egzemplarz powieści i cudownie spędzony czas z lekturą, którą na pewno przeczytam ponownie, by móc znów pobyć z bohaterami dziękuję autorce. :) 

______________________________________________


Postanowiłam założyć fanpage na Facebooku - zapraszam do polubienia - KLIK.  
Będę się tam z Wami dzielić nie tylko linkami do recenzji, ale też swoimi nowościami książkowymi, emocjami podczas czytania i wszystkim, co mi akurat przyjdzie do głowy :) Chcę być z Wami bardziej na bieżąco. :)



czwartek, 4 lutego 2016

Morderstwo w Orient Expressie - Agatha Christie

Tytuł: Morderstwo w Orient Expressie
Autor: Agatha Christie
Ilość stron: 259
Ocena:8/10
Skąd: biblioteka

Długo, oj bardzo długo opierałam się twórczości Christie. Co prawda dawno temu przeczytałam I nie było już nikogo, ale nie wywołała u mnie efektu "wow" i nie skłoniła mnie do sięgnięcia od razu po inne pozycje królowej kryminału. I tu pomocą przychodzi Kitty wraz z grupą wspaniałych osób z Mini maratonów czytelniczych - znów sięgnęłam po coś, po co pewnie normalnie bym nie sięgnęła, a okazuje się, że to kawał naprawdę dobrej literatury. 

Chyba nie ma czytelnika, który nie znałby Agathy Christie, chociażby z nazwiska. Z tego co wiem, to nawet w gimnazjum jedna z książek Christie jest lekturą obowiązkową - przynajmniej moja siostra czytała Dwanaście prac Herkulesa, właśnie na język polski. 

Morderstwo w Orient Expressie jest zatem moim drugim spotkaniem z twórczością autorki, a po raz pierwszy mam okazję spotkać osławionego Herkulesa Poirota. A wszystko rozgrywa się w pociągu, który z powodu śniegu utknął w miejscu. Gdy dochodzi do morderstwa sprawę przejmuje detektyw Poirot - szybko dochodzi do wniosku, że wskutek zaistniałej sytuacji mordercą musi być jeden z podróżujących pociągiem. Zaczynają się więc przesłuchania, wychodzą na jaw kolejne tajemnice z przeszłości, piętrzą się znaki zapytania. Wszystko rozgrywa się w małej, zamkniętej społeczności, co wydaje się być charakterystyczne dla historii Christie - przynajmniej po dwóch lekturach które dotychczas przeczytałam wysnuwam taki wniosek. 

Książka została napisana w 1934 roku, więc obawiałam się trochę tego, że będę aż nazbyt odczuwała tę różnicę czasu - jakby nie było ponad 80 lat! Obawiałam się języka i stylu autorki, ale moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Wcale nie odczułam, że czytam książkę która powstała w pierwszej połowie XX wieku. Wręcz przeciwnie - Christie ma swój charakterystyczny, ponadczasowy styl, oryginalny i nie do skopiowania. 

Przez całą książkę próbowałam rozgryźć kto jest mordercą, intryga jest świetnie skonstruowana i chociażbym nie wiem jak bardzo próbowała się domyślić, nie miałam szans, bo zakończenie jakie zaserwowała mi Agatha Christie było.. nie do przewidzenia! Podejrzany mógł być każdy, z drugiej strony nikogo nie można wskazać jako winnego ze stuprocentową, ba, nawet pięćdziesiąt procentową pewnością. Dawno tak bardzo nie zaskoczył mnie żaden kryminał, a na końcu, gdy już sama próbowałam sobie wszystko uporządkować, uświadamiałam sobie, jak każdy fragment układanki idealnie pasuje do siebie, wszystko składa się w logiczną, przemyślaną całość

O ile moje poprzednie spotkanie z autorką nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, tak Morderstwo w Orient Expressie przekonało mnie o wiele bardziej. Wszyscy, którzy podobnie jak ja, mają opory przed sięgnięciem po Christie - dajcie szansę tej autorce, bo warto! Czy ja przeczytam jeszcze coś od królowej kryminału? Tak, zdecydowanie tak! 

Morderstwo w Orient Expressie to doskonale skonstruowany kryminał, z intrygującą zagadką i zaskakującym zakończeniem. Nie bez przyczyny Agatha Christie nazywana jest królową kryminału - nikt nie potrafi zaserwować czytelnikowi tylu wrażeń, tyle razy zmusić do domysłów, które i tak się okażą błędne - ale czy to właśnie nieprzewidywalność nie jest najpiękniejsza w kryminałach? A to wszystko w niezbyt obszernej objętościowo powieści, przy której nie sposób się nudzić. Każdy fan tego gatunku powinien znać twórczość Christie, i mówię to ja - osoba, która przez tyle lat stroniła od Agahty Christie. A poza tym, to klasyka, więc nie wypada nie znać chociażby jednej pozycji z jej dorobku.

Bierze udział w wyzwaniu: Pod hasłem 

wtorek, 2 lutego 2016

Podsumowanie stycznia i plany na luty

Styczeń był dla mnie zwariowanym miesiącem, a główną tego przyczyną była sesja. Teraz mogę już odetchnąć z ulgą, czekam tylko na wyniki jednego egzaminu, ale jestem dobrej myśli, a w sobotę mnie czeka ostatni egzamin - ustny z analizy finansowej, na który też patrzę z optymizmem :) Poza tym dzisiaj udało mi się dostać do promotora,  którego bardzo chciałam, więc wszystko układa się po mojej myśli! :)  Wydawać by się mogło, że przez sesję nie będę mieć czasu na czytanie - i fakt, nie miałam, a efekt tego był taki, że zarywałam noce. Tak, jestem uzależniona od czytania i nie potrafię przeżyć dnia bez przeczytania chociażby kilku stron. I w całym tym natłoku zaliczeń, egzaminów, całodziennej nauki przeczytałam sporą ilość książek :) Przejdźmy do podsumowania, a w dalszej części posta trochę o planach na luty i o Walentynkowym Maratonie czytelniczym organizowanym przez KittyAillę i SuomiAnne, którego nie mogę się doczekać!

Na początek jeszcze nominacja do Read More Books Challenge dla KittyAilli - sama się prosiłaś :D Długo zastanawiałam się nad lekturą dla Ciebie i w końcu zdecydowałam (chyba trochę ryzykując) postawić na Posłańca Markusa Zusaka. Mam nadzieję, że Ci się spodoba, a przynajmniej, że nie będziesz nią bardzo zawiedziona :) 

Przeczytane książki: 8
Ilość przeczytanych stron: 2744
Literatura polska: 4
Literatura zagraniczna: 4
Najlepsza książka: Cień wiatru - Carlos Luiz Zafón i Moja walka o każdy metr - dwie, ponieważ to dwie zupełnie różne kategorie, które nie sposób porównać
Najgorsza książka:  brak
Wyświetlenia bloga: 3901 - najwyższy wynik dotychczas, dziękuję!
Udział w wyzwaniach:
  • Przeczytam 52 książki w 2016 roku: 8/52
  • Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: + 15,6 cm (15,6/173)
  • Czytam opasłe tomiska: 2
  • Pod hasłem: 3
  • Czytam Young Adult: 1
  • Czytam Polskich Autorów: zaliczone, 1 
Nowe w biblioteczce: 5
  • Dziewczyna z porcelany - od autorki
  • Moja walka o każdy metr - od wydawnictwa Sine Qua Non
  • Panika - od wydawnictwa Otwarte
  • Opowiem o niej - od portalu Polscy Autorzy
  • Tajemny ogień - od wydawnictwa Otwarte za udział w Book Tourze






Plany na luty

Luty jest tak krótki, a książek do przeczytania tak dużo.. Mam tyle pozycji, które już od dawna zalegają na półkach (i parapecie), że ciężko jest mi wybrać to, co mam przeczytać. 

Będę chciała jednak przeczytać:


  • Opowiem o niej
  • Dziewczyna z porcelany
  • Anatomia uległości
  • Miłość bez scenariusza
  • Druga szansa
  • Ja, diablica
  • Baśniarz
  • Panika
  • + 5 książek na Czytelniczy Maraton - TBR wkrótce! 

W trakcie pewnie wyjdzie, że nie uda mi się przeczytać wszystkich wymienionych książek, ale zobaczymy, jak to będzie wyglądało pod koniec miesiąca. Ponadto, od 16 do 21 lutego mamy Walentynkowy Maraton, na który wybrałam lektury do kategorii zaproponowanych przez dziewczyny :) Początkowo planowałam wstawić ten TBR w tym poście, ale i tak wyszedł mi bardzo długi i pewnie mało kto dotrwał do końca, więc TBR będzie oddzielnym postem, który opublikuję w najbliższych dniach :) 


Kochani, jak wyglądał Wasz styczeń i co szykujecie na luty? 
Kto z Was zaczyna ferie i będzie miał duuużo czasu na czytanie? :) 

Ściskam mocno moli książkowych,
Agata


poniedziałek, 1 lutego 2016

Czytam Polskich Autorów: Katarzyna Miszczuk + podsumowanie stycznia

Styczeń już za nami, a tym samym pierwszy miesiąc z polskim autorem - Remigiuszem Mrozem. 
Wśród czytanych książek królowały Kasacja i Ekspozycja.

Wasze recenzje: 

Arancione - Kasacja
verax - Kasacja 
Magic Wizard - Ekspozycja 
Bukowa Kraina - Ekspozycja 
KittyAilla- Ekspozycja 
i moja - Kasacja 

Początkowo do wyzwania zgłosiło się więcej osób, a tylko 6 ukończyło edycję styczniową, dlatego zastanawiam się nad kontynuacją tego wyzwania - na pewno jeszcze będzie luty i zobaczę jak to wypadnie. 

A w lutym czytamy..

Katarzynę Berenikę Miszczuk

źrodło: lubimy czytać

Sama nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale nadszedł czas, by w końcu poznać jej twórczość.

Co mamy do wyboru? 
Czytaliście już coś Miszczuk? 
Którą z wymienionych lektur zamierzacie przeczytać w ramach wyzwania? :) 

Linki z recenzjami przeczytanych książek wrzucajcie pod tym postem, łatwiej mi będzie zrobić podsumowanie.